Dla Chelsea ten finał był pierwszym na arenie europejskiej od 2021 roku. Wówczas w angielsko-angielskim finale Ligi Mistrzów ograli 1:0 Manchester City. Betis nigdy wcześniej w takowym udziału nie brał, choć przemawiała za nim historia... hiszpańskich klubów w Polsce. W naszym kraju odbyły się dwa finały Ligi Europy (Warszawa 2015 i Gdańsk 2021) oraz Superpuchar UEFA (Warszawa 2024). Wszystkie te mecze wygrywały hiszpańskie drużyny (2015 - Sevilla, 2021 - Villareal, 2024 - Real Madryt).
REKLAMA
Zobacz wideo Rozmowa Lewandowski - Kucharski. Nagranie z restauracji "Baczewski" w Warszawie [6 stycznia 2020 rok]
Chelsea przespała pierwszą połowę. Ale jak się obudzili... nie było czego zbierać
Po pierwszej połowie wydawało się, iż ten prohiszpański trend się nie zmieni. Betis objął prowadzenie już w 9. minucie po bajecznym podaniu Isco i skutecznym uderzeniu Eza Abde. Zespół z Sewilli ogólnie prezentował się znacznie lepiej, był dużo aktywniejszy. Chelsea z kolei wyglądała, jakby dopiero co ich wszystkich wyrwano z łóżek. Dopiero po przerwie, i to też nie od razu, postanowili zagrać w piłkę. Jednak gdy to zrobili, rzucili rywali na kolana. Gol Enzo Fernandeza w 65. minucie dał wyrównanie. Pięć minut później niemalże klatką piersiową Nicolas Jackson trafił na 2:1. Bramka Jadona Sancho z 83. minuty zakończyła emocje w tym starciu, a Moisesa Caicedo z doliczonego czasu gry dobiła Betis.
Angielskie media nie kryły euforii po triumfie i szacunku wobec Chelsea. Dziennik "The Guardian" podkreślał, iż londyńczycy zdali test. Trudny test, który zafundowali im Hiszpanie. - Nich nikt choćby nie próbuje mówić, iż dla Chelsea ten puchar nic nie znaczy, bo trofeum to trofeum. Real Betis brutalnie się dziś o tym przekonał. Byli dziś znakomici do przerwy, ale po niej Isco zniknął, strzelec gola Ez Abde doznał kontuzji, a Chelsea skorzystała ze swojej napakowanej umiejętnościami ławki rezerwowych i wróciła w wielkim stylu. Zasłużyli na to, nie ma wątpliwości, ale Betis zmusił ich do ciężkiej pracy - czytamy.
Trofeum, które zdecydowanie ma znaczenie
"Daily Telegraph" także podkreślił, iż to zwycięstwo jest dla Chelsea cenniejsze, niż ich rywale będą w stanie przyznać. - Oni wiedzą, co będą gadać ich rywale. Że klub o takiej marce nie powinien w ogóle grać w Lidze Konferencji, iż to zwycięstwo było obowiązkiem. Słyszeli to wiele razy. Ale spróbujcie teraz powiedzieć 11 tysiącom fanów Chelsea we Wrocławiu, iż to trofeum jest bez znaczenia. Powiedzieć Palmerowi, iż jego znakomity występ jest bezwartościowy. Powiedzieć trenerowi Enzo Maresce, który po trzecim golu padł w ramiona piłkarzy, iż to się nie liczy. Zwycięskimi finałami buduje się DNA zwycięzcy, a Chelsea pozbierała się dziś po golu Eza Abde i zrobiła to, co do niej należało - pisze dziennik.
Bohater był jeden. Gwiazdor napędził cały zespół
"Cole Palmer zainspirował Chelsea do wielkiego powrotu i zwycięstwa w finale Ligi Konferencji!" - krzyczy wręcz w tytule "The Standard". - Palmer zanotował dwie wspaniałe asysty, które odrodziły Chelsea po ślimaczej wręcz pierwszej połowie. Od Chelsea oczekiwało się zwycięstwa w tych rozgrywkach, ale można było mieć wątpliwości do przerwy, gdy Betis był na zasłużonym prowadzeniu. Później Enzo Fernandez i Nicolas Jackson zamieniali na gole podania Palmera. To prowadzenie nie było już zagrożone, a Jadon Sancho i Moises Caicedo położyli emocje spać. Chelsea wygrała Ligę Konferencji i uzupełniła kolekcję bogatą już w Ligę Europy oraz Ligę Mistrzów - czytamy.