Wielu zastanawiało się, co dalej z karierą Jana Błachowicza. Nasz były mistrz UFC powrócił w marcu do akcji po poważnych kłopotach zdrowotnych i operacjach obu barków. Stoczył wyrównany bój z Carlosem Ulbergiem (13-1), ale sędziowie jednogłośnie wskazali na triumf Nowozelandczyka. Był to poważny cios w ewentualne plany mistrzowskie 42-letniego już Polaka. Przy czym nie było wątpliwości, iż ogólnie jeszcze go w oktagonie zobaczymy, bo o żadnym końcu kariery nie było mowy.
REKLAMA
Zobacz wideo Piotr Zieliński nie zgodza się z dziennikarzem! "Nie widziałem"
Wykańcza rywala za rywalem. Teraz chce zająć miejsce Polaka w czołówce
Można było się za to spodziewać, iż renoma następnego rywala dla naszego reprezentanta będzie mniejsza niż w ostatnich latach. Porażka z Ulbergiem była drugą z rzędu (po przegranej niejednogłośną decyzją z Alexem Pereirą w lipcu 2023 roku). Wśród potencjalnych rywali Polaka początkowo wymieniano tureckiego Szwajcara Volkana Oezdemira (20-8), ale UFC poszło jednak w innym kierunku.
Mówiono o tym już kilka tygodni temu, a teraz potwierdziło się oficjalnie. Na gali UFC 323, która odbędzie się 6 grudnia Błachowicz zmierzy się z Bogdanem Guskovem (18-3). To 33-letni reprezentant Uzbekistanu, zajmujący 11. miejsce w rankingu wagi półciężkiej. Przygodę z UFC zaczął od wpadki i porażki w I rundzie przed poddanie ze wspomnianym Oezdemirem. Jednak od tamtego czasu wygrał cztery walki z rzędu, wszystkie przed czasem, stopniowo wspinając się w hierarchii. W lipcu tego roku brutalnie znokautował w I rundzie prorosyjskiego Ukraińca Nikitę Kryłowa, odnosząc największy triumf w karierze.
Błachowicz chce zatrzymać młodszego, głodnego wilka
Błachowicz dawno nie toczył walki z rywalem tak mało obytym w ścisłej czołówce wagi półciężkiej. Nie licząc byłych lub wówczas obecnych mistrzów wagi średniej Alexa Pereiry i Israela Adesanyi (bo oni akurat umiejętnościami prezentowali najwyższy światowy poziom), trzeba by cofnąć się najpewniej do listopada 2019 roku, gdy Polak walczył z Jacare Souzą (swego czasu czołówka wagi średniej, ale wówczas już w schyłkowej fazie kariery).
jeżeli nasz reprezentant marzy jeszcze o ostatnich dużych walkach, musi efektownie pokonać Guskova. Łatwe to nie będzie, bo Uzbek jest znacznie młodszy, głodny sukcesów i ma czym przyłożyć (15 z 18 zwycięstw to nokauty). Zwycięstwo z nr 4 rankingu UFC dałoby mu bilet do największych walk wagi półciężkiej. Pamiętajmy jednak, iż Błachowicz choćby po prawie dwuletniej przerwie i licznych kontuzjach nie dał się zdominować również znacznie młodszemu, niezwykle groźnemu Ulbergowi. Guskov też nie mierzył się jeszcze z nikim choćby będącym umiejętnościami blisko rywali, z jakimi walczył Polak. Szanse zatem są. Zdecyduje najpewniej głód sukcesu i dyspozycja dnia.