Przed dzisiejszym meczem Raków zajmował 14. miejsce w lidze - choćby gdy weźmie się pod uwagę, iż częstochowianie wciąż mają zaległe spotkanie, to jest to wynik bardzo słaby. W ostatnich tygodniach doszło choćby do tego, iż część ekspertów głośno zastanawiała się, czy nie zbliża się koniec pracy Marka Papszuna w Częstochowie - coś, co jeszcze niedawno byłoby trudno sobie wyobrazić.
REKLAMA
Zobacz wideo Kacper Urbański najgorszy na boisku. Czy odrodzi się w Legii? Kosecki: Dajcie mu czas! Z tym talentem w końcu odpali
Kompletna dominacja Rakowa, ale do przerwy tylko jeden gol
Podopieczni Marka Papszuna już na początku spotkania mogli strzelić dwie bramki. Najpierw z piłką w pole karne przedarł się Ibrahima Seck, ale jego uderzenie zablokował obrońca. Chwilę później z dystansu uderzał Diaby-Fadiga, ale z jego strzałem poradził sobie - z problemami - Ivan Brkić. Do przerwy wiele się nie działo. Dopiero w końcówce piłkarze obu drużyn przestali usypiać kibiców. W 35. minucie przewrotką popisał się Ronaldo z Motoru, ale oddał strzał prosto w Kacpra Trelowskiego. Cztery minuty później odpowiedział Raków. Karol Struski skiksował w taki sposób, iż piłka trafiła do Jonatana Brauta Brunesa, ale uderzenie Norwega z piątego metra zostało zablokowane przez obrońców.
Wydawało się, iż do przerwy skończy się bezbramkowym remisem, ale w 44. minucie gospodarze otrzymali rzut karny za zagranie ręką Bartosa. Jedenastkę wykorzystał Jonatan Braut Brunes.
Do przerwy Raków miał zdecydowaną przewagę - rywalom pozwolił na oddanie tylko jednego strzału - i do szatni gospodarze schodzili z zasłużonym prowadzeniem.
Przełamanie Jonatana Brauta Burnesa. Pierwsze gole od sierpnia!
W drugiej połowie Motor wciąż nie miał żadnego pomysłu na przedarcie się przez szczelną obronę Rakowa. W 51. minucie gospodarze mogli prowadzić 2:0, ale Tomasz Pieńko źle uderzył z woleja. To, co nie udało się Pieńce, ponownie wyszło Brunesowi. Napastnik Rakowa uciekł obrońcy, uniknął spalonego i w 57. minucie strzelił bramkę na 2:0. Ostatni raz Norweg zdobył gola na początku sierpnia - w przegranym 1:3 meczu z Radomiakiem Radom - więc po dzisiejszych dwóch bramkach na pewno trochę odetchnął.
W 78. minucie prawie było 3:0, ale strzał Karola Struskiego odbił się od słupka. Zespół gości nie był w stanie stworzyć żadnego zagrożenia. W samej końcówce spotkania gospodarze otrzymali jeszcze czerwoną kartkę - Fran Tudor zaatakował nogę Pawła Stolarskiego i po analizie VAR sędzia zmienił pierwotną decyzję o żółtej kartce.
Raków Częstochowa wygrał 2:0 i dzięki temu awansował na 9. miejsce w tabeli - to trzecie z rzędu zwycięstwo drużyny Marka Papszuna. Motor ma tylko 11 punktów i spadł na 14. miejsce - wygląda na to, iż lublinian czeka w tym sezonie walka o utrzymanie w Ekstraklasie.