Byłem pacemakerem na największym maratonie na świecie [Relacja]

4 godzin temu

TCS New York City Marathon 2025 przeszedł do historii jako największy bieg w dziejach, a ja miałem szczęście po raz drugi pokonać trasę tego niezwykłego biegu. Tym razem jako pacemaker, wspierając dwie zawodniczki w drodze do mety z celem 3:30. Każdy kilometr był wspólnym wysiłkiem, a każdy most i każda dzielnica przypominały, dlaczego Nowy Jork jest jednym z najbardziej kultowych maratonów na świecie.

Tegoroczny TCS New York City Marathon przeszedł do historii jako największy bieg w dziejach. Ponad 59 tys. maratończyków pokonało trasę przez wszystkie pięć dzielnic miasta (Staten Island, Brooklyn, Queens, Bronx i Manhattan). Po drodze czekało na nich pięć mostów, około 250 stóp przewyższenia i tłumy kibiców na każdym kroku. Jak podali organizatorzy, do walki z dystansem maratonu uczestników zagrzewał doping ponad 2 mln ludzi!

Gigantyczne zainteresowanie

W tym roku o możliwość startu w Nowym Jorku starało się ponad 200 tys. osób z całego świata. Wydaje się, iż to bardzo dużo, ale dla przykładu organizatorzy maratonu w Londynie w tym roku otrzymali ponad milion zgłoszeń. W ciągu ostatnich trzech lat obserwujemy jednak wzrost liczby chętnych do startu w TCS New York City Marathon, (w 2022 roku było ich około 84 tys.) przy jednocześnie coraz niższym wskaźniku akceptacji zgłoszeń. Trzy lata temu oscylował w granicach 12%, czyli mniej więcej co ósmy kandydat otrzymywał pakiet na wymarzony maraton. W tym roku, przy wskaźniku 2-3% i 200 tys. zgłoszeń, szanse na numer startowy były iluzoryczne.

Oczywiście również zgłosiłem swoją kandydaturę, los jednak się do mnie nie uśmiechnął. Możliwość zakupu pakietu na bieg w Nowym Jorku zawdzięczam firmie TCS, tytularnemu sponsorowi maratonu, za co jestem niezwykle wdzięczny. Dzięki temu mogłem po trzech latach powrócić na ulice Wielkiego Jabłka. W 2022 roku właśnie tutaj, w Central Parku, zakończyłem cykl Abbott World Marathon Majors i odebrałem swój pierwszy Six Star Finisher Medal. Było to jedno z najbardziej wyjątkowych sportowych przeżyć w moim życiu.

Kolejne lata tylko wzmocniły apetyt na wielkie biegi. Ukończone maratony w Berlinie (2023), Bostonie (2024), Chicago (2024) i Tokio (2025) sprawiły, iż tegoroczny start w Nowym Jorku był dla mnie biegiem po piątą gwiazdkę AWMM. jeżeli uda mi się ukończyć maraton w Londynie, po raz drugi zostanę Six Star Finisherem.

Expo

Na Expo udaliśmy się w piątek, tak jak w 2022 roku. Jednak tym razem doświadczenie okazało się zupełnie inne. Wówczas całość wizyty była ekspresowa, komfortowa i bez kolejek. Tym razem już przed wejściem do potężnego centrum konferencyjnego Javits Center czekał nas pierwszy, długi postój. Kolejka prowadziła również do ogromnej strefy New Balance, która była sercem całego Expo.

Odbiór pakietu startowego pozostawał jednak wzorowo zorganizowany. Przy tak dużej liczbie stanowisk nie było żadnej kolejki. Wystarczyło podejść i od razu otrzymywało się numer startowy oraz granatową koszulkę New Balance z długim rękawem, przygotowaną specjalnie dla uczestników. Nie trzeba było dopłacać, aby ją otrzymać, wysokość wpisowego (315 USD) już i tak jest wystarczająco wysoka.

