Alan Kwieciński nie uznaje walki z Ferrarim i jego tatą za porażkę! „Nieporozumienie”

3 godzin temu

Kwieciński na ostatniej gali FAME zmierzył się z Amadeuszem „Ferrarim” i jego tatą. Przegrał to starcie, jednakże nie uznaje go za porażkę!

7 grudnia odbyła się gala FAME 23. Jej planową walką wieczoru miała być konfrontacja bokserska, w której udział mieli wziąć Alan Kwieciński oraz Amadeusz „Ferrari” Roślik.

W związku z tym, iż pierwszy z nich nie spełnił limitu wagowego, organizacja FAME postawiła sprawę jasno – Alan zmierzy się jednocześnie z „Ferrarim” i jego ojcem w formule MMA bądź walka zostanie odwołana. Menadżer Alanika, Filip Bątkowski przystał na pierwszą opcję, a sam Kwieciński wtedy… spał. Po obudzeniu się, dowiedziawszy się, iż taki jest obrót spraw, był wniebowzięty.

Otóż zawodnik „WCA Fight Team” ma konflikt nie tylko z Amadeuszem, ale również z jego ojcem, Dariuszem. „Braveheart” był w siódmym niebie myśląc, iż będzie mógł zbić w klatce znienawidzone przez siebie osoby. Okazało się potem jednak, iż chyba trafił do piekła, bowiem to „Władca Piekieł” oraz jego tata wyszli z tej konfrontacji zwycięsko.

ZOBACZ TAKŻE: Cios i Marcoń wyzywają do walki Pudziana. Muran: Nie podoba mi się sposób zaczepiania Mariusza

Kwieciński nie uznaje starcia z Roślikami za porażkę!

Wczoraj Alanik opublikował na swoim Instragramie następujący wpis:

Emocje opadły, więc na spokojnie mogę Wam wszystkim podziękować za wsparcie, każde dobre słowo przed walką oraz za motywację w trakcie, jak i po samej walce. Nie będę zaliczał tego do przegranych walk. To było jedno nieporozumienie. Zabrakło kilka do zrzucenia wagi, a było tego naprawdę bardzo dużo do zarzucenia! Robiłem wszystko, żeby dać Wam dobre widowisko… zabrakło niewiele. Dla Was zgodziłem się na wszystkie warunki, które postawił. Tak czy inaczej czekajcie. Konflikt dalej nie jest rozwiązany i jeszcze bardziej czekam na rozwiązanie w klatce.

Czy ktokolwiek będzie chciał jeszcze zobaczyć starcie Alana z „Ferrarim”? Z pewnością w najbliższym czasie nie miałoby to najmniejszego sensu. Konflikt jednak dalej nie jest zażegnany…

Idź do oryginalnego materiału