Legia Warszawa w ósmej kolejce Ekstraklasy podejmowała Radomiaka Radom. Do przerwy prowadziła 1:0 po trafieniu Juergena Elitima (41. minuta), a niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy miała miejsce bardzo kontrowersyjna sytuacja.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki "boiskowym" synem Urbana? "Miałem z nim wyjątkową relację w Legii"
Legia Warszawa miała szczęście przeciwko Radomiakowi Radom? Eksperci komentują brak rzutu karnego
W polu karnym warszawian piłkę chciał zagrać Ruben Vinagre. Gdy już wyciągnął nogę w jej kierunku, obok niego znalazł się Romario Baro. Doszło do starcia o futbolówkę, a gracz Legii nadepnął przeciwnika. Sędzia główny Szymon Marciniak konsultował tę akcję z VAR-em, jednak nie dopatrzono się przewinienia i 44-latek nakazał kontynuować grę.
Ta decyzja wywołała poruszenie, a głos zabrali dziennikarze w serwisie X. "Dla mnie ewidentny faul" - ocenił komentator Mateusz Borek. Paweł Paczul z Weszło napisał: "Dlaczego to nie jest karny dla Radomiaka?".
Eksperci komentują kontrowersyjną decyzję Szymona Marciniaka. "Ma swoje zasady"
"Widać, iż sędzia Marciniak ma swoje zasady dotyczące faulu w polu karnym. Nie dał oczywistej jedenastki dla Radomiaka za stempel, nie dał też jedenastki dla Legii w meczu z Jagiellonią [(stempel Polaka na Chodynie) chodzi o mecz ligowy z października 2024 r. - red.]" - podsumował Dawid Dobrasz z Meczyki.pl.
Zobacz też: Polak zadebiutował i od razu gol! Wysłał jasny sygnał Urbanowi
"Łazienkowska, tamto pole karne, Szymon Marciniak. No to niby jak miałby być karny przeciwko Legii?" - ironizował Jakub Seweryn, nawiązując do sytuacji ze spotkania warszawian z Jagiellonią Białystok (3:1) z ćwierćfinału ostatniej edycji Pucharu Polski, gdy po starciu Pawła Wszołka z Oskarem Pietuszewskim (przy stanie 1:1) najpierw Marciniak podyktował rzut karny, by po konsultacji z VAR-em zmienić decyzję.
W niedzielę rzutu karnego dla Radomiaka Radom nie było, a potem Legia Warszawa bezlitośnie wykorzystywała błędy przyjezdnych. Po bramkach Damiana Szymańskiego, Milety Rajovicia oraz Pawła Wszołka (z karnego) prowadziła 4:0, a w doliczonym czasie gry honorowego gola dla gości strzelił Adrian Dieguez i skończyło się 4:1 dla stołecznego zespołu.