Burza po meczu Świątek. "Możesz się po prostu zamknąć?"

2 dni temu
Zdjęcie: screen https://www.youtube.com/watch?v=P1GA0bKZFHo, Fot. REUTERS/Aleksandra Szmigiel


Tegoroczny sezon indywidualny w damskim tenisie został zwieńczony turniejem WTA Finals. W Rijadzie oglądaliśmy m.in. Igę Świątek, która po zwycięstwie i porażce przystąpiła do meczu z Darią Kasatkiną, którego stawką miał być awans do półfinału. Podczas jednej z amerykańskich transmisji do komentarza meczowego zaproszono Martinę Hingis. Już w trakcie spotkania Polki z Rosjanką fani w mediach społecznościowych byli wściekli na szwajcarską legendę. Dlaczego?
Po zakończeniu US Open Iga Świątek zrobiła sobie niemal dwumiesięczną przerwę, w trakcie której zmieniła trenera, odpoczęła oraz przygotowywała się do WTA Finals. W pierwszym meczu imprezy w Rijadzie jej rywalką była Barbora Krejcikova. Już od pierwszych gemów w starciu z Czeszką widać było, iż wiceliderka rankingu WTA nie jest w optymalnej formie. Mimo to udało jej się zwyciężyć w trzech setach 4:6, 7:5, 6:2.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"



Kibice byli wściekli. Wszystko przez arogancję legendy
Następnie 23-latka przystąpiła do meczu z Coco Gauff. Niestety tym razem spotkanie nie poszło po myśli Świątek. Młoda Amerykanka triumfowała 6:3, 6:4, pokonując Polkę drugi raz w karierze. W takiej sytuacji naszej tenisistce pozostał ostatni mecz w fazie grupowej. Pierwotnie miała zmierzyć się z Jessiką Pegulą, jednak rodaczka Gauff wycofała się z powodu kontuzji kolana. Wtedy do rywalizacji z "listy rezerwowej" dołączyła Daria Kasatkina.


Żeby zachować marzenia o awansie do półfinału, Iga Świątek musiała pokonać Rosjankę oraz liczyć na korzystny dla siebie rezultat starcia Coco Gauff i Barbory Krejcikovej. Nikomu nie trzeba było tłumaczyć, iż było to dla niej arcyważne spotkanie w Rijadzie. Transmisję z tego meczu przeprowadzała m.in. popularna w Stanach Zjednoczonych stacja Tennis Channel. Przy okazji meczu Świątek do studia komentatorskiego zaproszono Martinę Hingis.
Czy była liderka rankingu WTA zajęła się relacjonowaniem pojedynku Świątek i Kasatkiny? Nic bardziej mylnego. W trakcie transmisji pozostali dziennikarze woleli skupić się na rozmowach z Hingis, a samą Szwajcarkę bardziej od rywalizacji na korcie interesowała własna osoba. 44-latka - nieco wbrew zasadom komentowania tenisa - nieustannie opowiadała chociażby o swoich przemyśleniach dotyczących touru, krytykując zawodników, którzy narzekają na napięty harmonogram rozgrywek. Wszystko wyglądało tak, jakby mecz Igi Świątek był tylko tłem dla ich spotkania.


Cała sytuacja mocno zirytowała kibiców, którzy już w trakcie starcia wyrazili swoją frustrację w mediach społecznościowych. "W sporcie najbardziej wkurza mnie, gdy w kabinie komentatorskiej pojawia się gość specjalny, a komentatorzy całkowicie ignorują mecz, by przeprowadzić z nim wywiad. WTA ma naprawdę zły zwyczaj robienia tego podczas WTA Finals, co jest szczególnie złe, ponieważ jest to ich premierowe wydarzenie", "Czy istnieje bardziej bezproduktywna rozmowa niż o tym, iż Iga powinna potencjalnie grać w pełnym wymiarze godzin w grze podwójnej, ponieważ tak było za twoich czasów?", "Hingis powinna się na chwilę zamknąć", "Nie mam nic przeciwko Hingis, ale czy możesz się po prostu zamknąć?", "Czy ja dobrze słyszałem, czy Hingis po prostu kpiła z narzekań zawodników odnośnie długości sezonu, a potem powiedziała, iż dostała propozycję trenowania, ale nie chciała jechać w trasę?" - to tylko niektóre komentarze wściekłych fanów.



Ostatecznie Iga Świątek rozbiła Darię Kasatkinę 6:1, 6:0, jednak ze względu na niekorzystny bilans setów nie awansowała do półfinału. W sobotę po tytuł WTA Finals sięgnęła Coco Gauff, która w finale ograła Qinwen Zheng.
Idź do oryginalnego materiału