Była czwarta runda, gdy doszło do skandalicznych scen. Poszedł w ślady Tysona

3 godzin temu
Do skandalicznego zdarzenia doszło podczas gali bokserskiej w belgijskim mieście Louvain-la-Neuve. Meriton Karadża ugryzł Djordje Stojkovicia, po czym sędzia... przyznał agresorowi zwycięstwo poprzez techniczny nokaut. Serbowie już reagują.
Starcie Meritona Karadży i Djordje Stojkovicia wywoływało sporo emocji. Pierwszy z wymienionych bokserów to reprezentant Belgii, choć mający albańskie korzenie. Stojković to z kolei Serb. W połowie czwartej rundzie doszło do nieoczekiwanego zdarzenia. Karadża ugryzł Stojkovicia w ramię. Na twarzy tego boksera pojawił się grymas bólu, co nie może być zaskoczeniem.


REKLAMA


Zobacz wideo Tomasz Adamek kończy karierę! "Chyba, iż mnie żona z domu wypier***"


Szokujący werdykt. Karadża zwycięzcą
Stojković chwycił się za ramię i poprosił arbitra o interwencję. Jednak wówczas sędzia Michel Maxiuta podjął zaskakującą decyzję i zamiast zdyskwalifikować Karadżę, zakończył walkę technicznym nokautem, uznając, iż zwycięstwo należy się miejscowemu bokserowi. Głos w tej sprawie zabrała już Serbska Federacja Boksu Zawodowego, która domaga się wyjaśnień.
"Do momentu przerwania walki rywalizacja była znakomita. Nasz Djordje przejmował inicjatywę i z pewnością odniósłby kolejne zwycięstwo na wyjeździe. Serbska Federacja Boksu Zawodowego złoży oficjalną skargę do Belgijskiej Federacji Boksu z prośbą o weryfikację nagrania wideo z walki i anulowanie decyzji" - napisano w komunikacie na stronie internetowej.
Zapachniało klasyką wagi ciężkiej. Tyson został wtedy ukarany
Cała ta brzydka scena ringowa przypomniała fanom boksu legendarną walkę z 1997 roku, w której Mike Tyson odgryzł kawałek ucha Evanderowi Holyfieldowi w pojedynku o pas mistrza świata wagi ciężkiej.


Tyson tłumaczył wówczas, iż był wściekły na Holyfielda o to, iż atakował go ciosami głową. W tym przypadku jednak skończyło się na zasłużonej karze, bo "Żelazny Mike" został zdyskwalifikowany.


O walce w Belgii będzie natomiast jeszcze mówić się sporo. Kibicom trudno uwierzyć nie tylko w zachowanie Karadży, ale również postawę sędziego.
Idź do oryginalnego materiału