Pojedynek Canelo ze Scullem wisiał w powietrzu tak naprawdę od wielu miesięcy. Federacja IBF wyznaczyła niepokonanego wcześniej Kubańczyka jako obowiązkowego pretendenta dla mistrza. Ten jednak we wrześniu 2024 roku stanął naprzeciwko Edgara Berlangi (wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów) i IBF pozbawiło go pasa mistrzowskiego wagi superśredniej, a co za tym idzie tytułu niekwestionowanego mistrza, który ten dzierżył od listopada 2021 roku.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda
Canelo został pozbawiony pasa. Dziś może... podziękować
Od tamtej pory pas IBF i tak trafił w ręce Sculla (wygrał w październiku zeszłego roku z Władimirem Szyszkinem), więc jego starcie z Alvarezem stało się nieuniknione. Murowanym faworytem był Canelo, który paradoksalnie na pozbawieniu go pasa zyskał szansę, by znów przejść do historii. Mógł bowiem stać się pierwszym dwukrotnym niekwestionowanym mistrzem wagi superśredniej.
Beznadziejny "hit". Pobili niechlubny rekord
Sam pojedynek okazał się gigantycznym rozczarowaniem pod kątem sportowym. Alvarez był w nim stroną dominującą, ale Scull nie robił wiele, by to zmienić. Przez większość walki koncentrował się na unikaniu ciosów. Do tego stopnia, iż w mediach społecznościowych nie zostawiono na nim suchej nitki. "On nie powinien już nigdy więcej walczyć, to obraza dla sportu", "Jedna z najgorszych walk wieczoru w historii. Scull nie jest wojownikiem", "Całą noc czekałem, by zobaczyć, jak Canelo próbuje walczyć sam, podczas gdy Scull sobie tańcuje" - to tylko niektóre z komentarzy na portalu X.
Zresztą o fatalnym poziomie starcia najlepiej świadczy fakt, iż obaj zawodnicy wyprowadzili w nim tylko 445 uderzeń. To oficjalnie najmniej w historii bokserskich pojedynków 12-rundowych. Sędziowie jednogłośnie wskazali na Alvareza, choć zupełnie nie było między nimi zgody co do tego, ile rund dokładnie wygrał (115-113, 116-112, 119-109). Canelo czeka teraz oficjalnie ogłoszone po jego zwycięstwie starcie z niepokonanym Terencem Crawfordem (41-0). Amerykanin ma w dorobku m.in. niekwestionowane mistrzostwo świata w wadze półśredniej.
Michał Cieślak poznał potencjalnego rywala
Dodajmy jeszcze, iż na tej samej gali zmierzyli się Badou Jack (29-3-3) i Noel Mikaeljan (27-3). Jednogłośną decyzją sędziów wygrał ten pierwszy i obronił pas mistrza świata WBC w wadze junior ciężkiej. Była to bardzo ważna walka dla Michała Cieślaka (27-2). Polaka niedługo czeka starcie z Jeanem Pascalem (37-7-1) o pas tymczasowy WBC w wadze junior ciężkiej. Zwycięzca tej walki zmierzy się z Badou Jackiem o adekwatne mistrzostwo.