Burdy na Stadionie Śląskim. 19 osób zatrzymanych

18 godzin temu
Zdjęcie: Zdjęcie archiwalne, fot. Michał Meissner/PAP


19 osób zatrzymali policjanci po burdach, do których doszło podczas sobotniego meczu 1. ligi piłkarskiej pomiędzy Ruchem Chorzów a ŁKS-em Łódź, rozegranego na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Trwa identyfikacja pozostałych uczestników zajść.


Mecz, który zgromadził ponad 13 tys. widzów, w pierwszej połowie został przerwany na kilka minut z powodu dymu po odpalonych na racach. Na trybunach było nerwowo, sytuacja uspokoiła się dopiero po tym, gdy na stadionie pojawiła się spora grupa policjantów i wjechała armatka wodna, która ostatecznie nie została użyta.

Podkomisarz Magdalena Jurkowska z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie powiedziała w niedzielę, iż wśród uczestników zamieszek byli zarówno kibice Ruchu, jak i ŁKS-u.

"Odpalili materiały pirotechniczne, doprowadzili do wzajemnej konfrontacji w swoich sektorach. Początkowo sytuację starały się opanować służby porządkowe, natomiast z uwagi na dość dużą eskalację tego incydentu poproszono o pomoc policję. Wtedy policja weszła na teren obiektu, użyła środków przymusu bezpośredniego i przywróciła ład i porządek" - opisywała policjantka.

19 osób zatrzymanych

Jak dotąd zatrzymano w tej sprawie 19 osób, to szalikowcy obu klubów. Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości pseudokibiców zabezpieczyli nagrania z monitoringu i będą identyfikować innych uczestników zamieszek. Według informacji policji, podczas burd nikt nie odniósł obrażeń.

Do zajść na Stadionie Śląskim odniósł się w mediach społecznościowych prezydent Chorzowa Szymon Michałek, który od lat związany jest ze środowiskiem kibiców Ruchu Chorzów. Jak poinformował w sobotnim wpisie, w najbliższy piątek ma odbyć się spotkanie z samorządowcami z Katowic i Siemianowic Śląskich, które pierwotnie miało dotyczyć parkowania przy okazji imprez masowych na Stadionie Śląskim, ale jego tematyka zostanie rozszerzona o bezpieczeństwo i zabezpieczenia meczów. Michałek oznajmił, iż będzie oczekiwał wyjaśnień od klubu i firmy ochroniarskiej, a przy udziale policji straży miejskiej zostaną zweryfikowane procedury bezpieczeństwa.

W niedzielnym wpisie na Facebooku prezydent Chorzowa dodał, iż jeżeli Ruch zostanie ukarany zamknięciem stadionu, będzie chciał, żeby wstęp na mecze miały przynajmniej kobiety i dzieci oraz osoby z niepełnosprawnościami. "Przez 10 lat budowałem Sektor Rodzinny i widok rodzin ewakuowanych z niego na bieżnię Stadionu Śląskiego wyrwał mi serce z klatki piersiowej. Powód tej ewakuacji będzie przeze mnie wnikliwie sprawdzany, ale w 2015 roku stworzyłem ten sektor jako bezpieczne miejsce dla rodzin na stadionie. Osiągnęliśmy wspólnie wiele dobrego" - oświadczył.

Prezydent podkreślił też, iż stadion to miejsce do kibicowania, a nie "ganiania się kibiców drużyn przeciwnych".

"Jestem świadom, iż na wielu stadionach występuje pirotechnika i jest ona trudna do całkowitego wyeliminowania, ale będę oczekiwał wyjaśnień w jaki sposób kibice ŁKS-u przedostali się do strefy gastronomicznej kibiców Ruchu, dlaczego była rzucana pirotechnika na reklamy naszych sponsorów, czy separacja kibiców została odpowiednio przygotowana oraz w jaki sposób zadziałała firma ochroniarska" - opisywał Michałek.

"Okres odbudowy trwa od kilku lat, w ostatnim czasie została również wykonana tytaniczna praca, żeby Ruch stanął na nogi finansowo, a jeszcze bardzo wiele pracy przed nami. Nie psujmy tego" - zaapelował prezydent.

Po sobotniej porażce 1-3 Ruch stracił w tym sezonie szanse na powrót do ekstraklasy.

PAP

Idź do oryginalnego materiału