Wokół Liverpoolu było w ostatnim czasie niezwykle głośno. Na dalszy plan zeszły jednak jego porażki czy pozycja w tabeli Premier League. Wszystko z powodu Mohameda Salaha. Egipcjanin pod koniec poprzedniego tygodnia publicznie wyraził swoje niezadowolenie po kolejnym meczu spędzonym na ławce rezerwowych. Klub nie był dla niego wyrozumiały. - Oczywiście ma prawo czuć to, co czuje, ale nie ma prawa dzielić się tym z mediami - mówił w poniedziałek Arne Slot.
REKLAMA
Zobacz wideo Piłkarze Legii balują po przegranych meczach? Kosecki: Po remisie z Lechią piłkarze bawili się w klubie
Liverpool wygrał z Brighton. To już seria
Sytuacja z Salahem już w tej chwili nie jest aż tak gorąca. Egipcjanin otrzymał powołanie na sobotni mecz z Brighton. I choć nie wyszedł w podstawowym składzie, to nie musiał długo czekać na swoją szansę. W 26. minucie kontuzji doznał Joe Gomez i na boisku zastąpił go właśnie 33-latek. Salah wiedział, iż musi zrobić wszystko, żeby pomóc zespołowi, który zajmował rozczarowujące, dziesiąte miejsce w Premier League.
ZOBACZ TEŻ: Rooney wypalił ws. Salaha. "Gdybym był Arne Slotem"
Zanim jednak Salah zmienił Gomeza, Liverpool zdołał wyjść na prowadzenie. Ba, bramka padła w pierwszej minucie spotkania. Właśnie wspomniany angielski obrońca przejął bezpańską piłkę, podał ją głową do Hugo Ekitike. Ten w polu karnym choćby się nie zastanawiał - uderzył mocno, nie do obrony dla Barta Verbruggena, pakując futbolówkę do bramki.
Salah znowu robi swoje
W 60. minucie Francuz strzelił drugiego gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Salah, a Ekitike wyskoczył najwyżej z piłkarzy obecnych w polu karnych i z kilka metrów pokonał bramkarza Brighton. W tamtym momencie Liverpool był już bardzo bliski wygranej. Szczególnie iż jego rywale nie stwarzali groźnych okazji. Ostatecznie w całym meczu zdołali oddać tylko jeden celny strzał.
Sporo zamieszania w ataku robił natomiast nie kto inny jak Salah. Egipcjanin w drugiej minucie doliczonego czasu gry był niezwykle blisko wpisania się na listę strzelców. Kontratak poprowadził Federico Chiesa i zamiast decydować się na strzał, poszukał w polu karnym Egipcjanina. Ten uderzył błyskawicznie i ze sporą mocą, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.
Kibice Liverpoolu jednak nie mają co narzekać. Ich ulubieńcy wygrali drugi mecz z rzędu, a Mohamed Salah nie tylko wrócił do gry, ale zrobił to w świetnym stylu.
Liverpool - Brighton 2:0
Bramki: Ekitike 1', Ekitike 60'

1 godzina temu












