Co za afera w polskiej lidze. Mecz odwołany i się zaczęło

5 dni temu
Zdjęcie: screen: Facebook 'Skra Częstochowa' - https://www.facebook.com/SKRA.Czestochowa/posts/pfbid02u859NNJXKQodT5Qo3Xua5sBNdL8egt4pSH6W5ekoKT2PkAQtdJkkRTY2uzkJLS22l


W piątek miało dojść do pojedynku między Skrą Częstochowa a KKS-em Kalisz w ramach 18. kolejki II ligi. Mecz ostatecznie nie doszedł do skutku ze względu na nieodpowiedni stan boiska. Skra uważa, iż decyzja o odwołaniu meczu pojawiła się po proteście KKS-u, do którego przychylili się sędziowie. "Sytuacja, która zastała naszą drużynę w Częstochowie, w XXI wieku, nie należy do rzeczy normalnych" - odpowiada klub z Kalisza. A to nie koniec afery. Teraz trwa przerzucanie się odpowiedzialnością.
W 18. kolejce II ligi, która była rozpoczęciem rundy rewanżowej, miało dojść do starcia pomiędzy Skrą Częstochowa a KKS-em Kalisz. Skra znajduje się w strefie spadkowej z 12 punktami, a dodatkowo ma siedem odjętych punktów za zaległości w wypłacaniu premii piłkarzom - pierwotnie kara wynosiła osiem odjętych punktów, ale w związku z uregulowaniem długów została ona zmniejszona. Kalisz znajduje się na szóstym miejscu z 28 punktami, więc jest spore prawdopodobieństwo, iż niedługo będzie walczyć o awans do I ligi poprzez baraże.


REKLAMA


Zobacz wideo Oto sukcesor Michała Probierza? Kosecki: To fenomenalny trener i człowiek [To jest Sport.pl]


Czytaj także:


Lewandowski ocenił, czy dorównuje Ronaldo i Messiemu. Poszło w świat


Mecz Skry z KKS-em ostatecznie się nie odbył. Jak czytamy na stronie Skry, decyzję o odwołaniu meczu podjął zespół sędziów po sprzeciwie kaliszan. "W naszej opinii boisko nadawało się do gry. Opady śniegu, które w ostatnich godzinach nawiedziły Częstochowę, dały się we znaki również naszej drużynie. Mimo iż boisko zostało zasypane kilkucentymetrową warstwą śniegu pracownicy Skry, zarząd, sztab szkoleniowy oraz piłkarze Akademii doprowadzili boisko do, naszym zdaniem, stanu użyteczności. Zarządzone zostały dodatkowe prace, w których uczestniczyli również piłkarze pierwszego zespołu" - czytamy.


Inne zdanie w tej sprawie ma KKS Kalisz. "Dalsze decyzje związane z meczem będzie podejmował Departament Rozgrywek Polskiego Związku Piłki Nożnej" - przekazuje klub. "Otrzymujemy informacje, iż na obiekcie jest podgrzewanie nawierzchni, które nie zostało włączone i sztuczna trawa, która nie została odśnieżona żadnym sprzętem przy dodatniej temperaturze w ciągu dnia, gdzie spadło dosłownie kilka centymetrów śniegu" - dodają kaliszanie.


"Nie ukrywamy jednak, iż sytuacja, która zastała naszą drużynę w Częstochowie, w XXI wieku, nie należy do rzeczy normalnych... Nasza drużyna, nasz sztab i działacze są, mówiąc delikatnie, bardzo poirytowani" - pisze KKS w komunikacie.
Wielki skandal w Częstochowie? "MOSiR wiedział o meczu dużo wcześniej"
Niewykluczone, iż ten mecz skończy się walkowerem. "Przegląd Sportowy Onet" ujawnił w piątek, iż MOSiR nie zabezpieczył obiektu w manualne przyrządy do odśnieżania. - Problem jest w tym, iż nie możemy użyć sprzętu mechanicznego, ponieważ podbudowa pod murawę jeszcze nie zamarzła i boimy się o nią. Mamy zalecenia wykonawcy o użytkowaniu nawierzchni, by nie wjeżdżać na nią sprzętem mechanicznym. Jest jasno i wyraźnie napisane, by nie używać traktorka, co byłoby najszybszym rozwiązaniem - mówił Marcin Świtała, zastępca dyrektora MOSiR ds. technicznych.


Czytaj także:


Wypalił nt. Bońka. "Byłby w pierwszej dziesiątce polskich polityków"


- Drugim przeciwwskazaniem jest to, iż nie do końca jesteśmy zadowoleni z prac, które zostały wykonane przez wykonawcę. Lemiesz może zahaczyć o murawę i ją zerwać. Zgłaszaliśmy reklamacje, iż płachty sztucznej trawy nie do końca zostały przyklejone. Grozi to wyrwaniem kilkunastu metrów kwadratowych boiska i problem będzie dużo większy niż śnieg. W klubie trenuje ponad setka zawodników w różnym wieku, więc mogą zaangażować kilkunastu starszych do pomocy. Mogą sobie zrobić taki trening, tak to dawniej bywało - dodał Świtała.
Ta sytuacja nie podoba się Arturowi Szymczykowi, prezesowi Skry. - Ciężko, żeby za łopaty brali się piłkarze pierwszej drużyny, którzy w tym dniu mają rozegrać mecz. Z kolei młodzi sportowcy są o tej porze w szkole. Widocznie kierownik uznał, iż należy ich ściągnąć i pozbawić możliwości nauki po to, aby wykonać robotę za MOSiR, który ma w obowiązku przygotować boisko do gry. MOSiR wiedział o meczu dużo wcześniej - skomentował prezes.
- Kibice się od nas odwrócili w związku z tym, iż miasto nie pomyślało o tym, aby zbudować dla nich trybuny. Kibic od czterech lat nie ma możliwości oglądać drużyny w swoim mieście, a teraz ma się brać za łopatę? - zapytał Szymczyk.
Idź do oryginalnego materiału