Amanda Anisimowa w Dosze wygrała swój pierwszy turniej rangi WTA 1000. Amerykanka o rosyjskich korzeniach w finale 6:4, 6:3 pokonała Jelenę Ostapenko, która w półfinale wyeliminowała Igę Świątek.
REKLAMA
Zobacz wideo
Burza po turnieju w Dosze. Kobiety czują się pokrzywdzone
W stolicy Kataru dużo bardziej wyrównany był deblowy finał. Włoski duet Jasmine Paolini i Sara Errani pokonał 7:5, 7:6(10) chińsko-tajwańską parę Xinyu Wang/Fang-Hsien Wu. W imieniu przegranego duetu podczas ceremonii wręczania nagród przemawiała Wu. Tajwanka zachwalała imprezę, dziękowała organizatorom. Nic nie wskazywało na to, iż z tej kurtuazyjnej wypowiedzi wyniknie afera. - W zeszłym roku mieliśmy prezenty dla graczy, ale nie wiem, dlaczego w tym roku ich nie mają - powiedziała Wu.
Te słowa zostały odebrane przez organizatorów jako żart, ale Ellen Perez, członkini Rady Zawodniczek WTA, potraktowała sprawę poważnie i rozpoczęła dyskusję w mediach społecznościowych. "Mężczyźni dostają iPhone'y co roku, a w tym roku dostaliśmy butelkę wody… W zeszłym roku dostaliśmy przynajmniej bransoletkę, ale myślę, iż to byłoby za dużo, aby o to prosić" - napisała Perez na portalu X.
- W Dosze prestiż imprezy WTA 1000 przewyższa imprezę ATP 500, co sprawia, iż wygląda to wyjątkowo niezręcznie - przekonywała Perez. - Problem nie leży w prezencie; to dysproporcja, zwłaszcza biorąc pod uwagę poziom wydarzeń. Nigdy nie uważam, iż zasługuję na prezent, ale jeżeli wyżej stawiasz mężczyzn w wydarzeniu o niższej randze, trudno nie czuć się pokrzywdzonym przez kobiety - czytamy.
Wtórowała jej w tym Eva Lys, niedawna sensacja Australian Open, gdzie dotarła do czwartej rundy. "Każdy, kto myśli, iż chodzi o prezenty, niech wie, iż tak nie jest. Chodzi o nierówne traktowanie" - napisała.
Kolejnym następującym po sobie miejscem rywalizacji będzie Dubaj. W tym tygodniu odbywa się tam turniej kobiecy rangi WTA 1000, natomiast następnie o rywalizować będą mężczyźni.