Bieg górski czy bieg uliczny? Co warto wybrać jako swój start?

11 miesięcy temu
Zdjęcie: Bieg górski czy bieg uliczny? Co warto wybrać jako swój start?


Biegi górskie czy biegi uliczne? Co jest przyjemniejsze? Co jest trudniejsze? Co jest droższe? Co jest bardziej przewidywalne? Do którego trzeba się bardziej przygotować? Które biegi są w lepszym terminie? Te i inne pomocnicze pytania, czyli kolejna z odsłon problemów pierwszego świata: „Bieg uliczny czy bieg górski?”

Prowadząc życie biegacza amatora, planując starty poza naszym miejscem zamieszkania i próbując zachować w tym wszystkim względny rozsądek, należy podejmować trudne decyzje. Pierwszą z nich jest ta określająca koncept biegu. Poniżej spróbuję przedstawić charakterystyki obu typów biegania – ulicznego i górskiego – oraz co może z nich wyniknąć. Pod uwagę weźmiemy między innymi otoczenie biegu, korzyści oraz problemy z niego wynikające, specyfikę samego startu i przygotowań w zależności od naszego poziomu zaangażowania oraz (co nie jest bez znaczenia) koszt udziału w obu typach wydarzeń.

Kompletne odludzie czy centrum miasta?

O ile w przypadku biegów ulicznych dystanse są z góry założone, np. długość maratonu wynosi dokładnie 42 kilometry i 195 metrów. W przypadku maratonu górskiego dystans ten jest orientacyjny i nie posiada atestu PZLA ani żadnej innej organizacji lekkoatletycznej. Spowodowane jest to charakterystyką trasy i bardzo ograniczonymi możliwościami jej skracania bądź wydłużania. Kolejną kwestią są przewyższenia, z jakimi przyjdzie nam mierzyć się na trasie biegów miejskich i górskich. Większość asfaltowych maratonów w Polsce odbywa się na trasach o przewyższeniach nieprzekraczających 200 metrów (mówimy tu zarówno o podbiegach, jak i zbiegach). W przypadku biegów górskich łączna suma podejść raczej nie jest mniejsza niż 800 metrów (przykładem biegu o nieco mniejszej sumie podejść może być Lament świętokrzyski: 37,7 km/770 m+).

Kolejną z różnic jest otoczenie, w jakim przyjdzie nam mierzyć się z tym dystansem. Z jednej strony biegniemy przez centra miast przy aplauzie tysięcy zgromadzonych kibiców, z drugiej – w całkowicie bezludnych górach, gdzie jedynymi napotkanymi osobami mogą być te, którzy obsługują punkty kontrolne. Świat imprez biegów górskich wydaje się bardzo kameralny, jednakże w świecie tym jest parę miejsc i wydarzeń, podczas których możemy doświadczyć zarówno dużego miasteczka biegowego i sporej strefy expo, jak i setek biegaczy. Mowa tu głównie o imprezach organizowanych w ramach biegów kwalifikujących do udziału w festiwalu UTMB (Ultra Trail De Mont-Blanc) i przy okazji o samym UTMB lub Salomon Golden Trail Series. Wydaje mi się, iż należy również wspomnieć o maratonie Zegama, czyli części touru Golden Trail, który pomimo odbywania się w niewielkim pirenejskim miasteczku przyciąga rokrocznie kilkanaście tysięcy kibiców wspierających biegnących zawodników. Jest to kilka wyjątków, które jednak nie zmieniają faktu, iż biegi górskie są zdecydowanie bardziej kameralnymi imprezami.

Szybko czy dokładnie?

Stając na starcie maratonu ulicznego, jednocześnie znając swój organizm i formę, możemy mieć bardzo jasne oczekiwania co do naszego stanu, kondycji i godziny w momencie przekraczania mety. Najczęściej rozpoczynamy z określonego tempa i próbujemy je utrzymać przez 42,195 km.

