Brazylijski prezydent oszalał. Chce zrujnować reprezentację i kariery gwiazd

2 godzin temu
Zdjęcie: https://www.youtube.com/watch?v=C6j6LHKyilw Fot. REUTERS/Juan Medina


Vinicius Junior, Rodrygo, Endrick, Eder Militao - trudno sobie wyobrazić, jak mógłby wyglądać Real Madryt bez Brazylijczyków. Ale możemy spojrzeć również w drugą stronę: Brazylia prawdopodobnie nie byłaby taka mocna, gdyby nie piłkarze hiszpańskiego klubu. Prezydent kraju Lula postanowił jednak zaskoczyć wszystkich, gdyż zasugerował dość kontrowersyjny pomysł.
Reprezentacja Brazylii po raz kolejny rozczarowała fanów podczas mistrzostw świata w Katarze. Ci wierzą, iż wreszcie uda się powtórzyć sukces z 2002 roku, kiedy prowadzona przez Luisa Felipe Scolariego drużyna sięgnęła po tytuł. Obecny zespół ma jednak problemy choćby w kwalifikacjach, gdyż przegrał dotąd aż cztery mecze. Z tego powodu zaczęły się tlić nieoczywiste pomysły, które mogłoby znacząco odmienić tamtejszą piłkę.

REKLAMA







Zobacz wideo Probierz uderza w Portugalię przed meczem! "Zlekceważeni"



Prezydent Brazylii zaszokował wszystkich. Piłkarze Realu i Barcelony drżą
Brazylijczycy pokonali w nocy z piątku na sobotę Chile 2:1. Było to ważne zwycięstwo, gdyż udało się odbić po ostatniej porażce z Paragwajem. Trener Dorival Junior nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Viniciusa, natomiast od pierwszej minuty zobaczyliśmy w składzie choćby Rodrygo. Pod koniec meczu na murawie pojawił się również sprowadzony do Realu Madryt w lecie Endrick.
Dziennik "Mundo Deportivo" poinformował niespodziewanie, iż prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, czyli Lula chce, by zawodnicy spoza tamtejszej ligi nie byli powoływani do kadry. Polityk miał spotkać się już ostatnio z prezydentem Brazylijskiej Konfederacji Piłki Nożnej (CBF) Alejandro Domínguezem, by poruszyć ten temat. Uważa, iż za granicą nie ma aktualnie piłkarzy pokroju Garrinchy czy Romario, a jedynie grupa młodych ludzi, która nie jest wcale lepsza od zawodników występujących na co dzień w Serie A (brazylijska ekstraklasa).


Co by to oznaczało? Podczas spotkania z Chile na murawie pojawiło się aż 13 zawodników spoza tamtejszej ligi: Ederson (Manchester City), Abner (Olympique Lyon), Gabriel (Arsenal), Marquinhos (PSG), Danilo (Juventus), Andre (Wolverhampton), Lucas Paqueta (West Ham), Savinho (Manchester City), Raphinha (FC Barcelona), Bruno Guimaraes (Newcastle), Gabriel Martinelli (Arsenal) oraz właśnie Rodrygo i Endrick.
Ilu zatem było na boisku zawodników, grających w Brazylii? Trzech - Gerson (Flamengo) oraz Igor da Cruz i Luiz Henrique (Botafogo). Poza tym z ławki nie podnieśli się Weverton (Palmeiras), Alex Telles i Fabricio Bruno (Botafogo). Trudno zatem wyobrazić sobie, by pomysł prezydenta został wprowadzony, ale gdyby faktycznie tak się stało, byłaby to ogromna tragedia dla zawodników m.in. Realu czy Barcelony.



Po dziewięciu spotkaniach el. mistrzostw świata 2026 (Ameryka Południowa) liderem tabeli jest Argentyna z dorobkiem 19 pkt. Drugie miejsce ma Kolumbia (16 pkt), trzecie Urugwaj (15 pkt), natomiast czwartą lokatę okupuje właśnie Brazylia (13 pkt). Ta rozegra najbliższe spotkanie już w środę 16 października z Peru.
Idź do oryginalnego materiału