Bardzo mocny serwis, bardzo płaskie uderzenia, bardzo dobra gra na trawie – to wszystko ma Jekatierina Aleksandrowa. I dzięki temu było jasne, iż w meczu z nią Iga Świątek będzie miała bardzo dobry test przed Wimbledonem.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Aleksandrowa to 18. tenisistka światowego rankingu WTA (Świątek jest ósma), która w tym sezonie dotarła do już szóstego ćwierćfinału. Wszystkie poprzednie wygrała. Teraz nie uchodziła za faworytkę. Ale Świątek też niekoniecznie nią była. Eksperci i bukmacherzy oceniali, iż szanse są tu mniej więcej równe. Po pierwsze Polka i Rosjanka mierzyły się po raz szósty, a ich wcześniejsze starcia były bardzo wyrównane (3:2 dla Igi). Po drugie: trawa to nawierzchnia, na której Aleksandrowa czuje się najlepiej, a Świątek – najgorzej.
Świątek pokazała, ile znaczy koncentracja
Aleksandrowa przed pojedynkiem ze Świątek w Bad Homburgu rozegrała w tym roku już sześć meczów na trawie, z których aż pięć wygrała. Iga zagrała wcześniej tylko jeden mecz – wygrała 6:4, 6:4 z Wiktorią Azarenką. W całej swojej dorosłej karierze 24-letnia Polka na kortach trawiastych wystąpiła dotąd w zaledwie 27 meczach (wygrała 19), a 30-letnia Rosjanka – w aż 63 (wygrała 43). Świątek nie wygrała na trawie żadnego turnieju, a Aleksandrowa zdobyła na niej dwa ze swych pięciu tytułów WTA. Tak, to musiał być dla Igi naprawdę poważny sprawdzian na kilka dni przed rozpoczęciem Wimbledonu (ruszy w poniedziałek 30 czerwca).
I ten test zaczął się lepiej, niż się spodziewaliśmy. W pierwszym gemie Iga przełamała rywalkę. Przy stanie 15:40 Aleksandrowa musiała bronić dwóch breakpointów. Drugiego obronić nie była w stanie, bo jej drugi serwis Świątek zaatakowała potężnym returnem z forhendu, po czym ruszyła do siatki i tam skończyła akcję po rozpaczliwej obronie Rosjanki.
Chwilę później Świątek ruszyła do sędziego. Prowadząc 1:0 to Iga musiała bronić dwóch breakpointów. A gdy ze stanu 15:40 wyszła na 30:40 i zaserwowała asa, to wielki błąd popełnił Pierre Bacchi. Sędzia główny wywołał aut. Świątek była przekonana, iż arbiter się myli. I powtórka pokazała, iż właśnie tak było. Uniesione w geście protestu ręce Iga gwałtownie opuściła. Zareagowała najlepiej, jak można. Powtórzoną akcję wygrała. I chociaż w grze na przewagi przegrała tego gema, to po nim na całego ruszyła z ofensywą. Natychmiast przełamała serwis Aleksandrowej i wyszła na 2:1. A za moment przy swoim podaniu podwyższyła na 3:1.
Już do końca pierwszego seta Świątek pilnowała wypracowanej przewagi. Nie dała Aleksandrowej ani jednej szansy na odrobienie strat. Bywało iż się myliła - jej forhend, a więc najbardziej wrażliwe uderzenie, raz działał, a raz nie, ale partię zakończyła efektownym asem, wykorzystując trzeciego setbola.
Forhend nie pomagał Świątek. "Ogromne pomyłki"
- Gdyby jeszcze ten forhend doszedł, to moglibyśmy z dużym spokojem oglądać drugiego seta – stwierdził na starcie drugiej partii Żelisław Żyżyński, który komentował mecz w Canal+. Po dużym forhendowym błędzie Świątek prowadziła już nie 30:0, a 30:15 przy serwisie Aleksandrowej. Ale po chwili błąd popełniła też Rosjanka i Polka prowadząc 40:15 miała dwa breakpointy. Szkoda, iż wtedy znów zaczęła się mylić Świątek. Dzięki jej nieudanym akcjom Aleksandrowa wygrała cztery punkty z rzędu i wyszła na prowadzenie w drugim secie.
– Czwarty niewymuszony błąd bekhendowy Igi – ogłosiła Paula Kania-Choduń, która komentowała mecz razem z Żyżyńskim, gdy Świątek przegrywała pierwszego gema drugiego partii. Była tenisistka informowała też, iż przy stanie 6:4, 0:1 Świątek ma na koncie już aż 14 niewymuszonych błędów z forhendu. Przy zaledwie trzech kończących uderzeniach forhendowych.
Świątek nie grała świetnego meczu. Wydaje się, iż lepiej wyglądała dwa dni temu przeciw Azarence. Ale Aleksandrowa też nie prezentowała się najlepiej. Bardzo możliwe, iż obu tenisistkom przeszkadzały zmienne podmuchy wiatru. W trudnych warunkach ważne było trzymanie się twardego grania. Świątek była nieustępliwa. Przy stanie 6:4, 1:2 i 0:40 przy swoim podaniu miała na koncie już 22 niewymuszone błędy, z czego aż 18 z forhendu. Ale gdy wydawało się, iż zapłaci za te błędy i zostanie przełamana, ona wzmocniła serwis, lepiej się skoncentrowała i najpierw dogoniła na 6:4, 1:2, 40:40, a po chwili wygrała czwarty i piąty punkt z rzędu, doprowadzając do remisu w drugim secie.
