Alarm dla Polaków w Lidze Narodów! Stoją nad przepaścią. Zbliża się katastrofa

2 godzin temu
Zdjęcie: Football Meets Data/AW


Sportowo nie jest to na razie dla nas sezon gorszy od poprzednich. Paradoksalnie jest to jednak sezon, w którym widmo spadku z najlepszej i najbardziej prestiżowej dywizji Ligi Narodów najgłębiej zajrzy nam w oczy. W dodatku stało się to po niezłym i zremisowanym spotkaniu z Chorwacją (3:3), które jednak skomplikowało nam sytuację na przyszłość.
Siedem - po tyle punktów reprezentacja Polski zdobywała w poprzednich edycjach Ligi Narodów, gdy rozgrywki toczyły się w grupie czterozespołowej. Scenariusz zawsze był ten sam. Biało-Czerwoni wygrywali oba mecze z teoretycznie najsłabszą ekipą i raz urywali punkty remisem silniejszemu rywalowi. W poprzednim sezonie Polacy pokonywali Walię i zremisowali z Holandią. Dwa lata temu dwukrotnie pokazali wyższość nad Bośnią i Hercegowiną oraz ugrali punkt z Włochami. Tegoroczny schemat też idzie w podobną stronę, ale na finiszu są kiepskie informacje.

REKLAMA







Zobacz wideo Moder nie krył rozczarowania. "Jest duży niedosyt"



Szanse spadły z 12 procent do 4
Polska w tabeli grupy 1 Dywizji A zajmuje po czterech meczach trzecie miejsce, wyprzedzając Szkocję, z którą wygrała i oglądając plecy Chorwacji, z którą w dwóch meczach zdobyła punkt. jeżeli w listopadzie na własnym stadionie znów wygramy ze Szkotami, nawiążemy do wyników lat ubiegłych. Wszystko ponad trzy punkty w dwóch najbliższych meczach (ten drugi na wyjeździe z Portugalią) będzie poprawieniem wyniku i prawdopodobnie kilka nam da.


To przez zmianę zasad Ligi Narodów. UEFA, chcąc uatrakcyjnić rozgrywki, wprowadziła w tym sezonie baraże o utrzymanie w większości dywizji. Czwarta lokata w tabeli dalej oznacza spadek, ale trzecia zmusza do rozegrania kolejnego dwumeczu z którąś z drugich drużyn z Dywizji B. Do tego zaraz wrócimy, bo najpierw o tym, iż remis z Chorwacją sprawił, iż w praktyce nasze szanse na drugie miejsce w naszej grupie spadły do 4 procent. Tylko dwa pierwsze zespoły w grupie zapewnią sobie automatyczne utrzymanie w Dywizji A, a do tego zagrają jeszcze w ćwierćfinale turnieju i powalczą o jego wygranie. Do Chorwacji tracimy trzy punkty, do prowadzącej Portugalii sześć, ale na pierwszą lokatę nie mamy szans. W grę teoretycznie wchodzi jeszcze drugie miejsce, ale ponieważ mamy gorszy bilans meczów bezpośrednich z Chorwatami, to do wyprzedzenia ich potrzebna będzie wyższa liczba punktów. My zatem musimy w listopadzie zdobyć co najmniej cztery i liczyć, iż oni punkty stracą lub wygrać wszystko i trzymać kciuki za ich co najwyżej dwa remisy. Więcej pisaliśmy o tym tym tekście.
Wtorkowy remis 3:3 z Chorwacją pokazał też, jak spadły nasze szanse na rozstawienie w pierwszym koszyku przyszłorocznych kwalifikacji do mistrzostw świata w 2026 roku. Przed spotkaniem według wyliczeń Football Meets Data wynosiły one 12 proc., a teraz już tylko wspomniane 4 proc.



