Jaroslav Petrák podczas rundy Pucharu MACEC w Pardubicach upadł na tor, po którym doznał kontuzji. W jedenastym biegu finałowej rywalizacji cyklu Petrák szaleńczymi atakami naciskał Sebastiana Madeja. Jazda pod samym płotem zakończyła się niefortunnym upadkiem i kontuzją żeber.
Czech opowiedział co czuł jadąc za młodym wychowankiem tarnowskiej Unii. – „Wierzyłem w siebie. Mimo, iż wydawało się iż nie da się tam wjechać ja w to wierzyłem. Ocierałem się o dmuchane bandy, ale ciągle miałem nadzieję, iż będzie dobrze.” – powiedział na łamach speedwaya-z.cz 52-letni czeski żużlowiec
Petrák stwierdził również, iż atakując w taki sposób mógł poczuć się jak wielcy zawodnicy z aren w Europie i na świecie. – „Z jednej strony byłem jak Bartek Zmarzlik, który regularnie odbija się od dmuchanych band, ale z drugiej skończyłem jak Tai. Ale gdybym nie wierzył w siebie, bym tam nie wjechał. Może i jestem w takim wieku, iż nie powinienem ryzykować, ale wierzyłem iż dam radę.“ – kontynuował doświadczony Czech
52-latek opowiedział o swojej rekonwalescencji, która nie jest prosta. – Powrót do zdrowia zajmie dużo czasu. W wypadku uszkodziłem swoje płuco. Największym problemem dla mnie są jednak żebra, które złamałem. – kończy Petrák
Mimo odniesionej kontuzji Jaroslav Petrák wciąż nie traci zapału. Czech zamierza wrócić do ścigania w 2026 roku. W 2025 roku oprócz jazdy w Pucharze MACEC, występował także w 1 lidze czeskiej. Petrák zdobywał punkty dla rezerw ekipy z Pardubic.
Jaroslav Petrak














