Angelika Mach i Jacek Wosiek tuż przed olimpijskim maratonem

2 miesięcy temu
Zdjęcie: Angelika Mach i Jacek Wosiek tuż przed olimpijskim maratonem


Angelikę Mach oraz trenera Jacka Wośka spotkaliśmy na Torwarze, gdy zawodniczka i szkoleniowiec odbierali sprzęt sportowy, z którego korzystać będą na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Zapytaliśmy ich jak przebiegły ostatnie tygodnie przygotowań przed docelowym startem, co jeszcze planują wykonać i jakie są założenia na olimpijski bieg. Rozmowa miała miejsce 18 lipca, czyli w okresie, gdzie do wykonania były jeszcze ostatnie szlify.

Bartłomiej Falkowski, Bieganie.pl: Jak wyglądały ostatnie tygodnie w Szklarskiej Porębie?

Angelika Mach: Super, właśnie teraz zaczęliśmy biegać takie dłuższe odcinki w tempach startowych. Mamy teraz czas, by po Kenii wejść na takie dłuższe odcinki w tempie maratonu i jest dobrze!

Jak się widzieliśmy ostatnio byłaś taka wyluzowana i spokojna przed wylotem do Kenii. Czy teraz, niedługo przed Twoim startem w Paryżu czujesz już jakiś stres?

Nie, dalej jest luz. Pewnie dopiero jak pojadę do Paryża, wejdę na Wioskę Olimpijską, będę bliżej startu, to poczuję jakiś stres.

Jakbyś oceniła przygotowania w Kenii?

W Kenii wyszło super. Praktycznie od Mistrzostw Europy w Rzymie jestem na planie trenera Jacka Wośka. Miałam w Kenii takie treningi budujące, które naprawdę mnie zbudowały i teraz po przyjeździe do Polski nie mam problemu, by biegać na dłuższych odcinkach w tempach startowych do maratonu. Jestem pozytywnie nastawiona.

W Paryżu będzie sukces?

Będzie!

O treningi i przygotowania zapytaliśmy też Jacka Wośka, który jako trener kadrowy maratonu przygotowywał zarówno Aleksandrę Lisowską, jak i Angelikę Mach do startu w Paryżu. W naszym podkaście kibice mogli posłuchać, jak wygląda trening pod okiem dwóch szkoleniowców. Trenera Jacka Kostrzeby, który trenuje Angelikę Mach od kilku sezonów oraz Trenera Wośka, z którym biegaczka pracuje podczas obozów kadrowych. W okresie przed Igrzyskami dualizm ten zniknął na rzecz łatwiejszych przygotowań.

Jak trener ocenia przygotowania swoim okiem? Czy to co miało być zrealizowane, zostało zrobione?

Jacek Wosiek: W Kenii było jeszcze różnie. Nie zawsze Angelika miała odpowiednią reakcję potreningową. Niektóre treningi przychodziły z większym trudem niż należało się spodziewać. Od miesiąca już to wygląda dobrze. Nastąpiła duża zmiana w treningu. Wszystko zostało wyprostowane i teraz jest w najlepszym porządku.

Angelika powiedziała nam, iż od imprezy w Rzymie jest na pana planie treningowym. Jaka myśl treningowa została zmieniona w takim razie?

Zmiana polega na tym, iż tylko jedna osoba jest odpowiedzialna za ten plan treningowy. Nie ma mowy o uzgadnianiu jakiegoś planu. Można powiedzieć, iż jest nastawiona na wykonywanie mojego despotycznego planu.

Czy mogę zapytać o te ostatnie treningi przed maratonem? Może jakiś amator będzie mógł wziąć coś dla siebie?

Nie polecam! (Śmiech) Najpierw trzeba przejść odpowiednią drogę treningową, by móc wykonać kolejne treningi. Jak można zobaczyć, ostatnio wszystkie treningi wykonują razem z Olą Lisowską. To nie jest tak, iż ja już teraz mogę w stu procentach powiedzieć, co wykonają. Obserwuję je na treningach i można powiedzieć, iż jak kucharz dodaję sobie elementy treningu, których uważam, iż jeszcze brakuje. Na to, co widziałem na ostatnich treningach, gdzie biegaliśmy odcinki dwu i trzykilometrowe, szybką trzydziestkę, gdzie ostatnia szóstka, to były już prędkości rzędu 3:37 – 3:33 to widzę, iż brakuje jeszcze podbicia kilometrówkami, żeby dać swobodę prędkości. Żeby to wszystko utrzymać, żeby forma była we właściwym momencie, to brakuje jeszcze jakiegoś dłuższego biegu. Nie takiego typowego longa, tylko coś krótszego, np. dwadzieścia kilometrów na wyższych prędkościach, żeby wytrzymałość zachować na dobrym poziomie. Jeszcze taki trening, który dla mnie dużo mówi, to odcinki sześciokilometrowe biegane na prędkościach startowych i wyższych. To jest taki trening wykańczający. Jakbyśmy robili ciasto, to jest taka polewa na tej całej robocie.

Ile tych szóstek i jaka przerwa? To zawsze gorący temat „jaka jest przerwa?”.

Trzy. No… akurat tu robimy długą przerwę, trzyminutową. To już jest długa przerwa.

Tak, to już jest bardzo długa przerwa w dzisiejszych czasach. Na koniec chciałbym zapytać, czy trener już myślał o taktyce, ewentualnym wyniku, czy można już to planować?

Ja na razie o tym nie myślę. Dla mnie podstawą jest przygotowanie życiowej formy, żeby dziewczyny były w życiowej formie. Tak mi się wydaje, iż są na dobrej drodze, by ta forma była życiowa. Bardziej się martwię o strefę mentalną, o to jak wytrzymają od strony psychicznej, bo od strony fizycznej to dobrze wygląda. Mam już takie doświadczenie, iż na igrzyskach, większą rolę odgrywa głowa niż te przygotowanie fizyczne. To jest dla zawodników potworny stres. o ile będą przygotowane na życiową formę to wtedy będziemy celować w miejsce, taktykę. Dla mnie teraz najważniejsze jest wykończenie tej roboty.

Trzymamy kciuki za te wykończenie. Trener tak rzeczowo i spokojnie opowiada o tym, więc liczę na to, iż ten spokój przeniesie się też na dziewczyny i pojadą do Paryża z dobrym mentalem.

Jest dobre nastawienie. Dziewczyn są zadowolone po tych ciężkich jednostkach, widzą, iż robota idzie do przodu, więc jesteśmy dobrej myśli.

Idź do oryginalnego materiału