Przypomnijmy, iż rozstawieni z pierwszego koszyka w kwalifikacjach MŚ będą wszyscy ćwierćfinaliści Ligi Narodów (po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy Dywizji A) oraz cztery europejskie reprezentacje najwyżej sklasyfikowane w rankingu FIFA (z tych, które do ćwierćfinału LN się nie dostały). W rankingu FIFA Polska swego 31. miejsca po meczu z Chorwacją nie poprawi, a szans na pierwszy koszyk przez ranking nie ma żadnych, bo jej miejsce jest kiepskie. W praktyce zatem konieczność rywalizacji w kwalifikacjach do mundialu z kimś z pokroju Francji, Hiszpanii, Belgii, Anglii, Holandii, Portugalii, Włoch czy Niemiec jest w zasadzie pewna.



Absurd baraży, piłkarscy mocarze jak Anglia i Austria
Polska musi też oczywiście uważać, by nie wylądować na czwartej, czyli ostatniej pozycji w grupie 1 Ligi Narodów. By tak się nie stało, wystarczy nam w listopadzie remis ze Szkocją. Szanse na naszą trzecią lokatę wynoszą w tej chwili 75 procent, więc nie jest źle.
Tyle iż tegoroczna zmiana zasad Ligi Narodów w praktyce może być dla nas bardzo niebezpieczna. Kiedyś przy pierwszej edycji rozgrywek na zmianie zasad Polska skorzystała. Wtedy w okresie 2018/19, zajęliśmy trzecie, ostatnie miejsce w swej grupie i w teorii spadliśmy do Dywizji B. UEFA po tym fakcie rozszerzyła jednak grupy do czterech drużyn i anulowała spadki wszystkim drużynom. W najbardziej prestiżowym poziomie tego turnieju gramy zatem od jego początku do dziś. Co będzie niebawem?


Trzecie miejsce w grupie przeniosłoby nas do baraży, które zostaną rozegrane 20 i 25 marca przyszłego roku (mecz i rewanż). Tu zaczynają się złe informacje. Co prawda do drużyn z Dywizji A w tych barażach zostaną dołożone ekipy ze słabszej Dywizji B, ale chichot losu polega na tym, iż drużyny, które tam grają w tym roku, są niezwykle mocne. prawdopodobnie silniejsze od kilku ekip rywalizujących w Dywizji A, pokroju Bośni i Hercegowiny, czy Izraela.
Pierwszą z brzegu, która na razie znajduje się na liście barażowych rywali, jest Anglia. Reprezentacja, z którą w całej naszej historii wygraliśmy tylko raz. Kolejna ekipa z drugich miejsc to Austria. Reprezentacja, która w rankingu FIFA w tym roku zrobiła jeden z największych skoków i niedawno pokonała nas na Euro 3:1. W październiku wygrała z Kazachstanem 4:0, a Norwegię rozgromiła 5:1. W gronie potencjalnych rywali są też choćby ćwierćfinalista Euro Turcja czy Walia, z którą ostatnio prowadziliśmy trudne boje, ale też Czechy, czy Gruzja, która awansowała do 1/8 finału niedawnych mistrzostw Europy i od pewnego czasu sprawia niespodzianki, wygrywając z takimi ekipami jak Portugalia, Czechy, czy Albania.



Cieszmy się Ronaldo, póki możemy
Oczywiście przed zakończeniem rozgrywek i nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. To czy Polska zagra w barażach o Dywizję A Ligi Narodów, okaże się 18 listopada, po naszym ostatnim meczu. 19 listopada będą też znani nasi potencjalni rywale w meczach o europejską elitę. Jednak już teraz widać, iż ekipę Michała Probierza jeszcze przed bitwą o mundial, czeka trudne zadanie, z którym nie musieli mierzyć się jego poprzednicy. Czy Polska uchroni się przed degradacją w rozgrywkach, które zapewniają PZPN dobre pieniądze, a drużynie walkę z futbolową europejską czołówką i ściągają do Polski gwiazdy pokroju Luki Modricia, czy Cristiano Ronaldo? Doceniajmy elitę Ligi Narodów, póki możemy.
Idź do oryginalnego materiału