Madison Keys to największa wygrana początku sezonu w kobiecym tenisie. Amerykanka triumfowała niedawno w Australian Open. I to w jakim stylu! Po drodze pokonała w Melbourne m.in. Igę Świątek, Arynę Sabalenkę, Jelenę Rybakinę i Danielle Collins.
REKLAMA
Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? "W tenisie są równi i równiejsi"
Jako Sport.pl rozmawiamy z Rickiem Maccim, byłym opiekunem Sereny Williams. Doświadczony szkoleniowiec zna dobrze Madison Keys, ale przyznaje, iż nie spodziewał się, iż 29-latka z Rock Island osiągnie taki sukces.
- Byłem zaskoczony jej zwycięstwem, ale myślę, iż podobnie jak inni obserwatorzy tenisa. Zawsze dysponowała niesamowitą siłą ognia w uderzeniach i dobrym serwisem, była już w top 20 na świecie. Jednak jej wiara i pewność siebie pozostawały chwiejne i dlatego nie grała wcześniej aż tak dobrze - tłumaczy Macci.
Przeszła samą siebie
Keys może pochwalić się w tej chwili serią 12 zwycięstw z rzędu - najlepszą w jej dotychczasowej karierze. Rick Macci uważa, iż tenisistce brakowało w poprzednich latach jedynie lepszego przygotowania mentalnego. - Madison wiele razy była blisko wielkiego osiągnięcia, ale zawodziła pewności siebie - zauważa.
Osiem lat temu aktualna mistrzyni Australian Open dotarła do finału US Open, w którym przegrała z rodaczką Sloane Stehpens. Do tego sezonu był to jedyny przypadek, gdy przebrnęła przez półfinał Wielkiego Szlema. W pięciu pozostałych przypadkach odpadała na tym etapie - dwukrotnie w Melbourne (2015, 2022), raz w Paryżu (2018) i dwa razy w Nowym Jorku (2018, 2023).
Kilka dni temu po finale AO Keys przyznała: "Szukałam pomocy, rozmawiałam na terapiach nie tylko o tenisie, ale także o tym, jak się ze sobą czuję". To okazało się kluczowe. Były trener Sereny Williams dostrzega: - W trakcie Australian Open Madison była spokojniejsza w ważnych momentach poszczególnych spotkań i dlatego zdobyła tytuł.
Amerykanka znakomicie wytrzymała trudy trzysetowych bojów w półfinale ze Świątek i w finale z Sabalenką. W meczu z naszą tenisistką obroniła piłkę meczową. Po ostatniej wymianie ukucnęła na korcie, łapiąc się za głowę. Następnie zaczęła płakać ze szczęścia. Nie miała wielu sił na okazywanie radości. Pojedynek ze Świątek zakończył się 12 minut po północy czasu australijskiego.
Po wygranej w Melbourne Keys wróciła do top 10 na świecie. Jest dziś na siódmym miejscu w rankingu - najwyższym w karierze. To wyrównanie wyniku z 2016 roku. Zdaniem naszego rozmówcy Keys może być jeszcze lepsza.
- Uwierzyła, iż jest nie do zatrzymania. W tej sytuacji jej rywalki mogą się niepokoić przed kolejnymi turniejami. Moim zdaniem kobiecy tenis pozostaje dziś bardzo zmienny, nikt w pełni nie dominuje. Keys może to wykorzystać i dalej wygrywać - mówi Macci.
Madison Keys odpoczywa teraz po sukcesie w Melbourne. Wycofała się z imprezy WTA 1000 w Dosze, która rusza 9 lutego. Tenisistka ma problem z kolanem i poświęca czas na regenerację. Niewykluczone, iż wróci do gry w Dubaju podczas kolejnych zawodów rangi WTA 1000, które startują 16 lutego.
Amerykanki coraz mocniejsze
Madison Keys dołączyła do koleżanek z reprezentacji, które osiągają ostatnio wielkie sukcesy. Amerykańskie tenisistki radzą sobie znakomicie w rozgrywkach kobiecego tenisa. W ścisłej czołówce znajdziemy cztery reprezentantki USA.
Coco Gauff jest w tej chwili trzecia na świecie, w listopadzie zwyciężyła w Turnieju Mistrzyń w Rijadzie, rok wcześniej w wielkoszlemowym US Open. Jessica Pegula we wrześniu dotarła do finału w Nowym Jorku, przełamując w końcu barierę ćwierćfinałów Wielkiego Szlema w singlu, na której zatrzymywała się dotąd. W top 10 znajdziemy także Emmę Navarro, którą Organizacja Kobiecego Tenisa wybrała niedawno w kategorii "Progres roku 2024".
Czytaj także: Sceny w Pucharze Davisa
Zawodniczki z USA stają się coraz mocniejsze. Rick Macci uważa, iż to nie przypadek. - W czasach Sereny inne nasze tenisistki pozostały w jej cieniu. Jednak dziś jest inaczej, co mnie nie dziwi, bo mamy wiele utalentowanych zawodniczek. Przede wszystkim każda z nich próbuje sama decydować o tym, jak układa się spotkanie, dominować, nie czeka tylko na to, co zrobi rywalka. To ich główna siła i szansa na kolejne osiągnięcia - wskazuje doświadczony trener.
Macci z grona amerykańskich tenisistek wyróżnia Coco Gauff. - Myślę, iż ma największy potencjał. przez cały czas jest bardzo młoda, jeżeli trochę poprawi serwis i forhend, z pewnością może zostać dwucyfrową mistrzynią Wielkiego Szlema. Jej bekhend jest światowej klasy, strona fizyczna wygląda świetnie. Sprawia wrażenie, jakby od dawna należała do czołówki WTA, ale ma tylko 20 lat - mówi.
W połowie zeszłego sezonu Coco Gauff została sklasyfikowana choćby na drugiej pozycji w rankingu WTA. Jesienią nawiązała współpracę z nowym trenerem. Brada Gilberta zastąpił Matt Daly. Ich pierwsze miesiące układały się bardzo udanie. W Australian Open 20-latka odpadła jednak w ćwierćfinale, a wymieniano ją w gronie faworytek choćby do ostatecznego zwycięstwa.
Coco Gauff, w przeciwieństwie do Madison Keys, wróci do gry w Dosze. Losowanie turnieju WTA 1000 w najbliższy piątek. W imprezie w Katarze zagrają także m.in. Iga Świątek i Aryna Sabalenka. Polka broni tytułu, po tym jak rok temu w finale pokonała Jelenę Rybakinę. Transmisje z turnieju w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.