Rok 2024 był jednym wielkim rozczarowaniem dla reprezentacji Polski. Choć awansowała na Euro 2024, to później chyliła się ku upadkowi. Jako pierwsza odpadła z imprezy w Niemczech. Spadła też z Dywizji A Ligi Narodów i na regularną grę z elitą w najbliższym czasie szans nie będzie miała. Takie rozstrzygnięcie wpłynęło też na rozstawienie Biało-Czerwonych w eliminacjach do mistrzostw świata 2026. Trafili do drugiego koszyka, przez co w samym losowaniu trafili na groźniejszych przeciwników.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki zmarnowanym talentem? "Ludzie p******i, iż nie miałem charakteru"
Mateusz Borek mówi wprost. Ta trójka najbardziej go rozczarowała w 2024. "Liczyłem, iż to będzie jego rok. Nie był"
Nie ulega wątpliwości, iż nie tylko dla reprezentacji był to koszmarny rok, ale i dla wielu kadrowiczów. Nieco więcej na ten temat na Kanale Sportowym opowiedział m.in. Mateusz Borek. Maciej Turski zapytał go, którego z polskich piłkarzy 2024 rok najbrutalniej zweryfikował, u którego była największa różnica między oczekiwaniami a rzeczywistością?
- To jest znowu bardzo trudne pytanie, bo to wszystko zależy, dlaczego brutalnie zweryfikował moje oczekiwania ten rok. U niektórych piłkarzy, prawdopodobnie tak jak u Puchacza okazało się, iż Bundesliga to zbyt wysokie progi. Później doszedł jeszcze jakiś konflikt, prawdopodobnie w szatni - zaczął.
- A wielu zawodnikom, względem których miałem gigantyczne oczekiwania, po prostu moim zdaniem brak zdrowia, urazy, mikrourazy, permanentny brak złapania takiego rytmu treningowego i meczowego, powodował taką, a nie inną formę sportową - mówił Borek dość wymijająco. Na jego odpowiedzi gwałtownie zareagował Turski, który poprosił o konkrety, a adekwatnie o konkretne nazwiska.
I tak jak wcześniej współwłaściciel Kanału Sportowego nieco gryzł się w język, tak teraz zaczął rzucać personaliami i wymienił trójkę zawodników. - Np. ja liczyłem, iż to będzie rok Milika. Nie był. Kontuzja - zakomunikował na wstępie. - Liczyłem, iż to będzie rok Modera, a chłop zagrał osiem minut w Premier League w tym sezonie - dodawał.
Zobacz też: Hiszpanie ogłosili to w środku nocy. Co z Lewandowskim?
Aż przyszedł czas na trzeciego zawodnika. - Dawidowicz. Moim zdaniem był jednym z dwóch, trzech najlepszych piłkarzy w najważniejszym meczu, który dał nam mistrzostwa Europy. Mówię o Cardiff z Walią. Grał profesora. (...) Ale potem to są znowu urazy, kontuzje, nie wiem, po co w ogóle grał z Austrią i zaczyna się pasmo dramatów. Ale znowu mówimy o piłkarzu, który dzisiaj nie ma zdrowia do zawodowego futbolu. Bo co coś pogra, to zaraz jest następny problem zdrowotny i to się w konsekwencji przekłada na to, iż kibice w Polsce czy we Włoszech mają beczkę z gościa - podsumował dosadnie.
Dramat reprezentantów Polski
I faktycznie wspomniana trójka zaliczyła koszmarny rok. Arkadiusz Milik od czerwca pozostaje poza placem gry, a powodem jest uraz, którego nabawił się w meczu z Ukrainą. I jak na razie nie wiadomo, kiedy wróci na murawę. Ostatnio media donosiły o kolejnej jego kontuzji. Jakub Moder rzadko pojawiał się na murawie. W innej sytuacji był Paweł Dawidowicz, który gdy był zdrowy, dość regularnie wchodził na murawę w Hellasie Verona, ale najczęściej zawodził. Więcej otrzymał krytyki aniżeli pozytywnych recenzji.
Wspomniani zawodnicy muszą więc zrobić wszystko, by 2025 rok był dla nich zdecydowanie lepszy. Tym bardziej iż w już w marcu Polska rozpocznie walkę w eliminacjach do MŚ 2026, gdzie zmierzy się z Hiszpanią bądź Holandią, Finlandią, Litwą oraz Maltą. Teraz Michał Probierz będzie ze szczególną uwagą przyglądał się kadrowiczom w kontekście powołań.