City prowadziło w derbach do 88. minuty. To, co stało się potem, przejdzie do historii

2 godzin temu
Zdjęcie: screen / Viaplay


Co za końcówka w derbach Manchesteru! Do 88. minuty Manchester City prowadził z Manchesterem United 1:0 i wydawał się pewnie zmierzać do prestiżowego zwycięstwa. Jednak ekipa Pepa Guardioli nie zdobyła choćby punktu, bo w końcówce United po bramkach Bruno Fernandesa i Amada Diallo odwrócili wynik na 2:1. City przegrało już ósmy mecz z ostatnich jedenastu we wszystkich rozgrywkach!
Dawno się nie zdarzyło, aby derby Manchesteru były rywalizacją dwóch klubów pogrążonych w takim kryzysie, jak obecnie. Obrońca tytułu Manchester City z ostatnich dziesięciu meczach we wszystkich rozgrywkach wygrał tylko raz, aż siedmiokrotnie przegrywając. Manchester United z kolei przystępował do tego spotkania z zaledwie trzynastej pozycji w tabeli Premier League i zupełnie się nie licząc w walce mistrzostwo Anglii czy choćby podium.


REKLAMA


Zobacz wideo Sensacyjny transfer Jakuba Kiwiora? Żelazny: Wspaniałe miejsce do życia


Co za emocje w derbach Manchesteru! City prowadziło do 88. minuty i witało się z gąską
Drużyna Rubena Amorima, który kilka tygodni temu jako trener Sportingu Lizbona rozbił Manchester City 4:1 w Lidze Mistrzów, planowała, aby wyraźnie zbliżyć się do TOP4. I to choćby bez Marcusa Rashforda i Alejandro Garnacho, których portugalski trener z niewyjaśnionych przyczyn pozostawił poza kadrą na derby.
Ten mecz potwierdził, w jak słabej dyspozycji są w tej chwili obie drużyny. Przez pierwsze 20 minut nie działo się zupełnie nic poza kolejną kontuzją Masona Mounta, który jeszcze przed upływem kwadransa gry musiał opuścić boisko.
Jako pierwszy niezły strzał oddał Phil Foden, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę United. W odpowiedzi sam na sam z Edersonem był Amad Diallo, ale i on posłał futbolówkę obok słupka, a w dodatku był na spalonym.
Choć nie można powiedzieć, iż w którymkolwiek momencie pachniało bramką dla Manchesteru City, mistrzowie Anglii zdołali otworzyć wynik spotkania w 36. minucie. Nie brakowało przy tym sporej ilości szczęścia, bo po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu Kevina de Bruyne, piłka tak się odbiła od nogi jednego z obrońców United, iż spadła idealnie na głowę Josko Gvardiola, a ten ślicznym strzałem nie dał Andre Onanie żadnych szans.


W końcówce pierwszej części gry doszło do spięcia Rasmusa Hojlunda z Kylem Walkerem, które wywołało masową konfrontację. Anglik popisał się przy tym absurdalną symulką, jednak sędzia Anthony Taylor nie dał się nabrać i obu ukarał żółtą kartką. Chwilę później dwiema dobrymi interwencjami popisał się Andre Onana, broniąc uderzenia Kevina de Bruyne oraz Phila Fodena.
Tak jak w pierwszej połowie działo się niewiele, tak w drugiej jeszcze mniej. Lepsze sytuacje miało grające mimo wszystko w zbyt wolnym tempie United. W 63. minucie Ederson obronił groźny strzał głową Amada Diallo, a na kwadrans przed końcem sam na sam z Brazylijczykiem był Bruno Fernandes i choć zdołał go przelobować, to jednak piłka poszybowała obok bramki.
Mimo wszystko wydawało się, iż "Czerwonym Diabłom" nie uda się uratować choćby punktu, ale w końcówce doszło do niesamowitego zwrotu akcji.
Najpierw to z pomocą przyszli gospodarze. Po koszmarnym błędzie w ich defensywie Amad Diallo uprzedził na skraju pola karnego Edersona i choć nie zdecydował się na strzał z ostrego kąta do pustej bramki, to jeszcze nabrał na zwód Matheusa Nunesa i został sfaulowany w szesnastce przez Portugalczyka. Efekt? Rzut karny zamieniony w 88. minucie na wyrównującego gola przez Bruno Fernandesa.


Manchester City nie zdołał się otrząsnąć po stracie bramki na 1:1, a kilkadziesiąt sekund później przegrywał już 1:2. Po fenomenalnym długim podaniu Lisandro Martineza Amad Diallo wykorzystał zawahanie całej obrony gospodarzy, podrzucił sobie piłkę nad Edersonem i tym razem z ostrego kąta skierował piłkę do bramki przeciwnika.


Choć kompletnie nic na to nie wskazywało, Manchester United fenomenalną końcówką pokonał na wyjeździe Manchester City 2:1. I choć zespół Rubena Amorima wciąż jest dopiero dwunasty w tabeli, to do czwartego Nottingham Forest traci już tylko sześć punktów. City, dla którego była to ósma porażka w ostatnich jedenastu meczach, spadło na piąte miejsce.
Idź do oryginalnego materiału