Bach powiedział prawdę o relacji z Putinem. Poszło w świat

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Mikhail Metzel, screen https://www.youtube.com/watch?v=kNqZT6-8HHY


W ostatnim czasie media rozpisywały się o Thomasie Bachu, który lada moment ustąpi ze stanowiska przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz opuści całą organizację. Z wieści tych od razu ucieszyły się rosyjskie media. Jak wyglądają relacje Niemca z Władimirem Putinem? Okazuje się, iż ustępujący szef MKOI, łagodnie mówiąc, nie jest w Rosji mile widzianym gościem.
- W moim wieku nie jestem już najlepszym kapitanem. Potrzebujemy nowych liderów. Proszę, aby uszanowano moją decyzję. Jestem głęboko przekonany, iż leży to w najlepszym interesie naszego ruchu olimpijskiego - mówił Thomas Bach podczas Zgromadzenia Ogólnego organizacji w Paryżu. Od lata zeszłego roku wiemy, iż Niemiec nie będzie starał się o trzecią kadencję przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), którym jest od 2013 roku.


REKLAMA


Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg


Tak wyglądają relacje Bacha z Putinem. "Całkowicie zamrożone"
Pod koniec lutego Bach zapowiedział również, iż odejdzie z całej organizacji, której członkiem był od 1991 roku. Decyzja 71-latka została zaakceptowana przez Komitet Wykonawczy, a wszystkie zmiany w strukturach MKOI wejdą w życie pod koniec czerwca. Z powyższych wieści od razu ucieszyli się Rosjanie, którzy od dłuższego czasu nie przepadali za szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.


Zaraz po oficjalnym ogłoszeniu jego decyzji tamtejsze media wytknęły Bachowi wszystko, co się dało. "Z jego nazwiskiem wiąże się era masowych sankcji wobec Rosji. Bezprecedensowe sankcje, niemające nic wspólnego z Kartą Olimpijską, są z pewnością pierwszą rzeczą, za którą Bach przejdzie do historii. Wielu prawdopodobnie pamięta też jego współpracę z WHO podczas pandemii koronawirusa i kontrowersyjne stanowisko w sprawie konfliktu na Bliskim Wschodzie: pod jego przywództwem Izrael nie został wykluczony z udziału w Igrzyskach i nie podlegał żadnym ograniczeniom" - pisano.
W końcu sam Niemiec wypowiedział się nt. stosunków z Władimirem Putiniem. Jak się okazuje, jeszcze w 2014 były one pozytywne. Wszystko uległo zmianie po igrzyskach olimpijskich w Soczi, kiedy to ujawniono aferę dopingową z udziałem rosyjskich sportowców. Oliwy do ognia dolała również inwazja Putina na Ukrainę.
Zobacz też: FIS ma dwie informacje dla Norwegów po aferze na MŚ. Jedna jest dobra


- kooperacja z nim (Putinem - red.) układała się bardzo dobrze przed zimowymi IO w Soczi - tak jak układa się kooperacja z każdym rządem, z każdym szefem państwa będącego gospodarzem. Później działo się tak z głowami państw i rządów Brazylii, Korei Południowej, Japonii, Chin i w końcu z Emmanuelem Macronem i rządem francuskim - rozpoczął Thomas Bach w wywiadzie dla RND.
- Jednak niedługo po igrzyskach w Soczi ujawniono, iż w Rosji państwowy doping jest sponsorowany, co poważnie popsuło nasze stosunki. W rezultacie naszych działań od momentu inwazji na Ukrainę stosunki z Rosją nie tylko zostały całkowicie zamrożone, ale wręcz stały się całkowitym przeciwieństwem tego, co było wcześniej. Od tego czasu w Rosji nazywają mnie nazistą - zdradził 71-latek.
Idź do oryginalnego materiału