Aktualnie światowe kina podbija druga część "Gladiatora", która jest kontynuacją kultowego filmu sprzed ponad 20 lat. Reżyser Ridley Scott, nagrywając pierwszą część z Rusellem Crowe w roli Maximusa, stworzył archetyp prawdziwego męstwa. Współcześnie to słowo został dawno przedefiniowane, jednakże uosobieniami starożytnych gladiatorów, wielbionych przez tłumy, są sportowcy, a ich "Koloseum" to boiska piłkarskie, ringi bokserskie czy korty tenisowe, jak w przypadku Rafaela Nadala.
REKLAMA
Zobacz wideo Alarm przed PŚ w skokach. Zaskakujące obrazki
Pożegnanie z niedosytem? "To właśnie było w stylu Rafy"
38-letni Hiszpan kilkanaście tygodni temu zapowiedział koniec kariery, a jego pożegnanie odbyło się w Maladze przy okazji finałów Pucharu Davisa. - Nie chciałem kończyć kariery na konferencji prasowej i tak się właśnie dzieje. Zrobiłem wszystko, co mogłem, nadszedł mój czas i muszę to zaakceptować bez żadnych dramatów. Dzięki temu mogę odejść z osobistą satysfakcją. - mówił na konferencji prasowej przed turniejem. Tenisista z Majorki zawsze imponował akceptacją swojego losu. przez cały czas przegrał swój ostatni pojedynek przeciwko Boticowi van de Zandshulpowi, ale jego największym rywalami, którego nie zdołał pokonać, są on sam oraz upływający czas. - Prawda jest taka, iż nie chcesz, aby ten moment kiedykolwiek nadszedł, nie jestem zmęczony grą w tenisa, ale moje ciało nie chce już grać w tenisa - powiedział podczas ceremonii pożegnalnej. Wielu kibiców miało niedosyt, iż nie odbyło się ono w tak patetycznej formie, jak w przypadku odejścia Rogera Federera w 2022 roku podczas Laver Cup, na której obecne były największe gwiazdy. Rafa przez cały czas jedynie stanął na środku kortu i przemówił, a postacie ze świata tenisa oraz całego sportu pojawiły się jedynie na telebimie przy okazji wcześniej nagranego materiału wideo. "Ale to właśnie było w stylu Rafy" - napisał na portalu X jeden z hiszpańskich dziennikarzy. Rafy pokornego, który zawsze emanował klasą. To wybudowało jego pomnik, który jest trwalszy niż ze spiżu.
"Rzymem rządzi tłum w Koloseum. Zjednaj sobie tłum, a odzyskasz wolność" - usłyszał Maximus od właściciela niewolników Antoniusza Proximo. Maximus został pokochany jako wojownik, ale także za swoje ludzkie miłosierdzie, które okazał w walce z Tygrysem z Galii, nie zabijając go. A to właśnie Rafa przez cały czas z całej tenisowej Wielkiej Trójki jest najbardziej "ludzki" z herosów. Nie tylko poprzez postawę na i poza kortem - zawsze otwarty, uśmiechnięty, podchodzący z szacunkiem - ale niestety też kruchy. Podsumowując karierę 22-krotnego mistrza wielkoszlemowego, nie sposób pominąć kontuzji. Gdyby nie one prawdopodobnie przed chwilą przytoczona liczba wyglądałaby zupełnie inaczej, wszak Rafa w całej karierze opuścił aż 16 turniejów wielkoszlemowych z powodu problemów zdrowotnych.
Heroizm zapisany na kartach historii
Karierę Rafaela Nadala wielokrotnie naznaczyły liczne urazy, a eksperci przez długi czas byli zdumieni, iż organizm Hiszpana, zwłaszcza stawy, wytrzymują jego sposób gry i poruszania się po korcie. Wyliczono, iż z powodów kontuzji w trakcie kariery stracił aż 42 miesiące, co daje w sumie trzy i pół roku rekonwalescencji. W ostatnich kilku latach najczęściej dokuczały mu mięśnie brzucha, wyłączając przewlekłą kontuzję stopy, w której doszło do martwicy kości trzeszczki - choroba znana jako Mueller-Weiss. Takie problemy mocno utrudniają funkcjonowanie w życiu normalnego człowieka, a co dopiero zawodowego tenisisty. Jednakże historia tego urazu to największe świadectwo heroizmu Hiszpana.
W 2022 roku Rafa przez cały czas podchodził do Australian Open z dużą niewiadomą, albowiem jeszcze kilka miesięcy wcześniej poruszał się o kulach po kolejnej operacji stopy. W finale tej imprezy z Daniłem Miedwiediewem wrócił ze stanu 0:2 setach, dokonując jednego z największych comebacków w historii dyscypliny. Kilka miesięcy później po raz czternasty triumfował w Paryżu.
Epickich bojów z udziałem Hiszpana było mnóstwo, ale finał z Melbourne zapisał się w historii tenisa jako przykład największego heroizmu. przez cały czas pod tym względem zawsze mógł stanowić wielką inspirację: nie tylko dla tenisistów, ale także w życiu codziennym. W tym miejscu należy przypomnieć słowa Igi Świątek, która po meczu z Naomi Osaką w drugiej rundzie Roland Garros 2024 powiedziała, iż choćby w momencie piłek meczowych dla rywalki, miała w pamięci tamten mecz Hiszpana. - Szczerze mówiąc, jedną rzeczą, która przyszła mi do głowy, było to, iż Rafa miał kilka takich meczów. Mężczyźni grają do trzech wygranych setów, więc mogą mieć trochę więcej czasu w Wielkim Szlemie, aby to zrobić. Ale pamiętam dokładnie, kiedy grał z Miedwiediewem w Australii i to mu kliknęło. Tak to wyglądało. Przez pewien czas zmagał się również z nerwami, był spięty i zestresowany. Nie jestem tego pewna, ponieważ z nim nie rozmawiałam. Ale to było takie odczucie. To dało mi nadzieję, iż może zadziała, choćby po dwóch godzinach - mówiła wówczas Iga Świątek.
