Lechia Gdańsk w poprzednim sezonie drżała o licencję i miała problemy finansowe. Niemal wszyscy pamiętają o jej kłopotach, o których rozpisywała się cała Polska. Najnowsze informacje dotyczące pieniędzy i klubu, które przedstawione zostały przez jednego z dziennikarzy, brzmią wprost nieprawdopodobnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski po tym pytaniu dziennikarza nie wtrzymał ze śmiechu
Absurd goni absurd. Lechia Gdańsk nie dostanie pieniędzy, które mogły się jej należeć?
"Lechia Gdańsk, na mocy umowy transferowej z 2018 r., domagała się od FC Torino przelewu w wysokości 5% środków uzyskanych przez Włochów z tytułu transferu bramkarza Vanji Milinkovicia-Savicia do Napoli. W odpowiedzi biało-zieloni dowiedzieli się, iż w 2018 r. ówczesne władze Lechii, z prezesem Adamem Mandziarą na czele zrzekły się tych pieniędzy. Sprawa jest równie interesująca co bulwersująca, będziemy do niej wracać" - napisał Maciej Słomiński na portalu Trojmiasto.pl.
Trudno powiedzieć, by w Lechii Gdańsk od lat się przelewało. Nic dziwnego, iż kibice trójmiejskiego klubu mogli się ucieszyć, gdy widzieli, iż były bramkarz Lechii Vanja Milinković-Savić doskonale radzi sobie we Włoszech. Jego dobra postawa w Torino zwiastowała szansę na transfer do lepszego klubu. Wydawało się, iż w tym wypadku zarobią nie tylko w Turynie, ale także w Gdańsku.
Za Milinkovicia-Savicia w 2017 roku Torino płaciło około 2,6 miliona euro. To normalne, iż kluby w umowach transferowych zapisują sobie procenty z kolejnych transferów. Dzięki temu, jeżeli zawodnik się rozwija i gra dobrze, daje zarobić nie tylko aktualnemu pracodawcy, ale także poprzedniemu.
Doniesienia Słomińskiego są szokujące. Zwłaszcza w kontekście tego, za jaką kwotę Torino sprzedało Vanję Milinkovicia-Savicia.
"Wśród nowych pracodawców potężnie zbudowanego golkipera wymieniano m.in. Manchester United, AS Monaco, ostatecznie Vanja trafił do ligowego rywala Torino - SSC Napoli, mistrza Włoch za kwotę 21 milionów euro, płatność została rozłożona na cztery lata. Rachunek jest prosty - zgodnie z zapisami umowy transferowej nieco ponad milion euro powinno zostać przekazane na rachunek bankowy klubu z Trójmiasta. Ile to złotówek - łatwo policzyć" - dodał dziennikarz.
Problem w tym, iż pieniędzy w Gdańsku nie zobaczono. Prezes Lechii Paolo Urfer udzielił komentarza cytowanemu źródłu: - Lechia Gdańsk podjęła stosowne kroki, aby ustalić przyczyny zrzeczenia się należnych od Torino 5% przez poprzednie władze klubu. Chcemy upewnić się, iż nie doszło do potencjalnej defraudacji środków. O ile nam wiadomo, Lechia nie otrzymała żadnego odszkodowania finansowego za zrzeczenie się praw do sprzedaży Vanji Milinkovicia-Savicia. Mamy prawo podejrzewać, iż poprzedni zarząd uzyskał przedpłatę, ale środki nie trafiły na rachunek bankowy Lechii, co powinno mieć miejsce w takiej sytuacji. Drogą prawną uzyskamy wyjaśnienia od Torino dotyczące powodów, dla których poprzedni zarząd podjął tę niekorzystną dla klubu decyzję - powiedział działacz.
Lechia Gdańsk zajmuje 18. miejsce w tabeli ekstraklasy. Sezon rozpoczęła z dorobkiem pięciu minusowych punktów - to pokłosie wspominanych wyżej problemów. Zespół Johna Carvera odrobił już straty. Wyszedł na zero. W piątek może znaleźć się ponad kreską. Mecz Lechii Gdańsk z GKS-em Katowice otworzy zmagania 8. kolejki ekstraklasy.