Chwyciła za telefon, gdy dowiedziała się o katastrofie samolotu. "Jestem chrzestną"

11 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Carlos Barria


Tatjana Tarasowa skomentowała tragiczne zdarzenie pod Waszyngtonem, gdzie samolot pasażerski zderzył się z helikopterem. Zasłużoną rosyjską łyżwiarkę i trenerkę w wypadku spotkała osobista tragedia.
W środę wieczorem czasu lokalnego doszło do tragedii na lotnisku pod Waszyngtonem. "Na lotnisku Ronalda Reagana w pobliżu Waszyngtonu samolot pasażerski zderzył się w powietrzu z wojskowym śmigłowcem podczas podchodzenia do lądowania - informuje Biały Dom. W odległości ok. 2 kilometrów od lotniska znajduje się Pentagon. Według wstępnych informacji, do zderzenia doszło, gdy samolot pasażerski PSA Airlines lecący z Wichita w stanie Kansas do Waszyngtonu, zbliżał się do lotniska Ronalda Reagana" - czytamy na Gazeta.pl.


REKLAMA


Na pokładzie samolotu i śmigłowca było w sumie 67 osób. Na miejscu ciągle trwa akcja ratunkowa, w którą zaangażowanych jest 300 ratowników. Na razie nie ma informacji na temat osób, które mogłyby przeżyć tę katastrofę.


Wiadomo, iż na pokładzie samolotu pasażerskiego obecnych było kilku amerykańskich i rosyjskich łyżwiarzy oraz członków sztabów szkoleniowych. Portal Sport.ru przekazał, iż na pokładzie samolotu, który rozbił się pod Waszyngtonem, byli mistrzowie świata w łyżwiarstwie figurowym z 1994 roku Jewgienija Sziszkowa i Wadim Naumow. W samolocie znajdowała się także Inna Wołyńska, a więc brązowa medalistka mistrzostw ZSRR z 1980 roku, która po zakończeniu sportowej kariery została trenerką łyżwiarstwa figurowego.
Prywatna tragedia Tarasowej
Jeden z rosyjskich portali zasugerował, iż na pokładzie mogła też znajdować się inna łyżwiarka, czyli Annabel Morozow. Informacji zaprzeczyła jednak agencja TASS. Zaraz po niej głos w sprawie zabrała zasłużona rosyjska łyżwiarka i trenerka Tatjana Tarasowa.


- Ledwo stoję na nogach. Nie mogę uwierzyć w tę tragedię. Dzwoniłam do Anthony'ego Ponomarenki, jest w domu. Dzwoniłam też do Koli Morozowa, Annabel też jest w domu. Ale Sziszkowa i Naumow... - powiedziała Tarasowa.


- Nie wierzę w to, co się stało. Inna Wołyńska była moją zawodniczką, moją podopieczną. Jestem chrzestną jej córki... To okropne. W samolocie była amerykańska drużyna. Ich groby są już w Colorado Springs - dodała.
Idź do oryginalnego materiału