Radomiak Radom znakomicie rozpoczął sezon. Już w pierwszym meczu pokazał, iż będzie niezwykle groźny, gdyż rozbił Pogoń Szczecin 5:1. Tydzień później, choć miał przewagę, stracił za to punkty z Arką Gdynia. Mimo to nie był faworytem w starciu z Rakowem Częstochowa, który przed tygodniem poniósł bolesną porażkę z Wisłą Płock.
REKLAMA
Zobacz wideo Krzysztof Chmielewski wicemistrzem świata w pływaniu! "Byłem podekscytowany"
Kompromitacja Rakowa Częstochowa. Niesamowite, co zrobił Radomiak Radom
Raków rozpoczął to spotkanie z kilkoma zmianami. Na boisku znaleźli się m.in. debiutujący Tomasz Pieńko, Peter Barath czy Jesus Diaz. Po raz pierwszy na ławce usiadł za to Oskar Repka. Trudno powiedzieć, iż działo się dużo. Radomiak szukał tego, z czego jest znany, czyli fazy przejściowej i podania do Capity Capemby. Ten kilkukrotnie postraszył rywali, natomiast nie było konkretów.
Goście mieli przewagę w posiadaniu piłki. Ale to tyle, gdyż w pierwszej odsłonie oddali zaledwie jeden strzał na bramkę i mieli statystykę oczekiwanych goli (xG) na poziomie... 0,06. Początek drugiej polowy należał do gospodarzy. Trener Henriques wpuścił przecież w przerwie Rafała Wolskiego, który błyskawicznie dał dużo energii kolegom. Marek Papszun najwyraźniej nie był za to zadowolony z Pieńki, który nie wyszedł już na boisko.
W 48. minucie stały fragment gry dla Rakowa. Piłkę przejął Majchrowicz i momentalnie posłał ją w boczny sektor boiska. Tam był nie kto inny jak Capita Capemba, który wykonał kilkudziesięciometrowy sprint, wygrał pojedynek z Zoranem Arseniciem i pokonał bramkarza. Niedługo potem arbiter podyktował rzut karny dla Radomiaka za faul Arsenicia na Wolskim. To nie był wieczór obrońcy.
Oto kto pojawił się na trybunach na meczu Rakowa z Radomiakiem. Niespodziewany gość
Do piłki podszedł Roberto Alves i choć Trelowski go wyczuł, to uderzył zbyt dobrze i podwyższył prowadzenie. Już w 68. minucie było 1:2. Zamieszanie pod bramką Radomiaka, Lamine Diaby-Fadiga wygrał pojedynek w powietrzu, do bezpańskiej piłki dobiegł Jonatan Brunes i zanotował czwarte trafienie w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. Inicjatywę zaczął przejmować Raków. Z dystansu próbowali Oskar Repka oraz Peter Barath, natomiast ich uderzenia zostały zablokowane.
Na murawę został wprowadzony Leonardo Rocha, czyli mogliśmy się spodziewać dużej liczby dośrodkowań w pole karne Radomiaka. Kiedy wydawało się, iż goście coraz śmielej atakują, to popełnili fatalny błąd w defensywie. Na wolne pole podanie dostał Kaput i posłał piłkę wzdłuż pola karnego, gdzie nabiegał Maurides, który trafił do siatki.
Na trybunach było słychać nie tylko motywujące przyśpiewki. Przez kilka minut kibice Radomiaka intonowali wulgarne przyśpiewki w kierunku Rochy, wspominając byłego już napastnika klubu z Radomia, a w tej chwili piłkarza Rakowa. Finalnie mecz zakończył się wynikiem 3:1. Kamery uchwyciły, iż w loży na stadionie znalazł się były trener Legii Goncalo Feio.
Radomiak awansował zatem na pozycję wicelidera tabeli, natomiast Raków po trzech meczach ma na koncie trzy punkty i jest dopiero 10.