Tomasz Fornal po jednej z "czap" na Kewinie Sasaku w pierwszym secie aż odwrócił głowę i zakrył twarz. Potem jednak przyjmujący reprezentacji Polski, który w półfinale uszkodził kostkę, mógł już ze spokojem oglądać finał Ligi Narodów w wykonaniu kolegów i oklaskiwać ich kolejne akcje. Włoskim siatkarzom zaś przydarzały się zaskakujące, a czasem wręcz - jak określili to komentatorzy Polsatu Sport - kompromitujące błędy. Po jednej z pomyłek Nikola Grbić aż wbiegł na boisko. Mógł to też powtórzyć razem z zawodnikami zaraz po ostatniej piłce.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja siatkarzy ze złotem na uniwersjadzie! Trener Dariusz Luks podsumowuje
Sporo kibiców Biało-Czerwonych miało w głowie obawy i znaki zapytania, obserwując grą swoich ulubieńców podczas turnieju Ligi Narodów w Gdańsku, w którym ekipa Grbicia mocno się męczyła i daleka była jeszcze od zgrania i najwyższej formy. Jednym z tych, którzy wtedy wlali dawkę spokoju w serach fanów, był Leon. To on znacząco pomógł wygrać wtedy mecze z Iranem i Francją. I dlatego takim zaskoczeniem było, iż to on był jednym z najsłabszych ogniw w ćwierćfinale i półfinale LN.
Niektórzy dziwili się, iż szkoleniowiec nie ściąga z boiska bardzo męczącego się w ataku przyjmującego, który nadrabiał jedynie tradycyjnie świetną zagrywką. Mało tego, kiedy już Serb to zrobił, to potem wrócił do zawodnika Bogdanki LUK Lublin, gdy kontuzji doznał Fornal. - Dlaczego? Po co są w kwadracie dla rezerwowych Bartosz Bednorz i Artur Szalpuk - komentowali fani w mediach społecznościowych. Niedzielny mecz był odpowiedzią.
Trudno było znaleźć kogoś, kto nie zachwycał się w ćwierćfinale i półfinale Kewinem Sasakiem. Rozgrywający debiutancki sezon w kadrze atakujący był bezlitosnym katem dla Chińczyków i Brazylijczyków, ale Włosi znaleźli na niego sposób. A to podbijali jego ataki, a to go zatrzymywali. Po jednym z bloków stojący w kwadracie dla rezerwowych Fornal aż złapał się za głowę.
Włosi zgasili może w pierwszych dwóch setach na skrzydle Sasaka, ale Leonowi nie dali rady. Ten znów przypomniał, iż w najważniejszym momencie zawsze włącza piąty bieg. Skończył już pierwszą akcję i to był sygnał dający nadzieję. Potem były i potężne zbicia, po których rywale ledwo utrzymywali się na nogach, i techniczne kiwki. I, jak zawsze, świetne zagrywki, którymi sprawiał wielkie problemy przeciwnikom.
Po jednej z akcji w pierwszym secie wydawało się, iż Leon zaatakował w aut, a komentatorzy opisywali już zawiedzioną minę Grbicia. Przyjmujący jednak wyraźnie pokazywał, iż piłka obtarła rękę jednego z blokujących przeciwników i wideoweryfikacja potwierdziła, iż miał rację. A sam Leon pokazał, iż w finałach z Włochami nie ma na niego mocnych - tak samo męczył ich w finale mistrzostw Europy 2023, który Polacy także wygrali 3:0.
Zarówno 33-latek, jak i inni zawodnicy w tym meczu nie wstrzymywali ręki, a komentatorzy kwitowali to sformułowaniami typu: "Subtelności brak", "Po prostu, siła razy ramię". Tym, co zaburzało ten siatkarski spektakl w Ninbgo, były zaskakujące błędy Włochów. Mistrzowie świata dwukrotnie w drugiej partii zaliczyli błąd ustawienia i długo nie mogli się z tym pogodzić. Pod koniec tej samej partii zaś jeden z nich przekroczył linię środkową zanim piłka spadła po stronie rywali i Italia straciła w ten sposób kolejny punkt, a Grbić aż wbiegł wówczas na parkiet.
Trzecia odsłona to już były siatkarskie dożynki, a poza Leonem główną siłą napędową był Kamil Semeniuk. I wyraźnie dali sygnał, iż choćby problemy niektórych zawodników, to żaden kłopot, bo wtedy pałeczkę przejmują inni
Biało-Czerwoni wygrali tym samym LN po raz drugi w historii, powtarzając sukces sprzed dwóch lat. Wtedy na koniec sezonu zostali mistrzami Europy, teraz we wrześniu powalczą o złoto MŚ.