Cały kort usłyszał ten huk. Świątek nagle wyszła z siebie

3 godzin temu
Zdjęcie: Reuters/screen z C+


- Ale jakość! Ale jakość! - krzyczała zachwycona Joanna Sakowicz-Kostecka już w drugim gemie meczu Igi Świątek z Jeleną Rybakiną w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Dosze. Polska tenisistka od początku imponowała w starciu z jedną ze swych najtrudniejszych rywalek i choć w drugim secie miała kłopoty, to zasłużenie wygrała 6:2, 7:5.
Iga Świątek 17 zwycięstw i zaledwie jedna porażka, Jelena Rybakina osiem zwycięstw i trzy porażki. Co to takiego? To wiele mówiący bilans obu tenisistek w meczu o taką stawkę, o jaką właśnie zagrały w Dosze.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zawiodła? "Nie było czego zbierać"


Realizator transmisji przytoczoną statystykę pokazał nam już na początku hitowego ćwierćfinału turnieju WTA 1000 w Dosze. To są dane wręcz nie do uwierzenia! W „tysięcznikach", czyli w turniejach rangi niższej tylko od imprez wielkoszlemowych, Świątek regularnie dochodzi do najdalszych faz, a gdy gra w ćwierćfinałach, to prawie zawsze je wygrywa. Nie wygrała tylko raz – w 2023 roku w Rzymie. Wtedy przegrała z Jeleną Rybakiną. A tak naprawdę nie tyle przegrała, ile musiała się poddać. Tak było przy stanie 6:2, 6:7, 2:2 patrząc z perspektywy Polki. Grać dalej nie pozwolił jej uraz uda.
Rybakina potrafi(ła) grać ze Świątek. Fissette to zmienia
W każdym razie Rybakina wygrała tamten mecz ze Świątek na rzymskiej mączce i pokonała też Polkę na innym korcie ziemnym – w Stuttgarcie. A o ile ktoś zwycięża Igę na jej ulubionej nawierzchni, to znaczy, iż naprawdę potrafi z nią grać.
Rybakina jeszcze z końcem 2024 roku miała ze Świątek bilans 4:2. Ale na początku stycznia uległa Polce w dwóch setach w Sydney w ramach United Cup, a teraz była długo wręcz bezradna w starciu ze Świątek w Dosze. Bardzo możliwe, iż to efekty poprawek, które wprowadził do tenisa Igi Wim Fissette.
Nowy trener Polki powiedział już na początku współpracy, iż Rybakina jest dla Świątek najtrudniejszą rywalką. I wygląda na to, iż Belg miał pomysł, co i jak powinna robić Iga, żeby zneutralizować atuty reprezentantki Kazachstanu.


„Bardzo podoba mi się szybkość, z jaką Iga znajduje się przy siatce, przy tych krótszych piłkach" – mówiła Joanna Sakowicz-Kostecka już w trzecim gemie meczu, gdy Iga wychodziła na prowadzenie 3:0. „Mnie się najbardziej podoba tempo dojścia, łapanie piłki jak najwyżej nad siatką. Iga odbiera czas na reakcję rywalce, uderza piłkę w komfortowym momencie, ma pewność co do wyboru kierunku. To można było dostrzec już w poprzednich meczach. Widzę tu pierwsze efekty współpracy z Wimem Fissettem" – rozszerzała, gdy Świątek prowadziła 5:2.
Byliśmy spokojniejsi o Świątek, aż nagle huknęła rakietą w kort
Była tenisistka, a dziś komentatorka Canal+ zachwycała się grą Świątek przeciw Rybakinie od samego początku. I to nie dziwi – już po ośmiu minutach Iga przełamała rywalkę i prowadziła 2:0. Po chwili podwyższyła na 3:0. Kolejny raz serwis przeciwniczki Świątek przełamała na koniec seta, zamykając go wynikiem 6:2.
Od początku meczu Iga wyglądała tak dobrze i grała tak pewnie, iż już przy wyniku 2:0 Sakowicz-Kostecka powiedziała coś, co wskazywało, iż spodziewa się zwycięstwa naszej numer dwa światowego rankingu. - Ale jakość! Ale jakość! – krzyczała po kapitalnej akcji Igi już w drugim gemie. - Dostrzegam tutaj efekty wczorajszego spotkania. o ile Iga przetrwała tę batalię z Noskovą [6:7, 6:4, 6:4], to… - przerwała i myśl skończyła chyba inaczej niż pierwotnie zamierzała - Lepiej nie dało się przygotować do meczu z Rybakiną – stwierdziła komentatorka.
Generalnie w relacjonowaniu meczu przez Sakowicz-Kostecką i przez Macieja Zarębę było słychać o wiele większy spokój niż dzień wcześniej, gdy emocjonalnie oboje mocno przeżywali dreszczowiec Świątek – Noskova. Zresztą, kto nie przeżywał? Prawdopodobnie dużo spokojniejsi tym razem byliśmy wszyscy. Ale do czasu.


Drugą partię Rybakina zaczęła od przełamania Świątek i z biegiem seta utrzymywała przewagę, a Polka irytowała się zmarnowanymi szansami na odrobienie strat. Świątek naciskała z całych sił i miała dwa breakpointy na 1:1 i trzy na 2:2. Gdy zamiast wyniku 2:2 na tablicy pojawiło się 3:1 dla Rybakiny, Świątek zdenerwowała się tak bardzo, iż huknęła rakietą o kort.
„Coraz bardziej zdecydowana jest Rybakina, gra dokładniej, gra szybciej" – martwił się Zaręba przy wyniku 6:2, 2:4. Ale zaraz przestaliśmy się martwić.
Co za powrót Świątek! "Genialnie! Genialnie!"
„Genialnie! Genialnie! Jakie to było odważne! Powiedziałabym, iż to się otarło o brawurę" – ekscytowała się Sakowicz-Kostecka, gdy Świątek cudowną akcją pod siatką zdobyła punkt na 6:2, 2:4, 30:30. To był punkt przy serwisie Igi. Gdyby go przegrała, Rybakina miałaby dwie szanse na kolejne przełamanie. A tak po chwili było 6:2, 3:4 i przy podaniu Kazaszki to Iga wreszcie ją przełamała! „Fenomenalnie!" – krzyczeli komentatorzy po tym jak Świątek minęła będącą przy siatce Rybakinę i wygrała jej serwisowego gema do 15. „Trochę mnie martwi swoboda Rybakiny. Ona naprawdę z dużą swobodą potrafi spychać Igę do defensywy. Widać, iż zyskała dużo pewności Kazaszka" – mówił kilka minut wcześniej Zaręba. A Sakowicz-Kostecka tłumaczyła, iż jeżeli ktoś po pierwszym secie uznał, iż jest już po meczu, to był w wielkim błędzie.
To prawda, iż tak znakomitej tenisistki jak Rybakina nie wolno skreślać. Ale też prawdą jest, iż Świątek była w tym ćwierćfinale lepsza i już w trakcie pierwszego seta było wyraźnie widać, iż ma wszystko w swoich rękach. Chwała Idze za to, iż nie wypuściła zwycięstwa z rąk w drugiej partii, mimo wielkich starań rywalki. Podkreślmy: Świątek przegrywała w drugim secie 2:4, a wyszła na 5:4 i finalnie wygrała tę partię 7:5, a cały ćwierćfinał 6:2, 7:5.


W półfinale turnieju WTA 1000 w Dosze Iga Świątek zmierzy się z Ons Jabeur albo z Jeleną Ostapenko.
Idź do oryginalnego materiału