Organizatorzy przed startem nie ujawnili, ile sprzedali pakietów, można było więc zakładać, iż wydarzenie będzie oscylowało wokół dotychczasowego limitu 55 tys. biegaczy. Tymczasem na mecie zameldowało się aż 59 226 finisherów, co oznacza nowy rekord frekwencji w Nowym Jorku i jednocześnie największy maraton w historii światowego biegania. To może tłumaczyć, skąd tak wielkie tłumy, poza tym na Expo wybrali się nie tylko biegacze, ale także znajomi, partnerzy i rodziny, co naturalnie zwiększało liczbę odwiedzających.

Stoisko New Balance na Expo przyciągało tłumy oficjalną kolekcją TCS New York City Marathon, w której wyróżniały się buty FuelCell Rebel v5 (225 g, drop 6 mm, ultralekka pianka FuelCell, ok. 140 USD) i FuelCell SuperComp Elite v5 (210 g, drop 8 mm, karbonowa płytka, ok. 250 USD), oba modele oferowany były w specjalnej maratońskiej kolorystyce (czerwony, niebieski, pomarańcz). Nie brakowało też odzieży damskiej i męskiej (tank topy, legginsy, koszulki, kurtki) z technologią NB Dry, w odcieniach szarości, granatu i pomarańczu, z logo maratonu w cenach od 60 do 149 USD. Były też akcesoria (plecaki, daszki, skarpety, od 40 USD).

Stoisko tętniło energią, a kolekcja dobrze oddawała ducha maratonu. Okazuje się, iż amerykańska marka będzie w dalszym ciągu napędzać bieg w Nowym Jorku, bowiem organizatorzy właśnie ogłosili, iż o kolejne 10 lat przedłużają rozpoczętą w 2015 roku współpracę z New Balance.

Trzy godziny zarezerwowane na wizytę na Expo minęły jak trzy minuty i już musieliśmy biec do położonego w pobliżu wieżowca Edge, gdzie maratończycy okazując numer startowy mogli wjechać za darmo na zlokalizowany na 100. piętrze taras widokowy. Około 50 USD zostało w kieszeni. Tam sesja zdjęciowa, z powodu huraganowego wiatru błyskawiczna.

Maraton

Kto biegł już maraton w Nowym Jorku, ten wie, iż noc poprzedzająca bieg należy do niezwykle krótkich. Ciężko zasnąć z przejęcia, ale i pobudka jest na długo przed wschodem słońca. W moim przypadku już o 4:30. Godzinę później spotkałem się z grupą polskich biegaczy, z którą ruszyliśmy na start. Najpierw metro do przystani w Battery Park, stamtąd promem na Staten Island, gdzie czekały na nas autobusy. Jeszcze 20 minut i już dotarliśmy do wielkiego miasteczka biegaczy podzielonego na strefy, gdzie czekaliśmy na start.

Ponieważ w Nowym Jorku wcieliłem się w rolę pacemakera, to na pierwszy wystrzał startera czekałem w towarzystwie Kasi Kiełbasińskiej i Kasi Żbikowskiej. Był czas, aby chłonąć atmosferę maratonu leniwie leżąc na trawie i omówić strategię na maraton. Wynik, w który celowaliśmy był bardzo ambitny, bo obie moje zawodniczki dopiero debiutowały na królewskim dystansie, a już zamierzały pobiec 3:30. Na tak trudnej trasie jak w Nowym Jorku to wielki wyczyn. Około 250 metrów przewyższenia, to więcej niż w Berlinie, Tokio i Chicago razem wziętych!

Punktualnie o 10:20 zameldowaliśmy się na monumentalnym moście Verrazzano-Narrows i po wystrzale z armaty ruszyliśmy na trasę. Pierwsze kilometry minęły w rytmie spokojnym, kontrolowanym i równym: 5 km w 24:45, 10 km w 49:35. Półmetek przecięliśmy razem w 1:45:18, czując, iż wszystko układa się zgodnie z planem.