Polska tenisistka miała mieszane uczucia wobec końca kariery swojego idola. - Szczerze mówiąc, to był jedyny zawodnik, którego oglądałam, więc nie wiem, czy w ogóle będę teraz oglądała tenis. Będę oglądać jego stare mecze online. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, iż może rozpocząć nowy rozdział, i cieszę się, iż zakończy wszystko na Pucharze Davisa, turnieju, który kocha, i do tego w Hiszpanii. Ale z drugiej strony, naprawdę będzie mi brakowało oglądania go na korcie. Jest ogromną inspiracją - powiedziała Świątek. Z jej słowami utożsamiać się może każdy kibic. "Rafa przez cały czas odchodzi, a wraz z nim część nas, każdego z nas" - napisał hiszpański dziennikarz Jesus Mingueza.
Kiedy dwie dekady temu Rafael przez cały czas wkraczał na światowe korty, był przeciwieństwem będącego wówczas na szczycie Rogera Federera. Elegancja i nieskazitelność Szwajcara spotkała się z siłą i determinacją dzieciaka w koszulce bez rękawów, krzyczącego "vamos". Pełnego woli walki. Obaj tenisiści tą rywalizacją naznaczyli historię sportu, ale dużo bardziej wyjątkowa jest ich przyjacielska relacja. Dwóch wielkich rywali, którzy byli przy sobie w ostatnim dniu kariery. Nadal, gdy trzymał za rękę Federera w Londynie podczas Laver Cup, a Roger, publikując wyjątkowy i bardzo osobisty wpis w mediach społecznościowych.
Tytuły są wtórne. To jest największa spuścizna.
"Nie jestem przesądną osobą, ale ty przeniosłeś to na wyższy poziom. Cały twój proces. Wszystkie te rytuały. Układanie butelek z wodą jak żołnierzyków w szyku, układanie włosów, poprawianie bielizny... Wszystko to z najwyższą dbałością. W tajemnicy trochę to uwielbiałem. Ponieważ było to tak wyjątkowe - było tak bardzo twoje" - czytamy we wpisie Szwajcara, po którym nie sposób się wzruszyć. Te rytuały przed serwisem, sprinty w szatni, uważne kroki, aby nie nadepnąć na linię - te elementy na zawsze będą kojarzyć się z Rafą. Serena Williams podziękowała mu za bycie inspiracją "do lepszej, ciężkiej pracy, walki i niepoddawania się". "Twoje cnoty są tymi, których pragnie się u każdego sportowca" - podsumował z kolei inny rywal z kortów Marin Cilić.
- Nie ma idealnego zakończenia. Filmowe zakończenia zdarzają się w amerykańskich filmach i ja mam świadomość tego, iż mnie to nie dotyczy, więc nie zaprzątam sobie tym głowy - mówił Hiszpan na konferencji prasowej przed rozpoczęciem Pucharu Davisa, ale czy to pożegnanie właśnie takowe nie było? Iście "gladiatorskie", jeszcze raz nawiązując do tego klasyka kina. przez cały czas pokonany - tenisowo "umarł" jak Maximus - ale wyniesiony przez cały świat i publiczności w Maladze ze swojego Koloseum.
Wcale nie wygrane tytuły, rekordy, a właśnie reakcje oraz wspomnienia fanów, zawodników, dziennikarzy - wszystkich związanych z tenisem - to pokazuje jego wielkość i definiuje spuściznę Hiszpana. Jest namacalna dla wszystkich, gdyż przez cały czas był punktem odniesienia do wzorowej postawy w życiu wielu kibiców. "Kiedy u mojego ojca zdiagnozowano chorobę Alzheimera, oglądanie Nadala z nim stało się moim ulubionym zajęciem. Mogłam zignorować wszystkie zmiany w jego mózgu i po prostu cieszyć się naszą wspólną miłością do tego sportu i podziwem dla jego najzacieklejszego rywala. (...) Zapominał tak wiele słów, iż trudno mu było formułować zdania, ale słowo "Nadal" jakimś sposobem przez cały czas było zakodowane w jakiejś cudownie dostępnej części jego umysłu." - napisała dziennikarka Reem Abulleil w bardzo osobistym tekście pożegnalnym tenisisty z Majorki.
Zdecydowałem się na takie pożegnanie Rafy Nadala, bo umniejszające byłoby określanie go jako "króla mączki" czy skupianie się na tenisowych osiągnięciach. To nie one wykreowały postać kochanego przez wielu sportowca, przede wszystkim człowieka. - Żegnam się z życzeniem, aby wszyscy postrzegali mnie jako dobrego człowieka. To jest dziedzictwo, które próbowałem pozostawić. Żegnam się spokojny, wiedząc, iż moje dziedzictwo ma także charakter emocjonalny, a nie tylko sportowy - powiedział na koniec. To było tak bardzo "nadalowskie" pożegnanie, a widok płaczącego Rafy w trakcie ostatniego hymnu Hiszpanii podczas Pucharu Davisa, pozostanie z nami na zawsze.