Z Rebeccą Sramkovą 6:3, 6:3, z Emmą Raducanu 6:1, 6:2, z Jaqueline Cristian 6:2, 7:5 – Iga Świątek pewnym krokiem przeszła pierwszy tydzień Roland Garros 2025. Teraz przed czterokrotną mistrzynią tego turnieju (z 2020, 2022, 2023 i 2024 r.) dużo poważniejsze wyzwanie. Czy dotychczasowe dość spokojnie wygrane dają nam podpowiedź, jak Iga poradzi sobie w starciu z Jeleną Ostapenko lub Jeleną Rybakiną?
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Kort dla rywalki Świątek. Pogoda też
- Trudno wytrzymać, ludzie mają wiatraczki, pot kapie z nas, a co dopiero z zawodników – relacjonował tuż przed meczem Świątek z Cristian reporter Eurosportu Paweł Kuwik. Dziennikarz stał przy korcie Suzanne Lenglen. Na tym drugim co do wielkości obiekcie kompleksu Stade Roland Garros Iga grała w tym roku po raz pierwszy. – Tomasz Wiktorowski, a więc były trener Igi, który teraz komentuje mecze Roland Garros, mówi, iż to najszybszy kort w Paryżu. To nie jest dobra wiadomość dla Igi, która woli wolniejsze nawierzchnie – mówił Marek Furjan, który komentował spotkanie razem z Dawidem Celtem. Dorzućmy do tego jeszcze niedawną wypowiedź Matsa Wilandera. Trzykrotny mistrz Roland Garros mówił dla Sport.pl już przed meczem Świątek z Raducanu mówił tak: – Każdy życzy sobie, żeby było gorąco i sucho, gdy chce pokonać Igę.
A zatem Cristian sprzyjała i pogoda, i nawierzchnia. – Widać, iż potrafi przyłożyć – zauważał Celt, gdy jeden z serwisów Rumunka posłała z prędkością aż 193 km/h. Ale Świątek długo była dla Cristian za szybka. Dlatego ciosy rywalki w pierwszej secie były głównie niecelne.
Świątek bardzo pewna w pierwszym secie
Świątek od początku meczu włączyła tempo nieosiągalne dla przeciwniczki. Po 12 minutach prowadziła 3:0 w gemach i 12:2 w punktach. Jej uderzenia były płynne, jednocześnie mocne i pewne. Piłki lądowały blisko linii, ale z marginesem błędu. A kluczem do dominacji była świetna praca nóg Polki. Iga schodziła nisko, była bardzo aktywna, naprawdę można było sobie przypominać jej najlepsze akcje z poprzednich, zwycięskich edycji Roland Garros.
Z biegiem seta Cristian trochę przyzwyczaiła się do uderzeń Świątek i mocniej walczyła. Ale w końcówce Polka znów odjechała. – Widziałeś?! Widziałeś, co się stało po odbiciu? Widziałeś, jak piłka przyspieszyła? – pytał Celt Furjana po kapitalnym forhendzie po skosie, który dał Idze punkt na 5:2. – No, to jest ogromna broń, to ogromny atut naszej tenisistki – dodawał kapitan reprezentacji Polski w Billie Jean King Cup.
Świątek zafundowała sobie nerwy
Swoimi forhendami z rotacją à la Rafael przez cały czas Świątek wybroniła się z opresji na początku drugiego seta. Niespodziewanie przy wyniku 6:2, 1:1 Cristian miała dwie szanse na przełamanie faworytki. Iga wyszła na 6:2, 2:1, ale i w kolejnym gemie widzieliśmy, iż to jest gorszy fragment meczu w jej wykonaniu. Gdyby nie to, nastąpiłby odjazd na 6:2, 3:1. A nie nastąpił za sprawą bardzo prostych, niewymuszonych błędów naszej tenisistki. - Szkoda tej nerwowości, bo Iga ma gigantyczną przewagę w akcji, a brakuje spokoju przy wykończeniu punktu – podkreślał wtedy Celt. – Im więcej Cristian przetrwa trudnych momentów, tym mocniej w siebie uwierzy. To ją będzie nakręcać – przestrzegał trener, gdy przy serwisie Świątek na tablicy pojawił się wynik 6:2, 2:2 i 0:30. W tamtej chwili optymiści mogli się cieszyć, iż Cristian funduje Idze solidny trening przed niedzielnym starciem wagi ciężkiej z Rybakiną lub Ostapenko. Ale bardziej nerwowi kibice pewnie ani myśleli jeszcze o czwartej rundzie, tylko zaczęli się bać czy Iga nie wpadnie w kłopoty w rundzie trzeciej.
