Alarm w Barcelonie ws. Yamala. Spodziewają się najgorszego

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Albert Gea


Kryzys FC Barcelony w rozgrywkach La Liga trwa. W niedzielny wieczór drużyna Hansiego Flicka zaliczyła kolejną wpadkę. Tym razem przegrała 0:1 ze słabym Leganes, które niespodziewanie wywalczyło trzy punkty na Estadi Olimpic Lluis Companys. Okazuje się, iż sama porażka nie jest jedynym problemem Barcelony. Klub drży o zdrowie Lamine'a Yamala, spodziewając się najgorszej diagnozy.
O ile w Lidze Mistrzów FC Barcelona wygrała każdy mecz przez trzy ostatnie miesiące, o tyle w La Liga regularnie notuje kolejne wpadki. Kryzys na krajowym podwórku rozpoczął się na początku listopada od porażki 0:1 z Realem Sociedad. Następnie wicemistrzowie Hiszpanii zremisowali z Celtą Vigo (2:2), polegli 1:2 z Las Palmas, rozbili 5:1 Mallorcę, żeby tydzień później znów zgubić punkty z Realem Betis (2:2). Wydawało się, iż starcie z Leganes w 17. kolejce na własnym stadionie będzie idealne do przełamania złej passy.

REKLAMA







Zobacz wideo



Hiszpanie biją na alarm. Chodzi o uraz Yamala
Tymczasem goście sprawili ogromną sensację. Pokonali Barcelonę 1:0 po bramce Sergio Gonzaleza Poirriera, który w 4. minucie trafił do siatki po strzale z główki. Prowadzenia nie oddali już do końcowego gwizdka. Za to piłkarze nieobecnego w tym meczu z powodu czerwonej kartki Hansiego Flicka przez 90 minut bili głową w mur. Nieskuteczność szła w parze z kolejnymi desperackimi zagraniami, takimi jak, chociażby seryjne, nieprzygotowane dośrodkowania Raphinhi.


- To wygląda tak, iż choćby gdyby ten mecz trwał cztery godziny, to Barcelona nie strzeliłaby bramki - podsumował Tomasz Ćwiąkała podczas transmisji. Gdyby tego było mało, Katalończycy mają również inne powody do zmartwień. Jednym z nich jest kontuzja Lamine'a Yamala. Na początku pierwszej połowy jeden z zawodników Leganes bardzo ostro wpakował się w nogi 17-latka. Powtórki pokazały, iż w pewnym momencie prawa stopa Yamala nienaturalnie się wykrzywiła. Gwiazdor kontynuował grę z grymasem na twarzy, ale został zmieniony dopiero w 75. minucie.



Tuż po zakończeniu spotkania hiszpańskie media od razu zaczęły rozpisywać się o urazie mistrza Europy z Niemiec. Mimo iż nie opuścił murawy od razu po incydencie, to - jak podaje dziennik "Sport" - cała sytuacja nie wygląda najlepiej. "W klubie narasta pesymizm co do kontuzji Lamine'a Yamala" - czytamy. Już po pierwszych pomeczowych badaniach nastroje w sztabie trenerskim Barcelony były ponoć bardzo kiepskie. W poniedziałek lekarze postarają się podać dokładną diagnozę.
Zobacz też: Słowa Guardioli brzmią jak wyrok. To zaczyna być niepokojące



Przypomnijmy, w tym sezonie Lamine Yamal borykał się już z urazem kostki. Po meczu z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów 17-latek pauzował przez dokładnie 22 dni, opuszczając łącznie trzy spotkania. Teraz klub przygotowuje się na najgorsze i nie wyklucza, iż piłkarz mógł doznać identycznej kontuzji. "Wydaje się, iż teraz mógł doznać tego samego urazu, ale dopóki nie zostaną przeprowadzone badania medyczne, dokładny zakres absencji nie będzie znany. Fakt, iż został zmieniony, gdy drużyna przegrywała, a do końca meczu pozostał jeszcze kwadrans, nie był dobrym znakiem" - podkreślają dziennikarze "Sportu", którzy na koniec dodali, po pierwszym sezonie bez kontuzji teraz Yamal zaczął odczuwać napięty kalendarz rozgrywek.
Po porażce z Leganes FC Barcelona z 38 punktami na koncie przez cały czas zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Drugie Atlateico ma tyle samo oczek i jeden zaległy mecz. Obie ekipy zmierzą się ze sobą w najbliższą sobotę.
Idź do oryginalnego materiału