ATP Challenger Tour 2024 – podsumowanie

tenisbydawid.pl 2 tygodni temu

ATP Challenger Tour po raz pierwszy przebił barierę 200-stu turniejów w jednym sezonie (207). Ponad połowę z nich rozegrano na kortach ziemnych (104), a z kalendarza zniknął ostatni bastion nawierzchni dywanowej w Ismaning. Kto zachwycił w minionym roku i jak spisali się Polacy?

Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis

Najlepsi gracze sezonu

Sześć tytułów jako jedyny zgarnął w tym roku Damir Dzumhur, który wygrał swoje wszystkie finały (Barletta, Ostrawa, Zagrzeb, Santo Domingo, Stambuł, Maia). Bośniak nie prezentował może takiej formy bardzo regularnie i zaliczył też sporo wczesnych porażek, ale szczególnie przy obowiązującej od tego roku nowej dystrybucji punktów to właśnie ostatnie mecze w turniejach zaczynają być jeszcze bardziej kluczowe, a tam 32-latek był nie do zatrzymania.

Cztery trofea zapisał na swoim korcie Jacob Fearnley, popisując się też niesamowitym procentem zwycięstw w głównych drabinkach (27-3, 90%). Awans rankingowy Brytyjczyka był po prostu astronomiczny i nikt nie spodziewał się, iż dosłownie w pół roku (bo jeszcze do czerwca był zawodnikiem Texas Christian University) uda mu się dotrzeć do pierwszej setki rankingu ATP.

Aż piętnastu zawodników sięgnęło po trzy singlowe tytuły, a nas cieszy fakt, iż jednym z nich był Polak, Kamil Majchrzak. Fearnleya swoim procentem wygranych gonił Valentin Vacherot (21-3, 88%), chociaż realnie było to raczej odwrotnie. Reprezentant Monako zaczął bowiem sezon na niesamowitym poziomie, ale prawie całą drugą połowę roku pauzował z kontuzją. Najwięcej meczów w turniejach ATP Challenger Tour wygrał Camilo Ugo Carabelli (49), zaraz za nim uplasował się zaś jego rywal z półfinałów w Campinas i Montevideo, Tristan Boyer (44). Amerykańskich fanów bardzo cieszyły sukcesy młodzieży – Learner Tien (35-9) i Nishesh Basavareddy (41-13) w pewnym momencie kompletnie zdominowali Challengery za oceanem.

Rekordy, ciekawostki

Niesamowitego osiągnięcia dokonał Richard Gasquet. Francuz już w 2002 roku został drugim najmłodszym zwycięzcą turnieju ATP Challenger Tour (rekordzistą do dziś pozostaje Michael Chang, który miał 15 lat i 7 miesięcy w Las Vegas 1987). Ponad dwie dekady później Gasquet zapisał się w historii po drugiej stronie barykady. Wygrywając Challengera w Cassis, został trzecim najstarszym triumfatorem na tym poziomie, przegrywając o miesiąc z Fernando Verdasco (Monterrey 2022) i o ponad rok z Ivo Karloviciem (Calgary 2018).

W poprzednim sezonie Andy Murray i Stan Wawrinka spotkali się w pierwszym meczu ATP Challenger Tour będącym rewanżem za półfinał wielkoszlemowy (2016-17 French Open). Tym razem do takiego starcia doszło pomiędzy Marinem Ciliciem i Kylem Edmundem, którzy nie grali ze sobą od półfinału Australian Open 2018. Lepszy okazał się znów Chorwat, który pod koniec tego samego miesiąca w wielkim stylu wygrał turniej ATP 250 w Hangzhou.

Bernard Tomic jest znany z krótkich spotkań (legendarny pojedynek z Jarkko Nieminenem w Miami trwał 28 minut), był więc też świetnym kandydatem do pobicia rekordu najkrótszego finału w cyklu ATP Challenger Tour. Oczywiście Australijczyk był po tej stronie przegrywającej, wygrywając w 39 minut tylko jednego gema z Learnerem Tienem. Dotychczasowy rekord wynosił zaś 43 minuty i należał do Jo-Wilfrieda Tsongi, który zdemolował Dudiego Selę pięć lat temu w Cassis. Tomic w finale w Fairfield ochoty na grę nie miał, ale ostatecznie i tak sezon zaliczy do udanych. Po raz pierwszy od trzech lat wróci bowiem do eliminacji wielkoszlemowych.

Gra bez podatku po wpisaniu kodu TBD

Mało kto pamięta występ Paolo Maldiniego w deblowym Challengerze w Mediolanie siedem lat temu (zresztą jednym z jego rywali był Tomasz Bednarek), ale podobną historię napisał w tym roku Diego Forlan. Legenda Atletico Madryt, Villarrealu, czy reprezentacji Urugwaju od jakiegoś czasu startowała w rozgrywkach powyżej 45-go roku życia i stopniowo powstawał o tym swego rodzaju szum medialny. Później pojawił się pomysł, by w Montevideo Forlan zaliczył swój profesjonalny debiut tenisowy. Wraz z Federico Corią udało im się ugrać trzy gemy z Borisem Ariasem i Federico Zeballosem, ale Urugwajczyk ani razu nie utrzymał swojego podania. Pokazał jednak kilka niezłych reakcji przy siatce i niewątpliwie tenisistą od Maldiniego jest lepszym. Jest jednak prawdopodobne, iż podobnie jak w przypadku Włocha, może to być jego jedyny profesjonalny występ.

