Amerykanie wydali bezlitosny wyrok. "Nadzieje Igi Świątek legły w gruzach"

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Fot. Rula Rouhana / REUTERS


Iga Świątek po odpadnięciu z turnieju WTA 1000 w Dubaju na etapie ćwierćfinału po raz kolejny wskazywała na problem z kalendarzem kobiecych zmagań. - Nie jesteśmy w stanie grać przez wiele lat, tydzień po tygodniu - mówiła. Apele polskiej tenisistki są jednak bezskuteczne, albowiem eksperci podkreślają, iż nic w tej kwestii się nie zmieni. - Jest zbyt wielu ludzi, którzy są odpowiedzialni i którzy są ekonomicznie zachęcani do utrzymywania status quo - odpowiada dziennikarz Matt Futterman.
Luty jak zwykle był bardzo intensywnym czasem dla najlepszych tenisistek świata. W ciągu dwóch tygodni rozgrywane są aż dwa prestiżowe turnieje WTA 1000 na Bliskim Wschodzie - konkretnie w Dosze i Dubaju. Iga Świątek po raz pierwszy od czterech lat nie triumfowała w stolicy Kataru - odpadła na półfinale. Etap wcześniej zakończyła swoje zmagania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.


REKLAMA


Zobacz wideo Kryzys dopadł Igę Świątek? Wesołowicz: Zacznie się bagno


Amerykanie okazali się bezlitośni. "Nadzieje Igi Świątek legły w gruzach"
Polska tenisistka po ostatnim przegranym meczu z Mirrą Andriejewą została zapytana o słabsze wyniki zawodniczek z czołówki WTA. gwałtownie z Dubajem pożegnały się też m.in. Aryna Sabalenka czy Coco Gauff. - Czy to kwestia kalendarza kobiecego tenisa? Czy widzisz trudność w wygrywaniu imprez rangi WTA 1000 jednej po drugiej? - pytał dziennikarz.
- Na pewno ma to związek z kalendarzem. Nie jesteśmy w stanie grać przez wiele lat, tydzień po tygodniu. Mam wrażenie, iż kalendarz nam nie sprzyja, to na pewno. Nie chodzi tylko o napięty harmonogram. Musimy zmieniać kontynenty, nawierzchnie, piłki. To nie jest łatwe - odpowiedziała Iga Świątek. W dodatku Polka uważa, iż miała zbyt mało czasu w treningi i odpoczynek po Australian Open, co miało wpływ na jej grę na Bliskim Wschodzie. - Prawdę mówiąc, zwykle staram się nie mówić tak bezpośrednio, ale winę za występ zrzuciłabym na brak wcześniejszych ćwiczeń. Po prostu nie miałam odpowiedniej ilości czasu, by je wykonać - zakończyła.


"W ciągu ostatnich pięciu lat odbyło się 28 turniejów WTA 1000, które ustawiono "dwójkami’". Policzyliśmy, iż zaledwie w 12 przypadkach na 56 możliwych półfinalistka z pierwszej z imprez doszła następnie co najmniej do półfinału drugiej. To daje zaledwie 21 procent skuteczności" - analizował Dominik Senkowski ze Sport.pl.
To nie był oczywiście pierwszy raz, kiedy wiceliderka rankingu WTA sygnalizuje ten problem. Nie zanosi się jednak na żadne zmiany. Znany dziennikarz Matt Futterman wyjaśnił, dlaczego prośby Świątek pozostały i pozostaną bez echa. - Myślę, iż jest to bardzo trudne, biorąc pod uwagę obecną strukturę tego sportu. Jest zbyt wielu ludzi, którzy są odpowiedzialni i którzy są ekonomicznie zachęcani do utrzymywania status quo, a jedynym sposobem na skrócenie sezonu jest pozbycie się niektórych turniejów, a to bardzo trudne do zrobienia, ponieważ ludzie są w nie bardzo zaangażowani. Innym rozwiązaniem jest zmniejszenie liczby obowiązkowych turniejów, które wpływają na ranking - stwierdził Futterman w podkaście "The Inside-In Tennis".


Dziennikarz podkreślał, iż w czasach, gdy aspekt ekonomiczny turnieju jest uważany za najważniejszy, usunięcie niektórych wydarzeń może mieć ogromny wpływ na finanse. Ponadto, przy różnych umowach sponsorskich trwających wiele lat, najważniejsze staje się funkcjonowanie turnieju. "Nadzieje Igi Świątek legły w gruzach" - tak podsumował to amerykański portal Essentially Sports.
Przed Igą Świątek kolejny intensywny czas, albowiem w marcu rozegrane zostanie "Sunshine Double" - turnieje WTA 1000 w Indian Wells oraz Miami. Polka w przeszłości wygrywała obie imprezy, choć lepiej radzi sobie w Indian Wells, gdzie będzie bronić tytułu.
Idź do oryginalnego materiału