Co za zwrot akcji ws. Sabalenki. Cały świat to widzi

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Florence Lo


Aryna Sabalenka zmieniła styl gry i imponuje formą do tego stopnia, iż będzie prowadzić w obu rankingach kobiecego tenisa. Białorusinka znów jest najlepsza na świecie. Czy poradzi sobie z tym lepiej niż rok temu?
Ostatnie tygodnie należą w kobiecym tenisie do Aryny Sabalenki. Na początku września 26-letnia Białorusinka wygrała US Open i zdobyła swój drugi tytuł wielkoszlemowy w tym roku po Australian Open. W niedzielę triumfowała w Wuhan - ostatnich zawodach rangi WTA1000 w 2024 roku.


REKLAMA


Zobacz wideo Świątek bez trenera! Pożegnała się z Wiktorowskim


Po zwycięstwie w Chinach Sabalenka została nową liderką rankingu WTA Race, który obejmuje wyniki jedynie z obecnego roku. Jej przewaga nad drugą Igą Świątek w tym zestawieniu wynosi 806 punktów. Ale na tym nie koniec - 28 października Białorusinka obejmie także prowadzenie w rankingu głównym WTA, bo wtedy zawodniczkom odejdą punkty za zeszłoroczny turniej WTA Finals w Cancun, gdzie najlepsza była Świątek najlepsza.
Aryna Sabalenka będzie liderką obu rankingów
W tym sezonie najlepsze tenisistki świata czeka jeszcze jeden start w rywalizacji indywidualnej - od 2 do 9 listopada w Rijadzie będzie odbywał się Turniej Mistrzyń, który co najmniej przez trzy lata będzie odbywał się właśnie w Arabii Saudyjskiej. Sabalenka przystąpi do imprezy jako numer jeden na świecie i jest to historia podobna do zeszłorocznej - różnica polega na tym, iż wówczas Białorusinka jedynką została już we wrześniu po US Open.
Ranking WTA Race biorący pod uwagę tylko trwający rok nie jest aż tak prestiżowy, ale przed Świątek trudne zadanie wyprzedzenia Sabalenki w podstawowym zestawieniu kobiecego tenisa. Polka ostatni mecz rozegrała 5 września w ćwierćfinale US Open, gdzie przegrała z Jessiką Pegulą, późniejszą finalistką nowojorskich zawodów. Następnie Świątek wycofała się z Seulu, Pekinu i Wuhan, rozstała się trenerem Tomaszem Wiktorowskim, a dziś szykuje się do Rijadu. Jej forma jest dużą zagadką.
Na fali jest natomiast Sabalenka, kolejni eksperci zwracają uwagę na przyczyny jej lepszych wyników. W ostatnich miesiącach Białorusinka stopniowo zmieniała swój styl gry, dzięki czemu prezentuje dziś na korcie bardziej różnorodny sposób budowania akcji niż wcześniej. To już nie maszyna, nastawiona jedynie, by uderzać coraz mocniej, szybciej i fizycznie stłamsić rywalki. - Jej siła uderzeń piłki była gigantyczna, w każdym zagraniu cała moc - opowiadał nam trener Maciej Domka, który poznał kilka lat temu tenisistkę w Mińsku.


Zróżnicowany styl gry Sabalenki - nie tylko mięśnie
Ostatnio Sabalenka dodała więcej finezji do swoich zagrań. W trakcie turnieju Wuhan, ale i na poprzednich tegorocznych imprezach wielokrotnie korzystała ze skrótów, wolejów czy slajsów. Dzięki temu zaskakiwała przeciwniczki. Jej umiejętności grania z woleja rosną, a w niedawnym ćwierćfinale w Wuhan z Magdaleną Fręch bardzo często chodziła do siatki. Jej sposób gry jest coraz bardziej wielowymiarowy.


Sabalenka modyfikuje swój styl, ale trzeba też pamiętać, iż w połowie sezonu zyskała bezcenny czas pozbawiony żmudnej turniejowej rywalizacji. Z powodu kontuzji wycofała się z Wimbledonu, nie grała na igrzyskach olimpijskich - gdy większość czołówki walczyła w Paryżu o medale na mączce, ona trenowała już na kortach twardych, przygotowując się do ostatniej części sezonu rozgrywanej głównie na tej nawierzchni.
To nie przypadek, iż wypoczęci Sabalenka i Jannik Sinner są dziś najlepsi w światowym tenisie. Włoch także nie występował na paryskich igrzyskach, ostatnio zwyciężył zaś w Nowym Jorku, a w niedzielę w Szanghaju. Dla Białorusinki z kolei triumf w Wuhan był trzecim w karierze w tej imprezie. Wcześniej zwyciężała w latach 2018-19. Później zawody nie były rozgrywane z uwagi na pandemię, w tym sezonie wróciły do kalendarza po trzyletniej przerwie.


Sabalenka mogła liczyć w środku roku na moment wytchnienia, który był tym bardziej przydatny z uwagi na trudności, które spotkały ją wiosną. Po wygranej w styczniowym Australian Open przyszły gorsze wyniki, a w marcu pojawiła się informacja o śmierci byłego partnera tenisistki, Konstantina Kołcowa. Białorusinka co prawda podniosła się i doszła w Rzymie i Madrycie do finałów - w obu przypadkach przegranych z Świątek. Potem jednak na Roland Garros odpadła w ćwierćfinale, co jest jej najsłabszym wynikiem wielkoszlemowym od US Open 2022.


W rywalizacji Świątek z Sabalenką to ta druga jest dziś minimalnie z przodu. Białorusinka wydaje się mocniejsza, ale przez cały czas możliwa do pokonania. Udowodniła to niedawno Karolina Muchowa, która zwyciężyła ją w ćwierćfinale w Pekinie. Czeszka zagrała doskonale i dała nadzieję reszcie stawki, iż nowa liderka jest do ogrania.
Natomiast już kilka dni później w Wuhan Sabalenka pokazała ogromną siłę mentalną. W trzeciej rundzie z Julią Putincewą przegrywała już 1:6, a Kazaszka miała piłkę na 5:3 w drugiej partii. Z kolei w półfinale z Coco Gauff było już 1:6, 2:4. W obu spotkaniach Sabalenka odrobiła straty i odrodziła się w ostatnim momencie.
Co dalej? Łatwiej jest gonić niż uciekać
Teraz przed Sabalenką kolejne wyzwanie. Rok temu jako numer jeden na świecie zaczęła notować gorsze rezultaty, w efekcie straciła pozycję liderki rankingu na samym końcu sezonu na rzecz Świątek. Prowadziła w kobiecych rozgrywkach raptem przez dwa miesiące. Jak będzie teraz?
W tenisie, podobnie jak w innych dyscyplinach sportowych, łatwiej jest gonić niż uciekać. Niebawem przekonamy się, czy Aryna odnajdzie się lepiej niż 12 miesięcy temu w roli tej, którą inne tenisistki pragną gonić. - Mówiłam, iż jednym celów na ten rok jest zostanie liderką. Wolę jednak skupiać się na sobie i ciężko pracować niż myśleć o rankingu. Zobaczymy po WTA Finals, czy będą wystarczająco dobra, by być numerem jeden - mówiła Sabalenka po finale w Wuhan.
Idź do oryginalnego materiału