Danielle Collins z Australian Open wyleciała już w trzeciej rundzie, kiedy to okazała się gorsza od późniejszej triumfatorki Madison Keys. Amerykankę na korcie witały i żegnały gwizdy kibiców, którym zdążyła podpaść w poprzedniej rundzie. Kłóciła się z nimi, przykładała rękę do ucha, a na konferencji prasowej mówiła choćby o tym, iż obrażają ją "goście z piwnicy". Tym sprowadziła na siebie kolejną falę krytyki.
REKLAMA
Zobacz wideo Fenomenalny Wąsek! Nowy rekord życiowy i najlepszy występ w karierze
Danielle Collins "ugryzła rękę, która ją karmi". Wywołała burzę po Australian Open
Collins w trakcie turnieju mówiła, iż krytykujący ją adekwatnie płacą jej rachunki. Amerykanka była wygwizdywana na korcie i najwyraźniej pasowała jej rola "czarnego charakteru" w australijskim filmie. Portal tennis.com zauważa jednak, iż "żaden gracz nie wygrywa wojny z kibicami". Źródło przypomina, iż tenisiści często kłócą się z sędziami, dziennikarzami, a choćby między sobą, ale kłótnie z fanami ciągną się za nimi latami.
Jako przykłady użyci są m.in. Daniił Miedwiediew czy Nick Kyrgios, których krytykowano przez długie lata za ich zachowania na korcie i szpilki wobec kibiców. Sprawa Collins może być więc podobna. "Jeśli upierasz się na gryzienie ręki, która cię karmi, to wypadałoby zadowolić się palcem, a nie całą dłonią" - czytamy. Amerykanka najwyraźniej była znacznie bardziej głodna.
"Wszyscy to rozumieją, ale nie ona. Krytykowała, iż fani byli zbyt głośni i wylewni we wspieraniu jej rywalki. Mówiła o wakacjach w egzotycznych kurortach, wbijała szpilę i sama wyśmiewała. To było niesmaczne i kompletnie pozbawione wyczucia" - czytamy o 12. zawodniczce rankingu WTA.
Dalej wskazano, iż na tym 31-latka z pewnością nie wyjdzie dobrze. "Mogła wyciągnąć wnioski, a przed meczem z Keys podwoiła stawkę. Chyba uważa, iż ci, którzy przepraszają, są skończeni. Świetnie, prawda? Fani kochają głośnych i ekspresyjnych, ale nie marudzących. Tenis nie wygląda zbyt dobrze, kiedy wielkie nazwiska zachowują się tak, jakby publiczność była wrogiem numer jeden" - podsumowano.
Danielle Collins w Australii raczej nie będzie miała łatwego życia i jeżeli wróci na kolejne Australian Open, to prawdopodobnie znów usłyszy gwizdy i krytykę. jeżeli wróci, bo przecież już po sezonie 2024 miała kończyć karierę, ale na fali dobrych wyników pozostała w tourze.