Trzydziesty kilometr minął w 2:29:47, wciąż bez oznak kryzysu. Do 36–37 km biegliśmy razem, podtrzymując nawzajem tempo i morale. Wtedy Kasia Żbikowska oderwała się, by samotnie dobiec do mety w 3:30:52, a my razem z Kasią Kiełbasińską skupiliśmy się na spokojnym, pewnym dokończeniu trasy. Ostatecznie finiszowaliśmy w Central Parku przyniósł nam czas 3:33:22. Biegliśmy w startówkach NB FuelCell Elite v5, mimo iż z pewnością nie wykorzystaliśmy potencjału, jaki oferuje karbonowa płytka, to już nie pamiętam kiedy ukończyłem maraton bez pojedynczego odcisku lub otarcia. To są niesamowicie wygodne i komfortowe buty, które jak widać z powodzeniem na start mogą ubrać również wolniejsi biegacze.

Muszę przyznać, iż obie wykręciły znakomite wyniki w maratońskim debiucie! Każdy kilometr był osobną historią. Od adrenaliny Verrazzano Bridge, przez industrialny Brooklyn, elektryczny Manhattan, surowy Bronx, aż po emocjonalną kulminację w Central Parku. W Nowym Jorku nie wygrywa ten, kto biegnie najszybciej, ale ten, kto potrafi biec najmądrzej. Myślę, iż tej dojrzałości nam nie zabrakło. O naszych wrażeniach z biegu w Nowym Jorku będziecie mogli posłuchać już niedługo w „Biegowych Podcastach”.

Po maratonie

Po przekroczeniu linii mety w Central Parku adrenalina i zmęczenie powoli ustępowały miejsca euforii i dumie. Zmęczenie mieszało się z satysfakcją — pokonanie 42 km przez pięć dzielnic Nowego Jorku to nie tylko wynik na zegarku, ale także niezwykle emocjonalna podróż, prawdziwy rollercoaser.

Jedną z najzabawniejszych atrakcji, które czekały po biegu, była możliwość… płacenia medalem. Kojarzycie te filmiki na Instagramie, w których maratończycy udają, iż używają swojego medalu do zakupu burgera lub kawy? W Nowym Jorku działa to naprawdę. W sieci Shake Shack wystarczyło przyłożyć medal TCS New York City Marathon do terminala płatniczego, aby otrzymać burgera za darmo. My w większej grupie skorzystaliśmy z tej promocji, zostawiając w sumie ponad 100 USD, bo oprócz darmowego burgera za 8,29 USD dokupiliśmy kilka dodatków i napojów.

To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Medal i numer startowy uprawniały do atrakcji w kilkunastu miejscach w mieście. Smoothie King oferowało darmowy Loaded Toast, Magnolia Bakery i Baked by Melissa bezpłatne babeczki, a w Levain Bakery można było odebrać ciasteczko. W Gotham Burger Social Club czekała specjalna oferta zestawu za 10 USD.

Nie brakowało też propozycji dla miłośników napojów: darmowe piwo w Threes Brewing, koktajle w VUE180 Rooftop Bar, sake shot lub shake bananowy w Bananas NYC i 50% zniżki na kawę organiczną w Pret A Manger. Atrakcje kulturalne też były imponujące. Były to np. darmowe wejścia lub specjalne zniżki na punktach widokowych w wieżowcach EDGE & Vessel, Top of the Rock, SUMMIT One Vanderbilt, rabaty na bilety do The Metropolitan Museum of Art, Whitney Museum, American Museum of Natural History oraz na spektakle na Broadwayu czy mecze Brooklyn Nets.

Dzięki tym aktywacjom sponsorów i partnerów maratonu medal stawał się czymś więcej niż symbolem ukończenia maratonu. Był kluczem do nowych doświadczeń, zabawy i integracji z miastem. Myślę, iż to bardzo interesujące i innowacyjne podejście, które mogłoby z powodzeniem znaleźć odbiorców także na polskich biegach.

Marcin Dulnik

Artykuł powstał dzięki komercyjnej współpracy z markami New Balance i TCS.

Idź do oryginalnego materiału