Cudem uniknęli kompromitacji w el. MŚ. To była 96. minuta!

14 godzin temu
Zdjęcie: screen espn


Marcowe mecze eliminacji mistrzostw świata dobiegły końca. W ostatniej serii spotkań Czarnogóra na własnym stadionie zmierzyła się z Wyspami Owczymi. Wydawało się, iż gospodarze nie powinni mieć zbyt wielkich problemów ze zwycięstwem. Tymczasem niemal do ostatnich sekund na tablicy wyników utrzymywał się bezbramkowy remis! Sensacja wisiała na włosku. Ostatecznie Czarnogórcy cudem uniknęli kompromitacji.
Pod koniec marca europejskie reprezentacje rozpoczęły eliminacje mistrzostw świata 2026. Nasza kadra zdobyła komplet punktów po zwycięstwach z Litwą (1:0) i Maltą (2:0). We wtorek zostały rozegrane ostatnie spotkania drugiej kolejki. Jednym z nich było starcie Czarnogóry z Wyspami Owczymi.


REKLAMA


Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg


Sensacja wisiała na włosku! Wyspy Owcze naprawdę mogły to zrobić
Grający u siebie Czarnogórcy podchodzili do tego spotkania z podniesionymi głowami. W końcu w zeszłym roku zdołali pokonać 3:1 Turcję, a takim samym wynikiem ograli Gibraltar w pierwszym meczu kwalifikacji MŚ. Jednocześnie drużyna z Wysp Owczych była skazywana na pożarcie. Nic dziwnego, skoro nacja ta zajmuje 137. miejsce w rankingu FIFA.
Zobacz też: Piłkarskie jaja w el. MŚ 2026! To, co zrobił bramkarz, jest nie do uwierzenia
Pierwszy gwizdek wybrzmiał o godz. 20:45. Choć gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce i tworzyli sytuacje bramkowe, to nie potrafili umieścić piłki w siatce. Ich akcje często były wolne, brakowało skutecznej finalizacji. Jednocześnie goście postawili na skuteczną obronę i sporadycznie wybierali się pod bramkę rywali.
Po 45. minutach na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, co już było sporą niespodzianką. Po przerwie scenariusz był niemal identyczny. Czarnogóra biła głową w mur, podczas gdy piłkarze z Wysp Owczych spokojnie czekali na swoje szanse i kompleksowo bronili własnej bramki. Dla jasności - goście nie skupili się wyłącznie na głębokiej defensywie. Często pressowali przeciwników już na połowie boiska, utrudniając im rozgrywanie piłki.


Spotkanie Czarnogóry z Wyspami Owczymi było mocno szarpane, brakowało w nim płynności i tempa. W tych warunkach świetnie czuł się zespół gości. W ostatnich minutach Czarnogórcy przeprowadzali akcję za akcją. Próbowali wszystkiego, od dośrodkowań, po indywidualne akcje Stevan Joveticia, czyli byłego zawodnika Manchesteru City czy Interu Mediolan. Ich frustracja rosła z minuty na minutę.


Wszystko wskazywało na to, iż w tym meczu nie obejrzymy żadnej bramki. Byłby to ogromny triumf Wysp Owczych, które przyzwyczaiły nas do porażek i ewentualnych remisów czy wygranych z drużynami pokroju San Marino czy Malty. Czarnogóra uniknęła kompromitacji w ostatniej minucie meczu. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł Edvin Kuc, który z bardzo bliskiej odległości pokonał bramkarza strzałem z półwoleja. Gospodarze dosłownie wepchnęli futbolówkę do siatki po wielkich męczarniach, choć na stadionie w Niksicy unosił się już zapach sensacji. Dzięki wygranej Czarnogórcy z sześcioma punktami są wiceliderami grupy L, natomiast Wyspy Owcze po porażce z Czechami (1:2) i wtorkowej przegranej plasują się na przedostatniej pozycji.
Czarnogóra - Wyspy Owcze 1:0
Bramki: 90+6' Edvin Kuc
Idź do oryginalnego materiału