Siedem meczów z rzędu bez porażki, w tym zmiażdżenie FC Barcelony (3:0) i granie z takim zaangażowaniem, jakby od tego zależało życie zawodników. Remis z liderem Premier League – Arsenalem, grając godzinę w dziesiątkę, czyste konta z Tottenhamem, Wolves i Burnley. Logika w życiu nie wskazywała na to, iż Chelsea przegra akurat z Leeds. A przegrała i to zasłużenie.
Chelsea liczyła na to, iż doskoczy do czołówki. W końcu mierzyła się z zespołem ze strefy spadkowej, który przegrał cztery ligowe mecze z rzędu. Co mogło pójść nie tak? Poszło w tym spotkaniu wszystko. The Blues polegli w fatalnym stylu, a pogrążyli się sami babolem w defensywie.
Chelsea niespodziewanie przegrała z Leeds United
Jeżeli ktoś nie wiedziałby, która drużyna na boisku to Chelsea, to patrząc na formę – wskazałby zdecydowanie, iż Dominic Calvert-Lewin, Ao Tanaka czy Anton Stach to muszą być piłkarze The Blues. Zobaczyłby jeszcze Ethana Ampadu, czyli wychowanka Chelsea i by się w tej tezie utwierdził. To Pawie wyglądały bowiem jak zespół, który przed chwilą pokonał Barcelonę i jest mocno nakręcony.
Może i nie brylowały w posiadaniu piłki, ale na pewno wyróżniły się tym, iż potrafiły uderzyć we właściwym momencie. Zresztą, to nie Chelsea, a Leeds rozpoczęło od ataków, a już w szóstej minucie po rzucie rożnym do siatki trafił Jaka Bijol. Wyprzedził Liama Delapa i pokazał doskonały timing przy uderzeniu głową.
Chelsea była kompletnie bezradna, klepała z przodu bez pomysłu, a z tyłu… nie potrafiła kryć przy stałych fragmentach. Pascal Struijk prawie podwyższył wynik na 2:0 po… drugim w tym meczu dla Leeds kornerze. The Blues grali słabo, a chwalony ostatnio Estevao tylko się frustrował. „Czyścił” go z łatwością Gudmundsson. Brazylijczyk dostał choćby żółtą kartkę za faul. I to bardzo brzydki – po chamsku kopnął tego samego Gudmundssona, który świetnie sobie z nim radził.
Gracze Mareski robili błędy w obronie i kolejny taki – tym razem strata Enzo Fernandeza – poskutkował drugim golem dla gospodarzy. W 43. minucie Tanaka oddał taki strzał:
AO TANAKAAAAAA! Cudowna bramka Japończyka i Leeds ma drugiego gola w starciu z Chelsea!
Transmisja meczu w CANAL+: https://t.co/45gDeTjRc6 pic.twitter.com/dAGYQn8iyx
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 3, 2025
Druga połowa rozpoczęła się „setką” Lucasa Nmechy, który uderzył prosto w Roberta Sancheza. Mogło być 3:0, a licząc uderzenie Struijka z pierwszej części – choćby 4:0. I nikt nie mógłby mieć pretensji.
Czy Chelsea zrobiła coś później? No nie za bardzo, choć – paradoksalnie – strzeliła gola. Pedro Neto oddał jedyny celny strzał swojego zespołu. Szczęście takie, iż akurat zdobył w ten sposób bramkę i dał jeszcze nadzieję The Blues. Wprowadzony po przerwie Gittens pognał lewym skrzydłem, wygrał pojedynek i zagrał podcinkę na dalszy słupek, a tam akcję zamknął właśnie Neto.
Królowały jednak błędy, błędy i jeszcze raz błędy… A najgorszy przytrafił się Chelsea przy straconej bramce numer trzy. Tosin Adarabioyo, który ostatnio sympatykom The Blues przypomina raczej o najgorszych występach Axela Disasiego, stracił piłkę we własnym polu karnym. Odwaga w pressingu gospodarzy została tym samym wynagrodzona – Noah Okafor powalczył o futbolówkę wślizgiem i zrobił to skutecznie. Robert Sanchez nie był w stanie złapać piłki i Dominic Calvert-Lewin, stojąc „na sępa”, zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w karierze. Zamknął mecz.
| GOAL: DOMINIC CALVERT-LEWIN MAKES IT THREE!!!
Leeds 3-1 Chelsea#LEECHE
— Premier League fans page (@premleagueN) December 3, 2025
Nic się już więcej nie wydarzyło. Chelsea miała 20 minut, ale grała przez cały czas przeciętnie i nie za bardzo wierzyła w misję comebacku. Była zespołem dużo gorszym i zasłużenie przegrała. Statystyka xG nie zawsze jest wiążąca i raczej to futbolowa ciekawostka, ale tu warto ją przytoczyć, bo mamy miazgę – 2.21 do 0.57 dla Pawi. W nagrodę wyskoczyły ze strefy spadkowej, a spadł tam West Ham.
Leeds United – Chelsea 3:1 (2:0)
- 1:0 – Bijol 6′
- 2:0 – Tanaka 43′
- 2:1 – Pedro Neto 50′
- 3:1 – Calvert-Lewin 72′
CZYTAJ WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE NA WESZŁO:
- Blisko sensacyjnego comebacku. Dziewięć goli w Anglii
- Erling Haaland pobił kolejny rekord. Nie do zatrzymania
- Trener Chelsea wściekł na sędziów. „Dlaczego oceniają to inaczej?”
Fot. Newspix

6 godzin temu















