Aleksander Śliwka w najbliższych tygodniach miał zastępować w roli kapitana reprezentacji Polski siatkarzy zmagającego się z urazem pleców Bartosza Kurka. Ale ze względu na to, iż 36-letni atakujący ostatnio dość często mierzy się z kłopotami zdrowotnymi, to trzeba było brać pod uwagę także wariant, iż przyjmujący pozostanie na tym stanowisku do końca sezonu. Tymczasem - zamiast Kurka zastąpić - 30-latek trzy dni temu dołączył do niego na liście kontuzjowanych. A trener Nikola Grbić przekazał grupie dziennikarzy pesymistyczną informację, która krążyła w ostatnich dniach w kuluarach.
REKLAMA
Zobacz wideo Zbliża się nowy sezon PlusLigi. Prezes Artur Popko zapowiada
Śliwka bardzo się cieszył na myśl o trwającym od środy turnieju Ligi Narodów w Gdańsku. Dwa lata temu to właśnie w Ergo Arenie Polacy wygrali turniej finałowy tych rozgrywek. A iż w jego trakcie z powodu problemów zdrowotnych Kurek nie zawsze mógł grać, to po trofeum za zwycięstwo zabrał ze sobą zastępującego go wówczas w roli kapitana Śliwkę. Ten ostatni zastępował też legendę kadry pod tym względem w niektórych meczach mistrzostw Europy 2023, gdy Biało-Czerwoni zdobyli tytuł. Teraz zaś sam z powodu pechowego urazu nie tylko nie mógł zagrać w Gdańsku, ale też wszystko wskazuje na to, iż ominie go także turniej finałowy LN oraz docelowa impreza tego roku - MŚ.
Śliwka pechowej kontuzji stopy doznał na wtorkowym treningu. W opublikowanym kilka godzin później komunikacie Polski Związek Piłki Siatkowej podano, iż zabraknie go w Gdańsku. Ale od osób ze środowiska już w środę można było usłyszeć, iż sytuacja nie wygląda dobrze.
Grbić początkowo oficjalnie nie podawał żadnych konkretów. W środę późnym wieczorem, tuż po meczu z Iranem (3:2), zaznaczył, iż Śliwkę czekają jeszcze kolejne badania dzień później. Dlatego też temat siatkarza Halkbanku Ankara wrócił podczas rozmowy z trenerem po pojedynku z Kubą (1:3). Tym razem szkoleniowiec zdradził już więcej. I nie miał dobrych wieści.
- Niestety, mając na uwadze jego obecny stan, będzie trudno, by Olek wrócił w tym sezonie - zaznaczył Serb.
Od razu też przypomniał o znaczeniu Śliwki dla kadry pod jego wodzą. - Jest bardzo ważnym zawodnikiem dla nas. Nie tylko na boisku, ale i poza nim. Ale mówiłem już sto razy - gramy i wygramy tym, co mamy - zastrzegł mistrz olimpijski z Sydney.
Dodał też, iż ma do dyspozycji wciąż pięciu innych przyjmujących. W tej grupie są: Wilfredo Leon, Tomasz Fornal, Kamil Semeniuk, Artur Szalpuk i Bartosz Bednorz.
Jedna z dziennikarek spytała Grbicia, czy pozostali kadrowicze są przynajmniej zdrowi i nic ich nie boli. Szkoleniowiec zaś odparł, iż nie ma opcji, by profesjonalny sportowiec nie odczuwał żadnych dolegliwości.
- To są normalne rzeczy w życiu każdego zawodnika. Nie ma opcji, by na tym poziomie grać i trenować bez bólu. o ile wykonujesz wszystkie ćwiczenia i ruchy na maksa, to możesz czuć np. kolano czy plecy. Nie da się tego uniknąć w stu procentach. Nie ma na to szans. Każdy sportowiec musi to zaakceptować. To życie. Można natomiast dzięki różnego rodzaju terapii sprawiać, by ból był mniejszy. Ale musisz z nim grać, to normalne. Oczywiście, nie mówię tu o kontuzjach takich jak ta Olka. Mam nadzieję, iż skończyliśmy już z takimi urazami. Ale coś musi boleć, dla mnie to normalne - podkreślił trener Biało-Czerwonych.
A Grbiciowi pozostaje życzyć, by rzeczywiście limit pecha dotyczącego kłopotów zdrowotnych kadrowiczów już w tym sezonie wyczerpał.