Rok temu Iga Świątek w znakomitym stylu wygrała turniej w Madrycie. Ale teraz już od prawie roku czeka na turniejowe zwycięstwo (od Roland Garros 2024). I choćby dwa dni temu widzieliśmy, jak bardzo potrafi się niecierpliwić.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
W trzysetowym meczu z Alexandrą Ealą Świątek wyszarpała zwycięstwo, mimo iż popełniła aż 57 niewymuszonych błędów. Przez półtora seta grała wtedy koszmarnie, a przez półtora solidnie. To wystarczyło, żeby wygrać swój pierwszy mecz na madryckiej mączce (w pierwszej rundzie Iga miała wolny los). Ale pewne było, iż Świątek nie może liczyć, iż takie granie da jej w stolicy Hiszpanii cokolwiek więcej.
Z tą rywalką Świątek grała horrory
W trzeciej rundzie Polce przyszło się zmierzyć z Lindą Noskovą. Z 20-letnią Czeszką Świątek ma bardzo dobry bilans, bowiem wygrała z nią dotąd pięć z sześciu meczów. Ale w tych sześciu starciach panie aż cztery razy grały na pełnym, trzysetowym dystansie. I ten jeden jedyny raz nasza tenisistka przegrała akurat w najważniejszym z ich meczów – podczas Australian Open. Krótko mówiąc: Świątek dobrze wiedziała, iż Noskova jest i będzie trudną przeciwniczką. I była. Ale – na szczęście – tym razem oglądaliśmy Świątek w niezłej wersji. A z biegiem starcia choćby w po prostu dobrej wersji.
W porównaniu z jej ostatnimi meczami poprawę dostrzegaliśmy zwłaszcza w serwisie. Często Iga zagrywała z prędkościami powyżej 180 km/h. Serwisami potrafiła wychodzić z opresji, bronić breakpointów.
Świątek nie obroniła się tylko raz. Gdy sama przełamała Noskovą na 2:1 w pierwszym secie, to od razu Czeszka zaliczyła przełamanie powrotne. Gema serwisowego Polki wygrała w grze na przewagi, wykorzystując trzeciego breaka. I chyba ten moment trochę wybił Igę z rytmu. Jeszcze przed gemem dającym Czeszce remis 2:2 Polka siedziała na swoim krzesełku z zamkniętymi oczami i się koncentrowała. A w przy stanie 2:2 w piątym gemie meczu Idze zabrakło spokoju, gdy popełniła kolejny niewymuszony błąd. - No żadnego bekhendu nie trafiłam! – krzyknęła do swojego sztabu po punkcie na 2:2 i 40:30 dla Noskovej. Mowa ciała Igi (bezradnie rozłożone ręce) korespondowała z jej słowami. Na to natychmiast zareagowała Daria Abramowicz. - Następna piła i spokój. Graj! – odkrzyknęła Idze jej psycholożka.
„Następna piła" w tamtym gemie też była dla Noskovej, dzięki czemu Czeszka wyszła na prowadzenie 3:2. Ale Iga spokojnie pracowała dalej i niedługo wypracowała sobie przewagę. Gema na 3:3 skończyła wreszcie bekhendem. A moment później przełamała serwis rywalki pięknym, bekhendowym returnem. I niedługo podwyższyła na 5:3.
Cenne było to, iż w tej sytuacji Noskova nie pękła. Że zmusiła Świątek do dalszego wysiłku. Gema na 4:5 wygrała do zera. A przy stanie 4:5 wyszła choćby na 30:0 przy serwisie Polki. Wtedy Iga znów dobrze poserwowała. Był i as (184 km/h), i wyrzucające podania, po których zyskiwała od razu przewagę sytuacyjną w wymianach. Wreszcie w grze na przewagi Świątek wykorzystała trzeciego setbola.
Świątek wygląda coraz lepiej
W pierwszym secie Świątek popełniła 9 niewymuszonych błędów. To bardzo duża poprawa w stosunku do 25 takich pomyłek z jej pierwszego seta meczu z Ealą. A w drugim secie od początku Iga zaczęła jeszcze lepiej niż w pierwszej partii wykorzystywać błędy przeciwniczki (Noskova też nie popełniała ich dużo – w pierwszym secie również 9). W każdym razie już w pierwszym gemie drugiego seta Świątek przełamała Noskovą, wygrywając go do 15. Później serwowała tak pewnie, iż nie dawała Czeszce choćby szansy na przełamanie powrotne, a wreszcie sama przełamała ją jeszcze raz – na 5:2.
Świątek w drugiej partii meczu z Noskovą wyglądała już naprawdę dobrze. Popełniła w niej tylko pięć niewymuszonych błędów. W całym meczu miała ich 14, przy 16 uderzeniach kończących (Noskova 17 winnerów i 18 niewymuszonych pomyłek). Czyli wyszła na plus dwa. To ogromna poprawa w stosunku do tego, co Polka zaprezentowała w poprzedniej rundzie - w wygranym meczu z Ealą stosunek winnerów do niewymuszonych błędów wyniósł u Igi minus 17 (40:57).
Generalnie można mieć wrażenie, iż Polka coraz pewniej i lepiej czuje się na madryckiej mączce. A to niezła wróżba przed dalszą częścią turnieju. W poniedziałek kolejną rywalką Polki będzie Rosjanka Diana Sznajder. 21-latka, która w rankingu WTA zajmuje 13. miejsce, w Madrycie imponuje formą. W trzeciej rundzie rozbiła 6:0, 6:0 Łotyszkę Sevastovą (to pogromczyni Jeleny Ostapenki), a wcześniej pokonała Amerykankę Volynets 6:1, 6:2.