Pod koniec marca europejskie reprezentacje rozpoczęły eliminacje mistrzostw świata 2026. Nasza kadra zdobyła komplet punktów po zwycięstwach z Litwą (1:0) i Maltą (2:0). We wtorek zostały rozegrane ostatnie spotkania drugiej kolejki. Jednym z nich było starcie Czarnogóry z Wyspami Owczymi.
REKLAMA
Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg
Sensacja wisiała na włosku! Wyspy Owcze naprawdę mogły to zrobić
Grający u siebie Czarnogórcy podchodzili do tego spotkania z podniesionymi głowami. W końcu w zeszłym roku zdołali pokonać 3:1 Turcję, a takim samym wynikiem ograli Gibraltar w pierwszym meczu kwalifikacji MŚ. Jednocześnie drużyna z Wysp Owczych była skazywana na pożarcie. Nic dziwnego, skoro nacja ta zajmuje 137. miejsce w rankingu FIFA.
Zobacz też: Piłkarskie jaja w el. MŚ 2026! To, co zrobił bramkarz, jest nie do uwierzenia
Pierwszy gwizdek wybrzmiał o godz. 20:45. Choć gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce i tworzyli sytuacje bramkowe, to nie potrafili umieścić piłki w siatce. Ich akcje często były wolne, brakowało skutecznej finalizacji. Jednocześnie goście postawili na skuteczną obronę i sporadycznie wybierali się pod bramkę rywali.
Po 45. minutach na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis, co już było sporą niespodzianką. Po przerwie scenariusz był niemal identyczny. Czarnogóra biła głową w mur, podczas gdy piłkarze z Wysp Owczych spokojnie czekali na swoje szanse i kompleksowo bronili własnej bramki. Dla jasności - goście nie skupili się wyłącznie na głębokiej defensywie. Często pressowali przeciwników już na połowie boiska, utrudniając im rozgrywanie piłki.
Spotkanie Czarnogóry z Wyspami Owczymi było mocno szarpane, brakowało w nim płynności i tempa. W tych warunkach świetnie czuł się zespół gości. W ostatnich minutach Czarnogórcy przeprowadzali akcję za akcją. Próbowali wszystkiego, od dośrodkowań, po indywidualne akcje Stevan Joveticia, czyli byłego zawodnika Manchesteru City czy Interu Mediolan. Ich frustracja rosła z minuty na minutę.
Wszystko wskazywało na to, iż w tym meczu nie obejrzymy żadnej bramki. Byłby to ogromny triumf Wysp Owczych, które przyzwyczaiły nas do porażek i ewentualnych remisów czy wygranych z drużynami pokroju San Marino czy Malty. Czarnogóra uniknęła kompromitacji w ostatniej minucie meczu. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł Edvin Kuc, który z bardzo bliskiej odległości pokonał bramkarza strzałem z półwoleja. Gospodarze dosłownie wepchnęli futbolówkę do siatki po wielkich męczarniach, choć na stadionie w Niksicy unosił się już zapach sensacji. Dzięki wygranej Czarnogórcy z sześcioma punktami są wiceliderami grupy L, natomiast Wyspy Owcze po porażce z Czechami (1:2) i wtorkowej przegranej plasują się na przedostatniej pozycji.
Czarnogóra - Wyspy Owcze 1:0
Bramki: 90+6' Edvin Kuc