Przy stanie 6:2, 2:2 i 15:40 Rumunka miała kolejne dwa breakpointy w tym secie. Wtedy Świątek zagrała tak, jakby słyszała trenera, z którym współpracuje w reprezentacji. – Nie można panikować, nie wolno się spieszyć – mówił Celt. I Świątek pierwszego breaka wybroniła dzięki dobremu serwisowi, a drugiego po kapitalnie wytrzymanej wymianie meczu skończonej pod siatką. – Brawo, iż Iga w którymś momencie nie wystrzeliła – z ulgą komentował Celt.
Ale to nie był koniec kłopotów. – Iga, aktywnie! – krzyczała na siebie Świątek, gdy zmarnowała piłkę na 3:2. Na szczęście chwilę później znów wybroniła się przed wynikiem 3:2 dla rywalki. Ale wyświetlona wtedy statystyka była mocno zaskakująca. Otóż widzieliśmy, iż przy wyniku 2:2 i 40:40 w drugiej partii Cristian miał już pięć breakpointów, a Świątek tylko jednego. Iga obroniła w tym gemie jeszcze breaka numer sześć i wreszcie po rozegraniu w gemie aż 14 punktów wyszła na prowadzenie 6:2, 3:2.
Po najdłuższym gemie meczu Świątek zacisnęła pięść i krzyknęła z radości. Ale – niestety – niedługo znów krzyczała ze złości. Na siebie. – Cały czas to samo robię! – taki komentarz Igi usłyszeliśmy, gdy kolejny raz wyrzuciła piłkę w aut dlatego, iż źle się do niej ustawiła. To było w gemie serwisowym Rumunki przy prowadzeniu Polki 6:2, 4:3. Mimo nerwów w tym gemie Polka miała dwa breakpointy. Oba znakomicie obronione przez Cristian, która od stanu 15:40 zaczęła bardzo pewnie serwować. A również dzięki coraz pewniejszemu graniu z głębi kortu Rumunka wyszarpała tego gema. Po secie wygranym przez Świątek 6:2 w 35 minut oglądaliśmy więc długą drugą partię. W niej po 50 minutach było dopiero 4:4.
Teraz przed Świątek jeszcze trudniejszy mecz
Na szczęście w końcówce przeważyło doświadczenie Polki. Przy stanie 6:2, 5:4 i 40:40 Rumunka była o dwa punkty od przegrania meczu, ale nie pękła. Tego gema skończyła asem serwisowym. Świątek wytrzymała próbę nerwów w kolejnym gemie i wychodząc na 6:2, 6:5 znów postawiła Cristian pod presją. – Wyszarpany, wybiegany gem przez Igę. Ale bardzo ważny, bo znów przerzucający presję, odpowiedzialność na drugą stronę siatki – podkreślał wtedy Furjan.
Przy wyniku 6:2, 6:5, 30:30 Cristian znów znalazła się o dwa punkty od przegrania meczu. A po chwili musiała bronić meczbola. Zrobiła to. A po chwili miała choćby piłkę na 6:2, 6:6. Teraz to Świątek była górą, nie pozwalając Rumunce doprowadzić do tie-breaka. Cristian na 6:6 miała jeszcze jedną szansę, ale i wtedy Polka wygrała wymianę. A za moment kapitalnym returnem Iga wypracowała sobie drugiego meczbola. I wykorzystała go, bo po jej świetnym bekhendowym returnie Cristian nie była w stanie dobrze odpowiedzieć - zagrała w siatkę.
To ważne, iż Świątek wygrała z Cristian w dwóch setach. Zaoszczędzone siły będą bardzo potrzebne w niedzielę. Wtedy w czwartej rundzie nasza tenisistka zmierzy się albo z Jeleną Ostapenko, z którą przegrała wszystkie sześć meczów, albo z Jeleną Rybakiną, z którą ma bilans 4:4.