Gdy Stefanos Tsitsipas w czerwcu 2021 roku dochodził do finału Roland Garros, wydawało się, iż świat jest świadkiem narodzin nowego tenisowego giganta. Grek miał już wtedy na swoim koncie tytuły ATP Finals czy "tysięcznika" w Monte Carlo, a mógł dorzucić do tego premierowego Wielkiego Szlema. Prowadził z Novakiem Djokoviciem 2:0 w setach, ale trzy kolejne partie gładko przegrał. Wydawało się, iż takie prestiżowe zwycięstwo jest kwestią czasu. Dzisiaj powiemy, iż Tsitsipas zmarnował swoją wielką szansę.
REKLAMA
Zobacz wideo Tadej Pogacar na Tour de France
Upadek czołowego tenisisty świata. Kolejna szybka porażka
Ostatnio o 26-latku ponownie zrobiło się głośno na skutek gigantycznego spadku formy (spadek na 30. miejsce w rankingu ATP) oraz komentarza Gorana Ivanisevicia. Chorwat został trenerem Tsitsipasa, ale na krótko. - Słyszę od niego tylko obietnice, ale nie widać poprawy. Jestem w szoku. Nigdy w życiu nie widziałem mniej przygotowanego zawodnika do gry. choćby z wieloletnią kontuzją kolana jestem trzy razy lepiej przygotowany do rywalizacji niż on. To po prostu straszne - powiedział po Wimbledonie, w którym Grek skreczował w pierwszej rundzie.
Tenisista urodzony w Atenach wrócił do współpracy ze swoim ojcem Apostolosem Tsitsipasem. Ich ponowna kooperacja przypadła na imprezę ATP Masters 1000 w Toronto. Stefanos Tsitsipas w pierwszej rundzie zmierzył się z Christopherem O'Connellem (78. ATP) i przegrał. W pierwszych dwóch setach pojedynku zawodników, operujących jednoręcznym bekhendem doszło po jednym przełamaniu - najpierw na rzecz O'Connella, który otworzył mecz prowadzeniem 6:4, a Tsitsipas wyrównał na 4:6, 6:3.
W decydującym secie tych zwrotów akcji było więcej. Australijczyk przełamał na start, a później wyszedł ze stanu 0:40. Następnie zaczęło dochodzić do kuriozalnych scen. W trzech gemach z rzędu serwujący wygrali tylko jeden punkt, a przecież mecz rozgrywano na szybkim twardym korcie. Ostatecznie po dwóch godzinach gry O'Connell zwyciężył 6:4, 3:6, 6:2. W trzeciej rundzie w Toronto zmierzy się z Alexem De Minaurem.
Z kolei dla Tsitsipasa to kolejny trudny moment. Przed nim "tysięcznik" w Cincinnati, a później US Open, który jest jego najgorszym turniejem wielkoszlemowym. W Nowym Jorku nigdy nie przekroczył trzeciej rundy.