Po czterech kolejkach Elite League nasza reprezentacja do lat 20 miała na koncie aż trzy porażki. Polacy byli bardzo blisko pokonania Włochów w piątkowym (15 listopada) starciu w Białymstoku. Zespół Miłosza Stępińskiego prowadził już 2:0 po golach Jordana Majchrzaka oraz Marcela Krajewskiego. Włosi odrobili część strat w 79. minucie, ale w 89. przez cały czas było 2:1 dla Polski. Niestety nasi młodzi piłkarze kompletnie zawalili końcówkę. Dwa gole rywali w trzy minuty, do tego jeszcze niewykorzystany karny Jana Żuberka w 96. minucie i to nasi przeciwnicy cieszyli się z triumfu 3:2.
REKLAMA
Zobacz wideo Piłkarze wygwizdani na Narodowym po meczu ze Szkocją
Anglicy kroczyli od wygranej do wygranej. Aż przyjechali do Puław
Brutalny cios i zaprzepaszczona szansa na prestiżowe zwycięstwo. Nie było jednak czasu w lamentowanie, bo już we wtorek 19 listopada poprzeczka poszła jeszcze bardziej w górę. Oto bowiem do Puław przyjechała reprezentacja Anglii. Niepokonana reprezentacja Anglii. Młodzi Wyspiarze przed tym starciem mieli na koncie cztery triumfy (m.in. 4:0 z Niemcami) oraz jeden remis (0:0 z Turcją).
Trzeba było zatem zagrać jeszcze lepiej i to przez cały mecz, by móc myśleć o choćby remisie, czy tym bardziej zwycięstwie. Jednakże podobnie jak kilka dni wcześniej w Białymstoku, po pierwszej połowie wyglądało to pięknie. Polacy prowadzili 1:0, a wszystko dzięki świetnej akcji z 36. minuty, którą mocnym i precyzyjnym strzałem wykończył Filip Luberecki, na co dzień grający w Motorze Lublin.
Nerwy były aż za duże
Anglicy nie zamierzali jednak biernie się przyglądać i niestety krótko po wznowieniu meczu odrobili straty. W 51. minucie Dominic Ballard (Blackpool) efektownie "zatańczył" z piłką w naszym polu karnym, ogrywając aż dwóch naszych defensorów, po czym nie dał szans na obronę Maciejowi Kikolskiemu. Nasza defensywa zachowała się nieco w stylu dorosłej reprezentacji pod kątem nieporadności, jednak liczyliśmy, iż tym razem jeszcze unikniemy porażki w starciu z Wyspiarzami.
Emocje udzielały się obu drużynom i to aż za bardzo. Doszło choćby do sporej awantury między zawodnikami obu drużyn w 75. minucie. Wywiązała się z tego spora przepychanka, a jeden z naszych reprezentantów został wręcz przewrócony. W efekcie sędzia w przeciągu minuty pokazał aż cztery żółte kartki. Po dwie dla każdej z drużyn (Kikolski, Żuberek, Gordon i Wright)
Remis 1:1 z faworyzowaną Anglią? My to już gdzieś widzieliśmy
Próbowaliśmy choćby odzyskać prowadzenie. Swoje okazje mieli m.in. Żuberek i Antoni Młynarczyk. Najlepszą okazję miał jednak Maks Dean, który w 83. minucie oddał potężny strzał ze skraju pola karnego, wspaniale obroniony przez Kikolskiego. Ostatecznie ta interwencja okazała się kluczowa, bo więcej goli nie zobaczyliśmy. Polacy zremisowali z faworyzowaną Anglią 1:1 i zatrzymali ich serię czterech zwycięstw z rzędu. Taki wynik z Anglikami, gdzie najpierw my prowadziliśmy, a ogólnie dużo dobrego zrobił bramkarz? Przypomina to pewien mecz z 1973 roku, do dziś wywołujący uśmiech na twarzy wielu polskich kibiców. A zwłaszcza Jana Tomaszewskiego.
Dzięki temu po pięciu spotkaniach Elite League mamy na koncie cztery punkty, co daje w tej chwili piąte miejsce w tabeli (na osiem drużyn). Dwa ostatnie mecze polskiej kadry w Elite League w marcu przyszłego roku. Najpierw 21 marca u siebie z Rumunią, a potem 25 marca również u siebie z Czechami.
Polska u20 - Anglia u20 1:1 (Luberecki 36' - Ballard 51')