Występy Polaków – Kaśnikowski i Majchrzak z regularnymi sukcesami

Kamil Majchrzak

38 zwycięstw/13 porażek (33-10 w głównych drabinkach), tytuły w Kigali, Bratysławie i Villenie, finał w Skopje

Majchrzak dopiero na początku tego sezonu wracał po dyskwalifikacji związanej z pozytywnym testem antydopingowym. Spodziewaliśmy się iż będzie się piął w górę, ale ostatecznie robił to naprawdę sprawnie i były choćby perspektywy na powrót do pierwszej setki. Gros jego występów to właśnie cykl ATP Challenger Tour, gdzie po raz pierwszy w karierze zgarnął aż trzy tytuły w jednym roku. Po prostu pokazał klasę i wrócił do swojego topowego poziomu w ekspresowym tempie.

Maks Kaśnikowski

30 zwycięstw/24 porażki (27-23 w głównych drabinkach), tytuły w Oeiras i Poznaniu

Kaśnikowski również rozegrał znakomity sezon, przebijając się do Top 200 rankingu ATP i debiutując w eliminacjach wielkoszlemowych (które zresztą przeszedł na US Open). Na poziomie ATP Challenger Tour pojawiły się pierwsze trofea i wreszcie praktycznie nie trzeba było grać w eliminacjach. Cieszy też tytuł zdobyty przez Maksa przed własną publicznością, poprzednim Polakiem z takim osiągnięciem był Hubert Hurkacz sześć lat temu, również w Poznaniu. Na razie nic nie wskazuje na to, by na takim poziomie Kaśnikowski miał się nie utrzymać.

Daniel Michalski

14 zwycięstw/17 porażek (3-8 w głównych drabinkach), ćwierćfinał w Szekesfehervarze

Przynajmniej na poziomie ATP Challenger Tour to nie był zbyt udany sezon w wykonaniu Michalskiego, który będzie musiał teraz sporo pracy włożyć w odbudowę rankingu i powrót do grania na tym szczeblu regularniej. Dobrze będziemy wspominać wygraną z Dominikiem Thiemem na Węgrzech czy świetny poziom w starciu z Danielem Altmaierem w Szczecinie. Pod koniec roku Polak pokazał, iż wygrywać mocne turnieje ITF wciąż potrafi i właśnie tam pewnie zacznie kolejny sezon.

Pozostali singliści pojawiali się w turniejach tej rangi raczej sporadycznie. Jeden mecz w eliminacjach w Nottingham wygrał Kacper Żuk, który niedawno zawiesił swoją zawodową karierę. Filip Peliwo aż cztery razy przechodził turnieje kwalifikacyjne (Nottingham, Glasgow, Tyler, Kozerki), ale tylko w tym polskim turnieju dał radę wygrać mecz w głównej drabince. Rankingowo również zaliczył w tym sezonie spory spadek. Jedną rundę w turnieju głównym w Troyes przeszedł Olaf Pieczkowski. Pozostali zaliczyli maksymalnie kilka występów, najczęściej w kwalifikacjach i bez sukcesów do odnotowania.

Drzewiecki i Matuszewski razem do góry

Jest za to o czym mówić, jeżeli chodzi o występy deblistów. Piotr Matuszewski zgarnął aż sześć tytułów, co pozwoliło mu pomnożyć swój dotychczasowy karierowy dorobek razy cztery. W Nowym Delhi jego partnerem był Matthew Christopher Romios, w Porto zaś Daniel Cukierman. Ale największe sukcesy święcił u boku innego Polaka, Karola Drzewieckiego. Panowie razem zaliczyli dziesięć finałów, wygrywając cztery z nich. Najlepszą formę złapali pod koniec roku, wygrywając czternaście z ostatnich piętnastu spotkań. Matuszewski latem zadebiutował w pierwszej setce, Drzewiecki dotarł tam w listopadzie. Dla deblistów taki ranking nie otwiera jeszcze drogi do gry w turniejach wielkoszlemowych, ale to już wyraźny krok w stronę czołówki.

Trochę lepiej niż w poprzednim sezonie radził sobie Szymon Walków, który docierał do fazy półfinałowej aż osiem razy. Połowę z nich u boku Mircei-Alexandru Jecana, ale ten najlepszy wynik Polak zanotował w Szczecinie z Ryanem Seggermanem. Finał takiego turnieju to aż 75 punktów do rankingu i notowania 29-latka poszły znacząco w górę w porównaniu z rokiem ubiegłym. Być może w kolejnym sezonie więcej zobaczymy w Challengerach Szymona Kielana czy Filipa Pieczonki, którzy razem wygrali w tym roku siedem turniejów ITF.

PODSUMOWANIE ATP TOUR 2024 – KLIKNIJ TUTAJ!

Wszystkie zawodowe mecze tenisa możesz obstawiać i oglądać w Betclic, a wpisując kod TBD podczas rejestracji w pole “kod promocyjny z freebetem otrzymasz pierwszy zakład bez ryzyka do 50 PLN, gra bez podatku, cashout, edycja zakładu, transmisje na żywo oraz wiele innych!

Kod TBD wpisuje się w pole na kod promocyjny na trzeciej planszy!

Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszej grupie!

Hazard wiąże się z ryzykiem. BEM Operations Ltd. to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 18+

Idź do oryginalnego materiału