Chaos po słowach Kubackiego. To pokazuje, jak traktuje Thurnbichlera

3 dni temu
Zdjęcie: Fot. Agencja Wyborcza.pl, screen YouTube @EurosportPolska


- No było tam trochę nieścisłości - mówi Dawid Kubacki o komunikacie Polskiego Związku Narciarskiego, w którym informowano o jego wycofaniu z Pucharu Świata. Jego słowa nie zgadzają się z tym, jak o sprawie wcześniej mówił szef polskich skoków w PZN, Alexander Stoeckl. Pokazują też, jak dalej Kubacki traktuje trenera Polaków, Thomasa Thurnbichlera.
Kubacki w kwalifikacjach w Ga-Pa zajął 48. miejsce. Awansował do konkursu, ale jedynie o 3,1 punktu. Skoczył 123 metry i w środę w konkursie wystąpi w parze KO z Michaelem Hayboeckiem.


REKLAMA


Zobacz wideo Fatalny start TCS polskich skoczków. Czy ufają trenerowi?


Mocne słowa Kubackiego. Nie zgadza się z tym, jak komunikowano decyzję ws. jego startów
Dużo ciekawsze od jego skoków było jednak to, co Polak później powiedział w rozmowie z dziennikarzami. Chodzi o sprawę wycofania Kubackiego ze startów po zawodach w Titisee-Neustadt i przywrócenia go do składu w Pucharze Świata teraz, podczas Turnieju Czterech Skoczni. Zapytaliśmy skoczka o to, jak on podszedł do obu tych decyzji, bo wcześniej się o tym nie wypowiadał: najpierw nie było go w Engelbergu, bo trenował w Zakopanem, a następnie nie chciał rozmawiać z dziennikarzami po odpadnięciu z rywalizacji w kwalifikacjach w Oberstdorfie.
- Tak naprawdę w Titisee zostałem postawiony przed decyzją, iż nie jadę. A tutaj, przed Turniejem, po prostu dali mi znać, iż jadę. No i przyjechałem. Takich propozycji się nie odrzuca, ale też miałem trochę pewności siebie po tych treningach w Zakopanem, iż rzeczywiście to zaczyna funkcjonować i iż energii jest coraz więcej na progu. To też poczułem dzisiaj tu. Tam skakałem na mniejszej skoczni. Może to trochę pozwalało dalej odlecieć w stosunku do rozmiaru skoczni. Ale to jest coś, co można sobie wypracować i mam nadzieję, iż to zacznie działać - powiedział Kubacki.


To mocna wypowiedź. Jest w niej detal, który nie zgadza się z tym, co wiedzieliśmy wcześniej. Bo Polski Związek Narciarski, przede wszystkim ustami Alexandra Stoeckla, podawał, iż brak wyjazdu do Engelbergu był wspólną decyzją trenerów i Kubackiego. Dzięki temu zapanowało przekonanie, iż to sam skoczek zrozumiał, iż nie ma sensu dalej startować, a lepiej spokojnie potrenować w Polsce. Według Kubackiego to trenerzy podjęli jednak taką decyzję, a on jedynie uszanował ją po wspólnej rozmowie.
- No było tam trochę nieścisłości - przyznaje teraz Kubacki. - Myślę, iż jaka by nie była dla mnie wiadomość, to bym ją przyjął ze spokojem. I tutaj robię to jak każdy zawodnik. Trener decyduje finalnie o składzie i o wszystkim. My się do tego możemy tylko podporządkować. Po tych kilku treningach w Zakopanem poczułem trochę więcej pewności siebie i poczułem, iż to może zacząć działać. I z tym przyjechałem do Oberstdorfu. Tam nie zadziałało. Teraz pracujemy dalej - dodaje skoczek.


Thurnbichler wskazał na Stoeckla. A on się przyznał
O sprawie rozmawialiśmy z Thomasem Thurnbichlerem. - Najpierw podjęliśmy decyzję, żeby go wycofać. A po tym porozmawialiśmy z nim i on też mówił, iż to dobry pomysł, żeby potrenować. I to zawarliśmy w oświadczeniu. Potem zdecydowaliśmy też, żeby zabrać go do składu na Turniej. To była jednak decyzja po wycofaniu się Kamila Stocha - wskazał Austriak.
Gdy dopytaliśmy go o to, jak sprawa była przedstawiana do tej pory i iż to nie współgra z tym, co mówi teraz Kubacki, odpowiedział, iż to nie on udzielał informacji w tej sprawie. I faktycznie, autorem słów o tym, jak podjęto decyzję ws. Kubackiego przed Engelbergiem, był Alexander Stoeckl.
- Dawid był poinformowany o decyzji i musiał się do niej dostosować. Muszę z nim porozmawiać, bo byłem obecny na tym spotkaniu i zrozumiałem to tak, iż się porozumieliśmy. Ale być może nie odczytałem tego dobrze - uważa Stoeckl.
Czyli Stoeckl przyznał się częściowo do błędu. Jednocześnie widać, iż to, co mówi Kubacki i Stoeckl, ewidentnie nie stanowi podobnej wersji wydarzeń. Bo to jednak duża różnica: czy Kubacki tylko zgodził się z decyzją sztabu i do niej dostosował, czy w rozmowie z trenerami był tego samego zdania i z przekonaniem podszedł do tego, co ma robić w kolejnych dniach. Teraz to już oczywiście przeszłość, ale sytuacja pokazuje, iż na linii Kubacki - Thurnbichler przez cały czas często brakuje wzajemnego zrozumienia i pełni zaufania. Przed sezonem w podkaście Eurosportu skoczek mówił, iż "ufa, ale kontroluje" to, co robi Austriak. A to oznacza, iż nie w pełni słucha się tego, co chciałby u niego zmienić trener. Takie podejście może skutkować w wielu nieporozumieniach i sytuacjach, gdy Kubacki i Thurnbichler nie będą iść w tym samym kierunku.


Pozostaje mieć nadzieję, iż w kolejnych dniach Kubacki będzie w stanie wykonywać kolejne kroki naprzód tak jak we wtorek w Ga-Pa. W środę zawodnicy zaczną rywalizację od serii próbnej o godzinie 12:30, a półtorej godziny później zaplanowano start drugiego konkursu 73. TCS. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.
Idź do oryginalnego materiału