Ależ hańba po finale Ligi Mistrzów. Organizatorom zabrakło medali. Kuriozum! [WIDEO]

1 tydzień temu
Jastrzębski Węgiel drugi raz z rzędu dotarł do finału siatkarskiej Ligi Mistrzów. Rok temu drużyna ze Śląska przegrała z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, natomiast w tegorocznej edycji lepsza okazała się włoska drużyna Itas Trentino. Polacy przegrali 0:3. Tuż po zakończeniu spotkania na zwycięzców czekały złote medale. Okazało się, że... nie na wszystkich. Organizatorzy LM zaliczyli ogromną wpadkę.
Niestety, Jastrzębski Węgiel kolejny raz nie zdołał wygrać Ligi Mistrzów. W niedzielne popołudnie w finale lepszy okazał się zespół Itasu Trentino. Włosi całkowicie zasłużenie zwyciężyli starcie z Polakami, ani razu nie oddając im inicjatywy. Momentami siatkarze z Jastrzębia-Zdrój byli kompletnie bezradnie. Ostatecznie przegrali 0:3 (20:25, 22:25, 21:25).


REKLAMA


Zobacz wideo
Michał Probierz odpowiada na głośny tekst Sport.pl. Mocna polemika. "Dobrze, iż się prześlizgnęliśmy"


Kapitan zwycięzców siatkarskiej LM nie dostał medalu. Organizatorzy powinni się wstydzić
"Puszczona podczas rozgrzewki przed finałem Ligi Mistrzów polska piosenka "Supermoce" miała być dobrym znakiem dla siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, ale podczas meczu z Itasem Trentino w ich poczynaniach dominowały niemoc i frustracja. Podsumowaniem ich niedzielnego występu były dwie sceny z udziałem będącego ich osamotnionym liderem Tomasza Fornala. Przed spotkaniem zapowiadał on iskry, ale te były tylko po drugiej stronie siatki." - pisała o finale LM Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl.


Zaraz po zakończeniu spotkania zawodnicy Itasu Trentino rozpoczęli świętowanie. Na parkiecie pojawiło się podium, na którego najwyższym stopniu stanęli zwycięzcy Ligi Mistrzów. Następnie przystąpiono do rozdania złotych medali. Organizatorzy założyli krążki najcenniejszego z kruszców na szyje każdego z siatkarzy z Trentino oprócz... kapitana. Okazało się, iż przygotowano ich zbyt mało.


"I weź tu komuś wytłumacz, iż siatkówka to poważny sport jak kapitan drużyny, która wygrała Ligę Mistrzów nie dostaje medalu, bo federacja zrobiła mniej sztuk niż było zawodników Trentino" - pisał Mateusz Babiarz na X. Cała sytuacja wyglądała naprawdę niezręcznie, a wręcz żenująco. Libero Itasu chciał choćby oddać swój krążek koledze z zespołu.


"Ogólnie medali było więcej, ale na tej paterze przygotowanych było 15 medali (zawodnicy + trener), a iż w Itasie jest 15 zawodników, to stało się niestety to... Nie no, po co ja bronię tę federację... Wygląda to tak groteskowo, iż słów mi brakuje..." - dodał Jakub Balcerzak.


Ostatecznie kapitan zwycięzców LM otrzymał krążek, ale... od wspomnianego kolegi z drużyny, ponieważ na parkiecie nie było już odpowiedzialnych za to osób. Wielka wpadka organizacji CEV spotkała się z ostrą krytyką kibiców i ekspertów. Nic dziwnego, skoro takie sceny mają miejsce w finale międzynarodowych rozgrywek.
Idź do oryginalnego materiału