W przypadku biegów górskich jest to wręcz niemożliwe, nie tylko ze względu na samą specyfikę trasy i bardzo zmienne tempo (od 2–3 km na godzinę na krótkich, bardzo stromych odcinkach do kilkunastu km/h na zbiegach), ale też ze względu na „serwisowanie” na punktach kontrolnych. Zarówno podejmowanie trudnych decyzji takich jak „banan czy pomarańcza?”, jak i uzupełnianie bukłaków pochłania skończoną, acz bardzo różną ilość czasu (zawodnikom z czołówki zwykle zajmuje to kilka sekund, choć niektórym biegaczom owa przerwa może zająć kilkanaście minut).

Kolejnym aspektem zupełnie odmiennym jest termin biegu – o ile wydarzenia uliczne w Polsce realizowane są wiosną i jesienią, o tyle maraton górski możemy przebiec o każdej porze roku. Zupełnie inne warunki panować będą na trasie zimowej, gdzie możemy napotkać na śnieg sięgający kolan, jesiennej (zamoknięte i błotniste szlaki) lub letniej (popołudniowe burze i panujące upały).

Inaczej też będzie wyglądał ekwipunek, który potrzebujemy zabrać ze sobą na bieg górski. W przypadku maratonu ulicznego musimy mieć ze sobą jedynie numer startowy, zaś na biegu górskim lista ekwipunku obowiązkowego zawiera co najmniej kilka punktów. Jest to dyktowane względami bezpieczeństwa i ma umożliwić dotarcie do punktów kontrolnych w jak najlepszym stanie, niezależnie od panujących warunków. Na biegu ulicznym inna będzie ilość posiadanego jedzenia, która ograniczy się do kilku żeli. Na górskim będzie go zdecydowanie więcej, często również w plecakach biegaczy znajdziemy banany albo inne łatwo przyswajalne źródło węglowodanów.

Sportowo czy turystycznie?

Wszystkie te kwestie prowadzą do zdecydowanie innego podejścia na trasie górskiego maratonu, gdzie przejście do marszu nie będzie traktowane jako porażka (jeżeli planujemy turystyczny maraton uliczny, to również nie oznacza porażki!), tylko będzie normalnym trybem poruszania się. Owszem, poruszanie się marszem jest wolniejsze od biegu, dlatego też pokonanie trasy w górach potrwa zdecydowanie dłużej niż tej ulicznej. Wiąże się to ze zdecydowanie mniejszą intensywnością podejmowanego wysiłku. Można by więc dojść do wniosku, iż przebycie górskiego biegu będzie przyjemniejsze od tego ulicznego. Twierdzenie to będzie jak najbardziej prawdziwe, z wyjątkiem kilku przypadków, np. jeżeli nie dostosujemy odzieży, nie przetestujemy jedzenia spożywanego w trakcie biegu, zgubimy trasę lub przeszacujemy swoje siły i za gwałtownie ruszymy na początku.

To ostatnie może być bardzo nieoczekiwane, głównie ze względu na brak wyczucia odpowiedniego tempa, o które jest bardzo trudno, o ile naszym naturalnym środowiskiem treningowym nie są górskie szczyty. W przypadku zbyt szybkiego rozpoczęcia biegu lub przeszarżowania w jego trakcie (nawet w okolicy 25–30 kilometra) należy pamiętać, iż do mety ciągle pozostaje wiele kilometrów i prawdopodobnie kilka potężniejszych podejść.

Zupełnie odmienne będą więc kryzysy, z którymi przyjdzie nam walczyć w trakcie biegu ulicznego, a inne podczas wyścigu w górach. Maratońska „ściana” pojawia się znikąd i pozostaje z nami aż do mety. Górska „ściana” natomiast nie musi towarzyszyć do samego końca, może po prostu zniknąć w momencie zakończenia stromego podejścia na początku zbiegu lub na punkcie kontrolnym po przyjęciu solidnej dawki ciepłej herbaty albo zjedzeniu świeżej pomarańczy. W tym przypadku dłuższy czas na trasie będzie pozwalał na podjęcie kroków zaradczych, które doprowadzą nas do mety. Wymaga to jednak bardzo wnikliwej obserwacji swojego ciała, nastroju, tempa poruszania się oraz liczenia przyjętych kalorii i płynów.