Przy 22 niewymuszonych błędach Świątek tylko 12 błędów miała Aleksandrowa. Ale cały czas w kluczowych momentach to Iga była górą. Po tym jak obroniła trzy breakpointy i wyrównała w drugim secie na 2:2, kolejne gemy wciąż wygrywały tenisistki serwujące. - Ogromne są niektóre pomyłki forhendowe, to nie są piłki trochę przestrzelone, to piłki wyrzucone potężnie – martwił się Żyżyński po jednym z kompletnie nieudanych uderzeń Igi w gemie na 3:3. Ale – no właśnie – mimo błędów Świątek wygrywała to, co musiała wygrywać.
Wiało, padało, to był brzydki mecz. Tym większe brawa dla Świątek
choćby jeżeli Świątek była zaniepokojona swoimi błędami – a była, widzieliśmy, jak w przerwie przy stanie 6:4, 3:4 dyskutowała z Wimem Fissettem – to naprawdę cenne było, iż w tym w sumie brzydkim meczu cały czas konsekwentnie, twardo walczyła.
Owszem, rozregulowany forhend Świątek nas martwi. Owszem, wszyscy wiemy, iż to jej najważniejsze uderzenie, zwłaszcza na trawie, gdzie jest uważane za jej piętę achillesową. Ale przecież turniej w Bad Homburgu ma służyć Idze właśnie po to, żeby między innymi ten forhend spróbowała sobie ułożyć przed wielkoszlemowym graniem na Wimbledonie.
Dlatego wielkie brawa należą się Idze za to, iż choć miała problemy, to ten mecz wygrała. W żadnym momencie nie pękła, nie uległa frustracji i pokonała bardzo niewygodną rywalkę. Po drodze przetrwała również zawirowania spowodowane deszczem.
Opady zatrzymały mecz w momencie trudnym dla Polki. Było 6:4, 3:4 i przy jej podaniu toczyła się gra na przewagi. Chwilę wcześniej Iga miała dwie piłki na 6:4, 4:4, ale żadnej nie wykorzystała. Na pewno na przymusową przerwę schodziłoby się jej lżej po wygraniu swojego gema serwisowego, a nie w trakcie.
Mecz został wznowiony dopiero po godzinie i 20 minutach. Kwadrans po tym jak Świątek i Aleksandrowa zeszły do szatni organizatorzy osuszali już kort, ale wtedy na nowo się rozpadało. I obsługa po raz drugi musiała zwijać siatkę oraz przykrywać trawę plandeką. W każdym razie trzy godziny po rozpoczęciu meczu Polka i Rosjanka wróciły na kort, żeby mecz dokończyć. A widząc, iż po deszczu ucichł wiatr, mieliśmy nadzieję, iż Świątek przestanie aż tak mylić się z forhendu. Przed przerwą z 29 niewymuszonych błędów Polka aż 23 popełniła z tej strony. I właśnie udanym forhendem Iga wznowiła mecz. – Chyba najważniejszy dzisiaj trafiony forhend – odetchnął komentator. Po chwili Świątek dodała kilka kolejnych trafionych forhendów, Aleksandrowa nie wytrzymała tej wymiany (trafiła forhendem w siatkę) i było 6:4, 4:4.
Idze należą się brawa za to, iż błyskawicznie wygrała wznowienie. Ale za moment znów musiała serwować pod presją. Bo Aleksandrowa wygrała do zera gema przy swoim podaniu i prowadziła w drugiej partii 5:4. Świątek odpowiedziała pewnym wyrównaniem na 5:5 (wygrała gema do 15). Następnie Aleksandrowa wygrała gema na 6:5 do 15, Świątek na 6:6 też do 15 i w tym secie bez przełamań dostaliśmy tie-breaka.
To był dziesiąty tie-break Świątek w tym sezonie. Z dziewięciu wcześniejszych wygrała tylko trzy. Tym razem próbę nerwów wytrzymała świetnie. Co prawda zaczęła od uderzenia ramą, ale później potrafiła błysnąć forhendowym slajsem na 2-1 (pierwszym takim w meczu), forhendem wzdłuż linii na 3-3 czy asem na 4-3. Świetne zagrania Świątek przeplatała kompletnie nieudanymi. Jak forhend w siatkę, który powinien trafić w pusty kort i dać jej punkt na 5-3. Co byłoby bezcenne przy serwisie Rosjanki. Na szczęście kolejną wymianę przy podaniu Aleksandrowej Świątek wygrała (forhendem wzdłuż linii), po chwili dołożyła punkt po swoim serwisie i prowadząc 6:4, 6:6 i 6-4 miała dwa meczbole. Pierwszego, przy swoim podaniu, zmarnowała. Drugiego wykorzystała dzięki świetnej grze w defensywie - Aleksandrowa nie poradziła sobie z piłką wrzuconą w narożnik - oddała forhendem w aut.
Po cennym zwycięstwie nad Rosjanką Świątek awansowała do półfinału turnieju WTA 500 w Bad Homburgu. W nim zmierzy się w piątek o godzinie 13 z Jasmine Paolini (4 WTA).