Burza przed meczem Włochów z Izraelem. Ekspert: To byłaby tragedia

4 godzin temu
Włochy zagrają we wtorek z Izraelem w eliminacjach mistrzostw świata, a o tym spotkaniu głośno pozostało przed jego rozpoczęciem. Gospodarze najchętniej odmówiliby gry, ale nie chcą walkowera, wprowadzono też wyjątkowe środki bezpieczeństwa. - To surrealistyczna sytuacja - mówi nam jeden z włoskich dziennikarzy sportowych.
To spotkanie miało być jedynie kolejnym przystankiem dla obu drużyn na drodze do przyszłorocznych mistrzostw świata. Tymczasem stało się symbolem napięć, które coraz trudniej oddzielić od futbolu. Gdy we wtorek Włochy zmierzą się z Izraelem w Udine, sport po raz kolejny zderzy się z polityką.


REKLAMA


Zobacz wideo Piotr Zieliński nie zgodza się z dziennikarzem! "Nie widziałem"


Mecz, którego nikt nie chce
Stadio Friuli w Udine ugości zaledwie 5 tys. kibiców, mimo iż może przyjąć ich pięciokrotnie więcej. Nie chodzi jednak o brak zainteresowania. To efekt środków bezpieczeństwa, antyterrorystycznych obostrzeń i atmosfery, która przypomina bardziej stan wyjątkowy niż sportowe święto. Nad stadionem będą latać drony, policja rozlokowała się wokół całego kompleksu, a w tym samym czasie w centrum miasta 10 tys. uczestników marszu propalestyńskiego będzie domagać się zawieszenia Izraela w strukturach FIFA i UEFA.
Czytaj także: Kulesza dopiął swego!
Włoski dziennikarz sportowy Alessandro Morolli-Schiavone w rozmowie ze Sport.pl mówi: - To surrealistyczna sytuacja - 10 tys. protestujących na ulicach i 5 tys. kibiców na stadionie. W razie zagrożenia łatwiej jednak ewakuować 5 tys. osób niż 25 tys. Dlatego trybuny nie zostaną w pełni otwarte. To mówi wszystko o tym spotkaniu.
Jak informowaliśmy, miasto Udine przygotowuje się do demonstracji. Pojawi się w nim ponad 1000 policjantów, by pilnować bezpieczeństwa. - Zalecamy mieszkańcom, by schowali swoje samochody w miarę możliwości. Liczymy co prawda, iż demonstracje będą w pełni pokojowe, jednak nie wykluczamy, iż na ulicach mogą pojawić się ludzie o bojowym nastawieniu - powiedział komendant główny policji w Udine Paolo Carestiato.


Nasz rozmówca współpracujący m.in. ze Sky Italia, tłumaczy, iż Włosi nie mogli sobie jednak pozwolić na bojkot meczu eliminacyjnego. Gdyby wycofali się z niego bez zgody UEFA, zostaliby ukarani walkowerem. Dlatego spotkanie musi się odbyć, choć wielu uważa, iż nie powinno.
Kto wygra na boisku?
Izrael przystępuje do tego meczu po bolesnej porażce 0:5 z prowadzącą w tabeli grupy I Norwegią, która pogrzebała ich nadzieje na bezpośredni awans, który uzyska tylko zwycięzca grupy. Nastroje wśród gości nie są najlepsze, pewnie także nie mieliby nic przeciwko, by przełożyć spotkanie. Chciałby tego także burmistrz Udine Alberto Felice de Toni. - Odmówił przyjścia na mecz, wskazując, iż to będzie odpowiedni sygnał wysłany do społeczności międzynarodowej - wskazuje włoski dziennikarz.


Z kolei Włosi ze sportowego punktu widzenia nie mają większego powodu do obaw przed wtorkowym meczem, bo ostatnio wygrali cztery spotkania z rzędu - 2:0 z Mołdawią, 5:0 z Estonią, 3:1 z Estonią oraz 5:4 z Izraelem. Presja na ekipie prowadzonej przez Gennaro Gattuso pozostaje jednak ogromna, o czym przypomina Alessandro Morolli-Schiavone. To dlatego, iż - aż trudno w to uwierzyć - Włosi nie grali na mundialu od 11 lat. Nie występowali zarówno w 2018 roku w Rosji, jak i trzy lata temu w Katarze.
- Pierwszy raz potraktowaliśmy jak wstyd, drugi w kategoriach szoku. Trzeci raz byłby tragedią. Dziś we Włoszech są dzieci, które mają 11 lat i nigdy nie widziały swojej reprezentacji na mistrzostwach świata.


Włosi są na drugim miejscu w tabeli grupy I, remis z Izraelem wystarczy im do utrzymania pozycji, przybliży do gry w barażach, ale oddali ich od prowadzącej Norwegii. Dla Izraelczyków wtorkowy pojedynek to prawdopodobnie ostatnia szansa na pozostanie w grze o wyjazd na mundial. Ale niezależnie od rezultatu, to nie bramki, ale kontekst polityczny zapamiętamy z tego spotkania najbardziej. Gattuso stara się zdjąć presję ze swoich zawodników, a konferencji prasowych powiedział: - Nie możemy kontrolować polityki, ale możemy kontrolować wynik i na tym się skupimy.


Podczas ostatniego meczu między Izraelem a Włochami, rozgrywanego na Węgrzech - bo Izraelczycy nie mogą grać u siebie - mogliśmy oglądać nie tylko grad bramek, ale także wymowne protesty włoskich kibiców na trybunach. Fani ubrani w czarne koszulki w trakcie hymnu rywali odwrócili się od murawy, a następnie pokazali kartki ze znakiem "STOP".
Idź do oryginalnego materiału