W ostatnich dniach w Rijadzie Amanda Anisimowa pokonała w fazie grupowej Igę Świątek i Madison Keys, a przegrała z Jeleną Rybakiną. Dzięki temu wyszła do półfinału z drugiego miejsca i trafiła na Arynę Sabalenkę, zwyciężczynię drugiej z grup. Białorusinka w poprzednich meczach WTA Finals 2025 ograła Coco Gauff, Jessikę Pegulę i Jasmine Paolini.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
Początek piątkowego meczu był niezwykle zacięty z obu stron. Pierwszy gem serwisowy Anisimowej trwał dziewięć minut, a Amerykanka musiała bronić trzech break pointów. Następnie do Sabalenka aż dziewięć minut walczyła o utrzymanie podania, także musiała ratować się trzy razy przed stratą serwisu.
Poziom gry był szalenie wysoki, obie grały bardzo ryzykownie, agresywnie, a jednocześnie celnie. Żadna nie chciała odpuścić ani przez moment. - Nie mrugajcie Państwo okiem, bo można przegapić wymianę - podkreślał komentator Canal+ Sport, Żelisław Żyżyński. Akcje trwały krótko, składały się tylko z kilku uderzeń, ale intensywność gry była niesamowita. Piłki latały bardzo gwałtownie na niskiej wysokości nad siatką. Bombardowanie z jednej i drugiej strony, mecz godny tej fazy turnieju.
Sabalenka przełamała opór Anisimowej
Po 34 minutach Sabalenka w końcu doczekała się przełamania. To był kolejny długi gem, pełen zwrotów akcji, Anisimowa atakowała ją płaskim bekhendem, ale to liderka rankingu lepiej wytrzymała serię ciosów. Po chwili było już 4:2 dla niej, gdy na koniec posłała asa.
Amerykanka nie zamierzała się poddawać, miała kolejną szansę na odrobienie strat, ale Białorusince w najważniejszych momentach pomagał serwis - tak jak w czwartek w ostatnim meczu grupowym z Coco Gauff. Po chwili Anisimowa pierwszy raz przeżyła słabszy moment w tym spotkaniu, gdy popsuła dwa forhendy, oddała inicjatywę, próbowała jeszcze uratować się wyrzucającym serwisem, ale Aryna Sabalenka już nie wypuściła szansy z rąk. Kolejne przełamanie i 6:3 dla faworytki. Rywalka ze złości wymachiwała rakietą w powietrzu.
Ależ odpowiedź Anisimowej
Na drugiego seta Amerykanka wyszła niezwykle zmobilizowana. Wcale nie zamierzała odpuszczać, chciała grać jeszcze szybciej i bardziej ryzykownie. Efekt? Naciskana Białorusinka zaczęła się mylić. W pierwszym gemie Sabalenka popsuła cztery forhendy i została przełamana. Po chwili raz jeszcze, gdy Anisimowa odskoczyła na 4:0. Amerykańska tenisistka grała koncertowo - blisko linii, niemal bezbłędnie, posyłała kolejne winnery z returnu po naprawdę dobrych podaniach liderki rankingu. Innym razem Anisimowa potrafiła zmienić tempo gry, zaskoczyć Sabalenkę slajsem, czego ta się kompletnie nie spodziewała i wyrzuciła piłkę na aut.
Czytaj także: Jest potwierdzenie ws. Szeremety
Wtedy to Białorusinka zaczęła się bardziej denerwować. Patrzyła bezradnie w kierunku swojego teamu, rozkładała ręce po efektownych uderzeniach rywalki. - Genialnie! Amanda jest bliska perfekcji w tym secie, kolejny świetny forhend ze środka na zewnątrz - zachwycali się komentatorzy, gdy finalistka tegorocznego US Open i Wimbledonu wyszła na 5:1. Po chwili wygrała seta 6:3, jeszcze raz przełamując Sabalenkę, która znów nie radziła sobie z agresywnymi returnami. Po jednym z nich pierwsza rakieta świata prawie straciła równowagę.
Jednak Sabalenka!
W decydującym secie panie prezentowały się jeszcze lepiej. Serwowały jak szalone, przy swoich gemach serwisowych grały jak w transie. Sabalenka posyłała kolejne asy, Anisimowa więcej akcji kończyła z linii końcowej. Poziom meczu pozostawał bardzo wysoki i aż żal, iż WTA przed rozpoczęciem Turnieju Mistrzyń ogłosiła nominacje w kategorii mecz roku. Trudno zrozumieć decyzję działaczy, którzy jakby nie przewidzieli, iż w Rijanie może się odbyć pojedynek godny co najmniej nominacji w tym gronie.
Przy stanie 3:3 Sabalenka w końcu doczekała się przełamania. Najpierw świetnie się obroniła, później Anisimowa pokpiła sprawę, bo mając pusty kort przestrzeliła forhend. Za moment liderka rankingu zaryzykowała przy odbiorze podania i mogła krzyknąć z euforii po zdobytym punkcie. Amerykanka walczyła do końca, miała break pointa na natychmiastowe wyrównanie, ale Białorusinka ratowała się pierwszym serwisem i objęła prowadzenie 5:3. A za moment dokończyła dzieła, wygrywając ten pasjonujący półfinał 2:1 w setach. Walka trwała aż dwie godziny i 23 minuty.
Po tym zwycięstwie Aryna Sabalenka wansowała pierwszy raz w karierze do finału Turnieju Mistrzyń. W sobotę w meczu o tytuł w Rijadzie zmierzy się z Jeleną Rybakiną, która pokonała Jessikę Pegulę 4:6, 6:4, 6:3. Transmisje z imprezy w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.

3 godzin temu














