Niedługo minie miesiąc od walki, w której Gracjanowi Szadzińskiemu przyszło się zmierzyć z Marconiem i Ciosem. Porażka z duetem „Good Boys” nie daje mu spokoju…
7 grudnia w łódzkiej Atlas Arenie odbyła się gala FAME 23. W jej trakcie przyszło nam ujrzeć dwie konfrontacje 2 na 1, a w jednej z nich udział wziął właśnie „Terminator”.
Otóż Gracjan stanął w szranki z „Good Boys”, czyli znienawidzonymi przez siebie Natanem Marconiem oraz Adrianem Ciosem. Była to walka w formule MMA, w której co prawda znacznie bardziej doświadczony, ale lżejszy Szadziński nie miał czego szukać.
Zgodnie z przewidywaniami Natan Marcoń wpadł w niego, chcąc go obalić. Nadział się przy tym na uderzenie Gracjana, które posłało go na deski. Adrian Cios w tym czasie złapał byłego zawodnika KSW za nogę, a następnie wraz z pomocą Marconia, który doszedł do siebie, obalił go. To był już początek końca. „Terminator” bronił się dość długo, jednakże nie miał szans w starciu z dwoma cięższymi rywalami.
ZOBACZ TAKŻE: Gala sportowa niczym FAME? Do rozpiski MMA Attack 5 dołącza jeszcze Zadyma
Szadzińskiemu nie daje spokoju porażka na FAME!
Otóż ostatnio „Gracek” zamieścił na swoim Instastory następujący wpis:
Cały czas jestem ciekaw, co by było, gdyby było dozwolone 15 sekund parteru.
Co ciekawe, właśnie na takich zasadach odbywał się pojedynek „Good Boys” vs. Denis Załęcki. Co prawda nie miało to tam większego zastosowania ze względu na to, iż i tak doszło do szybciej dyskwalifikacji „Bad Boya”. Natomiast w przypadku walki Gracjana z pewnością mielibyśmy do czynienia z podniesieniem walki do stójki, gdzie mógłby on ponownie poszukać jakiegoś nokautu, zapewniającego mu bezproblemową wygraną.