6 - już tyle wygranych turniejów wielkoszlemowych ma na swoim koncie Iga Świątek (4. WTA). Do czterech triumfów w Rolandzie Garrosie i jednego w US Open, teraz dołożyła Wimbledon. Polka w finale zdeklasowała 6:0, 6:0 Amandę Anisimową (14. WTA).
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!
Amanda Anisimova przyznała wprost! Oto przyczyna jej klęski z Igą Świątek
Amanda Anisimowa całkowicie zawiodła w finale. Od początku meczu prezentowała się słabo. Amerykanka popełniła aż 28 niewymuszonych błędów, przy zaledwie jedenastu Igi Świątek. W pomeczowym wywiadzie na korcie Anisimowa się rozpłakała. Potem Amerykanka zabrała głos na konferencji prasowej. Przyznała wprost, co było przyczyną jej klęski z Igą Świątek.
- Chyba zamarłam trochę przez nerwy. Już przed meczem byłam zdenerwowana, ale nie jakoś ekstremalnie. Bardziej byłam podekscytowana możliwością rywalizacji. Może też trochę opadłam z sił po tych dwóch tygodniach walki. Nie trenowałam dzień wcześniej, bo czułam się zmęczona. choćby podczas porannej rozgrzewki musiałam odpoczywać po każdej wymianie. Myślę, iż moim największym problemem była kondycja fizyczna. Przetrwać dwa tygodnie w turnieju wielkoszlemowym to duże wyzwanie - powiedziała Anisimowa.
Doceniła też klasę Igi Świątek.
- Z drugiej strony Polka zdecydowanie mi utrudniła grę. Jest niesamowitą zawodniczką i zasłużyła na wygraną. Grała bardzo dobrze i szacunek dla niej - dodała.
Eksperci pytali Anisimową, czy wyczerpujący mecz półfinałowy z Aryną Sabalenką (trwał dwie godziny i 38 minut i zakończył się wygraną Amerykanki 6:4, 4:6, 6:4) sprawił, iż w finale nastąpił spadek formy.
- Myślę, iż przez upał tamten mecz był ekstremalnie wyczerpujący i to mogło mieć wpływ. Już wtedy czułam, iż mój poziom gry spadał, robiłam błędy, których normalnie bym nie popełniła. Ale nie chcę zrzucać winy na jedno czy drugie. Muszę to przemyśleć i zrobić wszystko, żeby się to więcej nie powtórzyło - dodała Amerykanka.
Zobacz także: Tego jeszcze nie było. Tak Amerykanie nazwali Świątek
Dziennikarz zwrócił uwagę, iż podczas rozgrzewki Amerykanka dotykała prawego ramienia. Czy to miało wpływ na jej grę - spytał.
- Może miało to wpływ. Bolało mnie trochę podczas rozgrzewki. Ale nie wiem, co się działo z moim serwisem. Od jakiegoś czasu z nim walczę, co chyba widać po statystykach - odpowiedziała.
Dla Anisimowej był to pierwszy występ w finale turnieju wielkoszlemowego. Iga Świątek grała w sześciu i wszystkie wygrała.