Lamine Yamal podpisał kontrakt, za pomocą którego będzie najlepiej zarabiającym piłkarzem Barcelony. 17-latek, który pełnoletność osiągnie 13 lipca, zdystansował w ten sposób Roberta Lewandowskiego i Frenkiego de Jonga, którzy do tej pory zarabiali w katalońskim klubie najwięcej.
REKLAMA
Zobacz wideo
Kosmiczne pieniądze dla nastolatka
Ile będzie zarabiał utalentowany nastolatek? Tu przekazy są różne. Niektóre mówią, iż "tylko" osiem mln euro netto, inne, iż około 40 mln brutto. Ojciec zawodnika wrzucił na swoje media społecznościowe infografikę z liczbą 19,3. I natychmiast to zinterpretowano jako roczną kwotę zarobków piłkarza w nowym kontrakcie - 19,3 mln.
Co ciekawe, wszystkie te kwoty mogą być... prawdziwe. Mimo iż się tak bardzo od siebie różnią. A to dlatego, iż wynagrodzenie zawodnika zawsze składa się z kilku stałych i zmiennych. Piłkarz dostaje podstawową pensję, premie za podpis na kontrakcie, premie za osiągnięcie określonej liczby występów, premie za sukcesy drużynowe i indywidualne. Możliwe, iż "gołej" pensji Yamal dostanie 16 mln euro brutto, czyli osiem mln netto. Do tego dochodzi jednak jeszcze płatna w pięciu ratach premia za przedłużenia umowy. Potem jeszcze premia za rozegranie co najmniej 50 procent meczów w okresie itp. W rezultacie całe wynagrodzenie może osiągnąć pułap 38,6 mln euro brutto. Wtedy liczba 19,3 odpowiadałaby milionom w zarobkach netto.
To nie jest nowy Messi. Yamal przebił Argentyńczyka
Niezależnie od tego, jaka jest prawda, Yamal został właśnie najlepiej zarabiającym nastolatkiem w historii sportu. Dostał pieniądze, o jakich w jego wieku nie mogli marzyć Lionel Messi, Cristiano Ronaldo i Wayne Rooney. Pierwsi dwaj znacznie ostrożniej niż Yamal byli wprowadzani do gry w wieku 17 lat. Zanim Rooney skończył 18 lat, rozegrał już 40 meczów w Premier League i był uważany za jeden z największych talentów w historii Anglii. Ale i tak jego liczby bledną przy Yamalu. Anglik przed pełnoletnością zagrał około dwóch tys. minut w Premier League. Hiszpan w samej tylko Barcelonie ma już na liczniku 7800 minut. Messi w jego wieku miał za sobą ledwie dziewięć meczów w Barcelonie i 240 minut. Już to pokazuje, jakim wyjątkowym graczem jest Yamal. Mówi się o nim jako o nowym Messim, choć pewnie trzeba by było znaleźć jakieś inne określenie. Na razie Yamal jest kimś jeszcze bardziej wyjątkowym niż Argentyńczyk.
Już sama liczba meczów Hiszpana mówi nam, iż mamy do czynienia z czymś, czego jeszcze w zawodowym futbolu nie było. Jeszcze nikt w tym wieku nie doświadczył podobnych obciążeń. Ale to tylko jeden krok w nieznanym terytorium. Drugi to najwyższy kontrakt w drużynie dla gracza, który dopiero ma skończyć 18 lat. W wielu ligach taka umowa byłaby zabroniona.
W USA coś takiego byłoby zabronione
W 2006 roku NBA po negatywnych doświadczeniach z młodymi graczami zdecydowała, iż do ligi nie mogą dołączać koszykarze młodsi niż 19 lat. Zawodnicy tuż po skończeniu szkoły średniej zostali wyeliminowani z draftu. Muszą czekać co najmniej rok, aby podpisać zawodowy kontrakt w najlepszej koszykarskiej lidze świata.
W futbolowej NFL zawodnik może podpisać kontrakt dopiero po ukończeniu 21. roku życia, czyli trzy lata po ukończeniu szkoły średniej. Tu jednak powód jest taki, iż młodsi zawodnicy nie wytrzymaliby fizycznych wymagań ligi. W WNBA limit wieku pozostało wyższy: 22 lata.
Amerykanie z uwagi na niepewność co do przyszłości i rozwoju młodych graczy ograniczają też ich zarobki. Gdy LeBron James podpisywał pierwszy kontrakt w NBA, miał już umowę reklamową z Nike. Był uważany za gigantyczny talent. W drafcie był numerem jeden, ale w Cleveland Cavaliers nigdy nie był najlepiej zarabiającym zawodnikiem drużyny przez pierwszych osiem lat! Dopiero gdy przeszedł do Miami Heat, jego zarobki były najwyższe w drużynie. W baseballowej MLB były przypadki, gdy np. Joey Votto czy Mike Trout zostawali najlepszymi zawodnikami ligi, a ich zarobki dalej wynosiły kilka więcej niż 500 tys. dolarów rocznie, czyli ligowe minimum.
Barcelona w podróży po nieznanych wodach
Oczywiście ligi w USA rządzą się swoimi niepowtarzalnymi prawami, ale to, co wpłynęło na takie, a nie inne przepisy, to lata doświadczeń i dążenie do minimalizacji ryzyka dla właścicieli klubów. To właśnie praktyka z lat ubiegłych spowodowała przekonanie, iż zbyt wielkie pieniądze w młodym wieku zawodnika raczej psują niż dopingują do rozwoju. To także zaburzenie hierarchii w klubie. Weterani zwykle krzywym okiem patrzą na młokosów, którzy zarabiają więcej niż oni.
Barcelona sporo więc ryzykuje przedłużeniem umowy z Yamalem za tak gigantyczną stawkę. Nie ma gwarancji, iż tak wcześnie rozwinięty talent nie wypali się zbyt szybko. Nie ma pewności, jak zareaguje na podwyżkę, która z dnia na dzień uczyni go krezusem. Niewiadomą pozostaje, jak podwyżkę przyjmą inni w zespole. I wreszcie - jak wytrzyma to napięty budżet Barcelony? Z drugiej strony Barca niespecjalnie miała wybór. Innej możliwości niż pozostanie zawodnika w klubie na kolejne lata nikt nie rozpatrywał.
Na pewno przeżywający kłopoty finansowe klub nie będzie miał problemu z rejestracją nowej umowy Yamala. La Liga pozwala zatwierdzić do gry wychowanka przed 21. rokiem życia niezależnie od limitów na płace. Problemem natomiast będzie pozyskanie jakichkolwiek nowych graczy. Dla nich w limicie płac miejsca może już nie być.