Kolejnym wyznacznikiem różnic pomiędzy omawianymi rodzajami biegów jest czas. W trakcie górskiego biegu mamy go zdecydowanie więcej, dlatego może to dać więcej możliwości na zawieranie znajomości i zażarte dyskusje na trasie, dotyczące nie tylko obecnego biegu, ale też kalendarza następnych imprez, dystansów, historii biegów itd. Im dłuższy jest wyścig, tym więcej osób jesteśmy w stanie poznać, choć nie jest to obowiązkiem. o ile biegniemy „dla siebie’” i czerpiemy przyjemność z tzw. samotności długodystansowca, wówczas możemy doświadczyć tego zjawiska przez znacznie dłuższy czas aniżeli w trakcie biegu ulicznego.

Koszty biegów górskich i ulicznych

Ostatnim tematem poruszonym w tym artykule będzie szybka analiza kosztów, jakie wiąże ze sobą udział w biegu. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, iż biegi górskie są zdecydowanie droższe od tych ulicznych, jednak ceny pakietów startowych oscylują w podobnych zakresach cen. Oczywistym jest fakt, iż im bardziej prestiżowa impreza, tym większy będzie koszt udziału w biegu. Dlatego też ceny udziału w ulicznym biegu maratońskim mogą wynosić od około stu do niemalże tysiąca złotych w przypadku dużych imprez biegowych (Berlin, Londyn, Valencia itd.).

Podobne koszty wiążą się z udziałem w biegu górskim. Czasy pamiątkowych sportowych koszulek, otrzymywanych przy każdym biegu, bezpowrotnie minęły, zarówno na ulicy, jak i w biegach górskich, jednakże przez cały czas obowiązuje zasada, iż im bardziej kameralna impreza, tym bogatszego pakietu startowego możemy się spodziewać za mniejsze pieniądze. Z drugiej strony nie doświadczymy raczej dużego expo i imprez towarzyszących.

Kolejnym z kosztów, jakie ponosimy, jest koszt dojazdu na bieg. Będzie on zmienny i zależny od miejsca naszego zamieszkania, natomiast bardzo często w przypadku wydarzeń mających miejsce w górach organizator tworzy tzw. giełdę przejazdową. o ile nie dysponujemy własnym transportem, możemy spróbować z niej skorzystać. Nocleg również jest kwestią indywidualną i zależną od naszych potrzeb. W zasadzie w każdym miejscu jesteśmy w stanie znaleźć zarówno hotel oferujący wysoki standard, jak i łóżko we współdzielonym pokoju hostelowym. Prowadzi nas to do wniosku, iż jedynym problemem związanym z biegiem górskim może być dojazd na miejsce biegu komunikacją zbiorową, która nie jest tak dobrze rozwinięta w okolicach mniejszych miejscowości.

Co wybrać? Bieg górski czy bieg uliczny?

Dochodząc do ostatecznych konkluzji, możemy rzec, iż istnieje bardzo wiele różnic, które wpływają na końcowe odczucia dotyczące udziału w biegu górskim lub ulicznym. Niezmienny natomiast jest fakt, iż będąc uczciwie przygotowanym, żaden maraton nie musi być trudny lub nieprzyjemny. Każdy z tych typów zawodów wymaga odpowiedniego opracowania logistyki (zarówno biegowej, jak i okołobiegowej), dobrego zanalizowania trasy oraz prawidłowego oszacowania własnych sił, co może być trudniejsze w przypadku gór, natomiast wszelkie pomyłki na pewno zostaną zrekompensowane niezapomnianymi widokami i przeżyciem kolejnej życiowej przygody.

The form can be filled in the actual website url.
Idź do oryginalnego materiału