- W moim wieku nie jestem już najlepszym kapitanem. Potrzebujemy nowych liderów. Proszę, aby uszanowano moją decyzję. Jestem głęboko przekonany, iż leży to w najlepszym interesie naszego ruchu olimpijskiego - mówił Thomas Bach podczas Zgromadzenia Ogólnego organizacji w Paryżu. Od lata zeszłego roku wiemy, iż Niemiec nie będzie starał się o trzecią kadencję przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), którym jest od 2013 roku.
REKLAMA
Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg
Tak wyglądają relacje Bacha z Putinem. "Całkowicie zamrożone"
Pod koniec lutego Bach zapowiedział również, iż odejdzie z całej organizacji, której członkiem był od 1991 roku. Decyzja 71-latka została zaakceptowana przez Komitet Wykonawczy, a wszystkie zmiany w strukturach MKOI wejdą w życie pod koniec czerwca. Z powyższych wieści od razu ucieszyli się Rosjanie, którzy od dłuższego czasu nie przepadali za szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Zaraz po oficjalnym ogłoszeniu jego decyzji tamtejsze media wytknęły Bachowi wszystko, co się dało. "Z jego nazwiskiem wiąże się era masowych sankcji wobec Rosji. Bezprecedensowe sankcje, niemające nic wspólnego z Kartą Olimpijską, są z pewnością pierwszą rzeczą, za którą Bach przejdzie do historii. Wielu prawdopodobnie pamięta też jego współpracę z WHO podczas pandemii koronawirusa i kontrowersyjne stanowisko w sprawie konfliktu na Bliskim Wschodzie: pod jego przywództwem Izrael nie został wykluczony z udziału w Igrzyskach i nie podlegał żadnym ograniczeniom" - pisano.
W końcu sam Niemiec wypowiedział się nt. stosunków z Władimirem Putiniem. Jak się okazuje, jeszcze w 2014 były one pozytywne. Wszystko uległo zmianie po igrzyskach olimpijskich w Soczi, kiedy to ujawniono aferę dopingową z udziałem rosyjskich sportowców. Oliwy do ognia dolała również inwazja Putina na Ukrainę.
Zobacz też: FIS ma dwie informacje dla Norwegów po aferze na MŚ. Jedna jest dobra
- kooperacja z nim (Putinem - red.) układała się bardzo dobrze przed zimowymi IO w Soczi - tak jak układa się kooperacja z każdym rządem, z każdym szefem państwa będącego gospodarzem. Później działo się tak z głowami państw i rządów Brazylii, Korei Południowej, Japonii, Chin i w końcu z Emmanuelem Macronem i rządem francuskim - rozpoczął Thomas Bach w wywiadzie dla RND.
- Jednak niedługo po igrzyskach w Soczi ujawniono, iż w Rosji państwowy doping jest sponsorowany, co poważnie popsuło nasze stosunki. W rezultacie naszych działań od momentu inwazji na Ukrainę stosunki z Rosją nie tylko zostały całkowicie zamrożone, ale wręcz stały się całkowitym przeciwieństwem tego, co było wcześniej. Od tego czasu w Rosji nazywają mnie nazistą - zdradził 71-latek.