Cud na Wimbledonie. Oto co myślał, gdy było 0:5 w piątym secie. "Naprawdę"

2 dni temu
Zdjęcie: BBC


Czeski tenisista - Tomas Machac - w niesamowitych okolicznościach awansował do 2. rundy Wimbledonu. Machac gra dalej, mimo iż w decydującym secie pierwszego spotkania przegrywał już 0:5. - Możecie mi nie wierzyć, ale ja naprawdę wiedziałem, iż mogę to odrobić - powiedział Czech, który jednocześnie przyznał, iż wcześniej stracił wiarę w awans.
Do nieprawdopodobnej sytuacji doszło w trakcie meczu 1. rundy Wimbledonu w turnieju mężczyzn. Mecz Davida Goffina z Tomasem Machacem, który został rozpoczęty we wtorek, a był kontynuowany w środę, zakończył się w historyczny sposób.
REKLAMA


Zobacz wideo Gruzińscy piłkarze witani w swoim kraju jak bohaterowie


Goffin, który w przeszłości dwa razy grał w ćwierćfinale Wimbledonu, wygrał dwa pierwsze sety 6:3 i 6:3. W trzecim, mimo iż trzy razy przełamywał przeciwnika, przegrał 4:6. W czwartej partii Belg również był gorszy od Czecha, przegrywając 1:6.
I kiedy wydawało się, iż faworytem do awansu był Machac, Goffin w decydującym secie objął prowadzenie 5:0. Koniec emocji? Nic bardziej mylnego! Czech odwrócił losy spotkania, doprowadzając do remisu 5:5 i wygrywając mecz w super tie-breaku 10:4.


Takie zwroty akcji na najwyższym poziomie zdarzają się niezwykle rzadko. "Nie do wiary" - napisał na Twitterze dziennikarz Jose Morgado, komentując to, co wydarzyło się na londyńskim korcie numer 8. - Nieczęsto udaje się odwrócić mecz, w którym jest 0:2 w setach. A co dopiero 0:5 w decydującej partii. Ale mnie się to udało - śmiał się po meczu Machac, który rozmawiał z dziennikarzami.
"Nie miałem już nadziei"
- Wierzyłem, iż jestem w stanie to zrobić. Oczywiście potrzebowałem trochę szczęścia i jego gorszego serwisu. Zwłaszcza na trawie. Piąty set nie zaczął się dla mnie dobrze, ale uważałem, iż grałem dobrze. Cieszę się, iż nie spanikowałem, zachowałem koncentrację i grałem swoje do końca - dodał.


- Kiedy w trzecim secie przegrywałem 1:3, nie miałem już nadziei na awans. Zwycięstwo w tamtej partii dodało mi pewności siebie i energii. Dlatego, kiedy było 0:5 w trzecim secie, wciąż wierzyłem, iż wszystko jest możliwe. Zdawałem sobie sprawę, iż grałem lepiej niż wcześniej. Możecie mi nie wierzyć, ale ja naprawdę wiedziałem, iż mogę to odrobić - kontynuował Machac.


- Kiedy przełamałem go pierwszy raz, poczułem krew. Mówiłem sobie, iż muszę utrzymać własny serwis za wszelką cenę i będzie dobrze. Kiedy zaczęliśmy super tie-break, starałem się opanować emocje. Wiedziałem, iż ta sytuacja siedzi w rywalu, bo zaczął grać dużo gorzej i popełniać proste błędy. Psychika odegrała tu wielką rolę. Po trzecim secie obiecałem sobie, iż jak wygram, w geście celebracji wskażę palcem na głowę. I tak zrobiłem. To była moja motywacja - zakończył Machac.
W drugiej rundzie turnieju rywalem Machaca będzie Rosjanin - Roman Safiullin.
Idź do oryginalnego materiału