Burza w tenisie. Ukrainka nie odpuści WTA. "Mogą mnie aresztować"

4 godzin temu
- Nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bo w takich przypadkach wszystko jest bardzo poufne. Mogą mnie aresztować za każde niepotrzebne słowo - mówi Łesia Curenko w rozmowie z ukraińskimi mediami o jej walce z organizacją WTA. Tenisistka kilka dni temu ujawniła, iż pozwała szefa żeńskiego tenisa, a przez niego znajdowała się w bardzo złym stanie.
Ukraińska tenisistka Łesia Curenko, która niedawno wróciła na kort po przerwie, podzieliła się ze światem wstrząsającymi informacjami. Ukrainka pozwała organizację WTA i jej prezesa Steve'a Simona. "Nawet w najgorszych koszmarach nie mogłam sobie wyobrazić, iż środowisko zawodowe, które uważałam za swój dom, zamieni się w przerażające miejsce, w którym dyrektor generalny organizacji (Steve Simon) świadomie dopuści się wobec mnie aktu moralnego znęcania się, co doprowadziło do ataku paniki i niemożności wykonywania moich obowiązków" - ujawniła w poruszającym wpisie w mediach społecznościowych.


REKLAMA


Zobacz wideo Śliwowski: Janusz Wójcik przychodził i mówił: Pan Romanowski wam dopłaci...


Curenko wyznała, iż władze WTA "udawały", iż nie ma wojny w Ukrainie i źle traktowały tamtejsze tenisistki, a ją samą próbowano uciszyć. Teraz próbuje dowieść prawdy i toczące się dochodzenia niedługo zamienią się w kolejny proces.
Łesia Curenko walczy z WTA. "Mogą mnie aresztować za każde niepotrzebne słowo"
By uzupełnić wiadomość przekazaną w mediach społecznościowych, Curenko udzieliła obszernego wywiadu, w którym powiedziała nieco więcej o całej sprawie. Zaczęła jednak od dość zaskakujących i nieco przykrych słów.
- Nie mogę powiedzieć zbyt wiele, bo w takich przypadkach wszystko jest bardzo poufne. Mogą mnie aresztować za każde niepotrzebne słowo - czytamy na początku rozmowy z portalem ua.tribuna.com. -Pozew jest dość obszerny i częściowo wiąże się z ochroną mnie jako członka ukraińskiej drużyny, jako Ukrainki, a częściowo jako jednostki. Istotę roszczeń można wyrazić zwrotem "zaniedbanie" - dodała.


Dalej tenisistka przyznała, iż zaskoczyły ją wewnętrzne procedury dochodzeń WTA i była ignorowana po zgłoszeniu nieprawidłowości w relacjach ze Steve'em Simonem. - Łącznie przeprowadzono trzy wewnętrzne dochodzenia. Wyniki dwóch z nich są znane, ale rezultatu trzeciego, który dotyczy szefa służby bezpieczeństwa, nie przekazano mi go. Nie mam żadnej wiedzy na temat tego, czy WTA cokolwiek robi w tej sprawie. Nie ma żadnych wyników i podejrzewam, iż i tak nic mi nie powiedzą. Albo może w ogóle nie będą tego badać. Nie wiem - dodała.


- Naprawdę chciałabym, żeby w tej sytuacji wymierzono sprawiedliwość. Uważam, iż poruszam istotne kwestie dotyczące stosunku organizacji do gracza, do pracowników, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej, bo kilka rzeczy może być gorszych od wojny. To nie jest normalne, żeby traktować graczy w ten sposób. Nie jest normalne mówienie takich rzeczy komukolwiek, a już na pewno nie osobom, które znajdują się w naprawdę trudnej sytuacji życiowej. Dlatego moim celem jest osiągnięcie sprawiedliwości - wyjaśnia tenisistka i wiele wskazuje na to, iż nie odpuści.


Na razie nie wiadomo, jak zakończy się sprawa Curenko przeciwko WTA, ale prawdopodobnie przed tenisistką długie procesy i udowadnianie swojej racji. Przeciwko tak dużej organizacji może jednak nie być to najłatwiejsze.
Idź do oryginalnego materiału